Dwie sprawy proszące się o komentarz.
Najpierw niestrudzona Monika Olejnik. Otóż dziennikarce TVN, z wykształcenia zootechnik, wybitnie brakuje talentu do pisania o polityce. Jak już coś stworzy, to ani to lotne, ani odkrywcze, ani zabawne, ani...mądre. Niektórzy koledzy z Czerskiej potrafią przynajmniej ładnie kłamać, albo są diabelsko konsekwentni, nie owijają w bawełnę (vide "siostra" Moniki - Agnieszka Kublik).
Olejnikówna zaś tworzy jakieś pozory obiektywizmy, by za chwile (najczęściej w puencie) przywalić obuchem w PISowski łeb.
Tak też się dzieje w dzisiejszym komentarzu:
"Kaczyński mocno przeżył śmierć Marka Rosiaka, a to z tego względu, że ten zginął za niego. Ponad 30 lat temu Ali Agca dokonał zamachu na papieża Jana Pawła II, Ojciec Święty po niedługim czasie powiedział: "Modlę się za brata, który zadał mi cios, i szczerze mu przebaczam". Niestety, ci, co jawią się jako obrońcy Kościoła, obrońcy krzyża, nie noszą słów Jana Pawła II w sercu. To przecież nie Bronisław Komorowski pociągnął za cyngiel, to nie Komorowski był mózgiem zamachu na życie Marka Rosiaka."
Czego oczekuje Pani Monika od Kaczyńskiego? By przebaczył sprawcy - Ryszardowi C. i Komorowskiemu? Przecież Komorowski sam, jak Agca, próby zabójstwa nie podejmował, po cóż więc Olejnikówna szuka analogii? Coś mi tutaj kuleje.
Z resztą, J. Kaczyński, przy całym moim dla niego szacunku i podziwie, nie jest duchownym, prawie świętym, Santo Subito, papieżem. A Ryszard C. ani tym bardziej B. Komorowski nie są A. Agcą Agca był prawdopodobnie wynajętym cynglem przez KBG (lub jej ekspozytury w państwach satelickich). Czyżby dziennikarka TVN, sugerowała, że ktoś taksówkarza Rysia "zamówił"?
Nie męczmy Moniki niewygodnymi pytaniami; to lapsus, jak zwykle...
Dużo bardziej poważna jest sprawa numer dwa. Otóż wiemy już, jak aferę hazardową podsumowuje kandydat na prezydenta Zabrza. Żadnej afery być nie mogło, to jasne. Przynajmniej takiej, w której brali udział politycy PO:
"Politycy PO nie brali udziału w nielegalnym lobbingu ws. ustawy hazardowej - czytamy w sprawozdaniu z prac komisji śledczej, jakie przedstawił Mirosław Sekuła.(...)Jak wynika ze sprawozdania za bezpodstawne należy uznać sugestie, że w nielegalnym lobbingu brali udział b. wicepremier Grzegorz Schetyna i b. wiceminister gospodarki Adam Szejnfeld.(...)Ponadto w raporcie znalazło się stwierdzenie, że Mirosław Drzewiecki - wówczas minister sportu - nie orientował się w propozycjach Ministerstwa Finansów dotyczących zmian w ustawie hazardowej, a zmiany resortu sportu w kwestii dopłat były konsekwencją niewiedzy urzędników i ich zwierzchnika. Jak mówił Sekuła, zmiana stanowiska resortu sportu w kwestii dopłat do gier hazardowych nie miała wpływu na ostateczny kształt projektu ustawy."
Co na to zabrzanie? Pewnie nic. Wystarczy, że im Mirek Stadion Śląski obieca przenieść z Chorzowa, a elekcję ma wygraną jak w banku.
Inne tematy w dziale Polityka