Przechodząca prze Polskę fala samobójstw nastolatków budzi grozę. Aktów samozagłady dokonują coraz młodsze dzieciaki i to z coraz bardziej (według mojego mniemania) prozaicznych powodów. W mediach widać co chwila nauczycieli, pedagogów, psychologów, socjologów, dziennikarzy, różnej maści ekspertów i rzeszę polityków, którzy dla budowy własnego wizerunku straszą widzów apokaliptycznymi wizjami gimnazjów pełnych przemocy, techników strachu, czy zawodówek grozy. Zastanawiające jest, że nikt nie stara się dociec prawdziwych przyczyn tego zjawiska, ograniczając się do płytkich stwierdzeń typu:"popełnił samobojstwo, bo znęcali się nad nim koledzy". Sam mam dziecko w wieku "samobójczym" i oglądając to wszystko zaczynam się bać, czy ono też nic mi nie mówiąc pewnego dnia odbierze sobie życie, bo np. nauczycielka od angielskiego zwróci jej uwagę na słabe wyniki ze sprawdzianu.
Dziecko, pytane przeze mnie, co jego zdaniem powoduje falę samobójstw, niegdyś niespotykaną, po namyśle odpowiada: tata, wiesz, nawet sobie nie wyobrażasz, jak potrafią być samotni nastolatkowie. Jak to, odpowiadam glupawo, przecież mają rodziców, rodzeństwo, koleżanki, kolegów. Dlaczego są samotni. Owszem odpowiada latorośl, ale dzisiejsi nastolatkowie zatracili już zdolność normalnego komunikowania się z otoczeniem z poza swojej grupy wiekowej. Uważają, że mogą liczyć tylko na siebie, a jeżeli sobie nie radzą z rzeczywistością po prostu się zabijają. Moje dziecko nie pozostawiło suchej nitki na szkole, która w ogóle nie wychowuje, tylko uczy, a nauczycieli nie obchodzi co robią uczniowie np. podczas przerw. Rzeczowa rozmowa z dzieckiem nie uspokoiła mnie bynajmniej. Zacząłem się zastanawiać, co powinno się zmienić w systemie oświaty, ażeby system szkolnictwa, zamiast uczyć ludzi, zaczął również odgrywać rolę wychowawczą. Pamięć przywiodła obrazy ministrów edukacji z ostatnich kilkunastu lat i ich dokonania.
Po tej krótkiem refleksji najbardziej do gustu mi przypadł, nasz ostatni- Giertych. A dlaczego ? A to dlatego, że jako chyba jedyny zaczął myśleć również o wychowawczej roli szkoły. Mimo, że podejmuje szereg nierozsądnych (to delikatnie powiedziane) inicjatyw, ma wiele niemądrych (żeby nie powiedzieć głupich) pomysłów. Ale jest jednym z nielicznych ministrów, który chce w szkole wychowywać, a nie tylko uczyć. Szkoda tylko, że jest tak nieudolny, a tym samym niezdolny do rozwiązania problemu.
