.::Obserwator::. .::Obserwator::.
44
BLOG

Dawno temu na dzikim wschodzie

.::Obserwator::. .::Obserwator::. Polityka Obserwuj notkę 0
Jak opowiadała mi mija świętej pamięci babcia, dawno temu, przed II Wojną Światową na Dzikim Wschodzie (okolice dzisiejszej Zamojszczyzny, lub jak kto woli Polski B była sobie miejscowość, nie za duża, nie za mała, coś koło kilku tysięcy mieszkańców. Miejscowość, której nazwy nie pomnę, była istnym tyglem narodowościowym. Na równych prawach mieszkali tam osadnicy niemieccy, przybyli na te ziemie jeszcze w czasach reformacji, kiedy jako Katolicy uciekali przed prześladowaniami Luteran, którzy zajmowali się uprawą roli, byli Żydzi, którzy opanowali miejscowy handel, usługi krawieckie, prowadzili apteki i leczyli ludzi, byli Polacy (najwięcej) oraz Ukraińcy. W jednej miejscowości stała synagoga, kościół katolicki, cerkiew unicka. Członkowie owej społeczności, mimo, że biedni, szanowali się wzajemnie i wspierali. Nieopodal miejscowości był dwór szlachecki, wokół którego znajdował się spory majątek ziemski. Dworski agronom, wykształcony za granicą znał najnowsze osiągnięcia uprawy roli. Miejscowi chłopi głośno podśmiewali się z dziwactw, jakie wyprawiano na polach, ale po cichu podpatrywali, jak w majątku uprawia się ziemię i próbowali naśladować poczynania fachowców. 
Pomiędzy Polakami i Ukraińcami nie było nienawiści. Mieszane małżeństwa polsko-ukraińskie nie były rzadkością, nikogo nie dziwiło, że miejscowy kawaler zaciągający po lwowsku smalił cholewki do panny  mówiącej kanciastą polszczyzną z wyraźnym niemieckim akcentem. Tej idylli nie był w stanie zburzyć nawet najazd konnicy Budionnego, która latem 1920 przetoczyła się przez tą senną miejscowość. Obywatele radzieccy w łapciach z lipowego łyka, z karabinami na sznurkach, przemieszczający się pieszo, konno, albo śmiesznymi czołgami zbitymi z desek obitych blachą, przyszli wyzwolić ciemiężonych chłopów spod panowania burżujów. Państwo ze dworu uciekło w popłochu, została służba, na której skupiła się niechęć najeźdźców. Rozstrzelano za miastem kilka osób z pałacowej służby za to, że mieli dobrej jakości buty w mniemaniu żołnierzy radzieckich oznaka zamożności, co w Kraju Rad karane było śmiercią. Ale i to babcia, która była prostą chłopką ze spokojem przetrwała. 
Wszystko trwało w stanie równowagi do wybuchu II Wojny Światowej i wtedy się zaczęło. Pewnego dnia do miasteczka przyjechali  Niemcy i żeby nie mieć problemów na ziemiach okupowanych zaczęli uprawiać czarny PR. Polakom powiedzieli, że przyczyną ich nieszczęść i biedy oraz tego, że przegrali wojnę są Żydzi, którzy opanowali miejscowy handel oraz opiekę zdrowotną. Z miejsca Polacy zaczęli krzywo patrzeć na tychże. Ukraińcom powiedzieli, że Polacy zajmują ich ziemię, na której Niemcy jak wygrają wojnę pozwolą im stworzyć państwo, ale trzeba coś zrobić z Polakami, Żydom nic nie powiedzieli, ale bez słowa zaczęli ich mordować, zachęcając do tego również miejscowych, obiecując że jak Żydów nie będzie, to zapanuje raj na ziemi, bo nie będzie ich nikt wyzyskiwał. No i tak zrobili, że Żydzi zaczęli być eksterminowani przez Niemców, przy milczącej zgodzie Polaków. Ukraińcy zaczęli mordować Polaków, a Polacy Ukraińców, o czym aktualnie milczy historia.
No i wzajemna nienawiść trwa do dnia dzisiejszego, co zawdzięczamy akurat działaniom niemieckich specjalistów od PR na ziemiach okupowanych.
Mając w pamięci opowiadanie mojej babci, zacząłem się zastanawiać, dlaczego się zaczęliśmy niszczyć ?
Odpowiedź wydaje się prosta: wystarczy podstawić osoby o innych poglądach na rzeczywistość w miejsce Ukraińców, Ubeków podstawić za Żydów, czy odwrotnie, dodać paru agentów, podlać to PR-owskim sosem no i już się wszyscy ze wszystkimi mordują i skaczą sobie do gardeł.
Jest to prymitywny sposób na znalezienie rozwiązania problemów trapiących społeczeństwo. Nie trzeba tych problemów rozwiązywać, wystarczy wskazać winnych ich powstania oraz skanalizować gniew społeczny w tym kierunku i mieć przez kilka lat spokój. Przez te kilka lat można ze spokojem obserwować jak ludzie w aktach linczu rozprawiają się z przeciwnikami. Tylko co dalej ?
Po publicznym ukatrupieniu ostatniego agenta i jego mocodawcy, po wyrzuceniu ostatniego dyrektora z układu, po zabraniu przywilejów ludziom dawnej władzy, kiedy ostatni komunistyczny aparatczyk zostanie ujawniony i przypalony na czole gorącym żelazem przez żądną igrzysk gawiedź, ucichnie zgiełk i wrzaski wzburzonego tłumu w którym w monotonnym rytmie radiomaryjnego pienia rozszarpie się ostatnich Żydów i Masonów, tudzież innych wrogów Polski. I nastanie cisza. Ludzie rozejrzą się wokół siebie i zobaczą, że dalej jest bieda, a na placu zostali tylko oni i Ci, którzy wyciągniętym palcem wskazywali im wrogów i na końcu ta krwawa na swój sposób rewolucja pożre tych, co ją rozpętali.

Nie mam poglądów politycznych, tylko ekonomiczne, nie należę do żadnej partii, nie znoszę ludzi nawiedzonych. Aha ! I jeszcze jedno, nie dyskutuję z trollami.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka