Prawie trzy miesiace temu pisałem o kuriozalnych wypowiedziach Aleksandra Smolara po katastrofie pod Smoleńskiem.
"W krajach "wolności i demokracji", maskowanie własnej sprawności umysłowej jest bardzo popularną rozrywką "osób publicznych". Słowa szefa Fundacji Batorego, Aleksandra Smolara po tragedii pod Smoleńskiem zdają się sugerować, że już sama analiza niektórych hipotez może być myślozbrodnią".
W dywagacjach na temat przyczyn katastrofy dozwolone było prawie wszystko.
Popularne były opowieście o nienadającym się do użytku samolocie, o nieznających języków obcych Pilotach, którzy na dodatek nie mieli prawie żadnego doświadczenia i nigdy nie lądowali na lotnisku w Smoleńsku. Opowiadano o zbrodniczych naciskach jakie na niedoświadczonych, niepiśmiennych Pilotów wywierać mógł Prezydent, o wielokrotnych próbach lądowania i dwugodzinnym kołowaniu nad Smoleńskiem. Prawdopodobnych przyczyn tragedii znleziono wiele. Pewne było tylko jedno: Rosjanie są czyści jak łza i w żaden sposób nie "pomogli katastrofie".
Od katastrofy minęło już sporo czasu. W sprawie jej przyczyn ciągle trudno cokolwiek przesądzać. Coraz to nowe materiały dowodowe wskazują tylko, jak bezsensowne były jednoznaczne tezy mainstreamowych ważniaków.
Dziennikarzom ze zgodnie zepsutymi zegarkami, a także oburzonemu stawianiem jakichkowliek pytań panu Smolarowi polecam lekturę materiału z jeszcze jednym pytaniem:
Dlaczego kapitan milczał? - czyli echa akcji "Stenogram"
Tekst bardzo długi, ale warty lektury. Szczególnie dla tych, którzy już na samym początku mieli w tej sprawie "pewność".
Inne tematy w dziale Polityka