Godziemba Godziemba
427
BLOG

Pseudodenazyfikacja Niemiec (2)

Godziemba Godziemba Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 27

Rehabilitację przedstawicieli dawnych środowisk hitlerowskich niewątpliwie ułatwiła zimna wojna


       Wysoki komisarz USA w Niemczech, John Jay McCloy, w rozmowach z Adenauerem wielokrotnie wyrażał swoje niezadowolenie z powrotu wielu osób z kierownictwa reżimu hitlerowskiego na najbardziej eksponowane stanowiska w RFN. W odpowiedzi Adenauer wskazywał na względy pragmatyczne oraz konieczność reagowania na nastroje społeczne. Przekonywał również, że Niemców powinno się oceniać po ich sukcesach ekonomicznych, a nie przez pryzmat przeszłości.


        Adenauerowi udało się ostatecznie przekonać znanego ze swojej niechęci do hitleryzmu McCloya, podkreślając, że marginalizacja dawnych środowisk nazistowskich mogłaby doprowadzić do wzrostu znaczenia organizacji ekstremistycznych a tym samym stanowić  zagrożenie dla demokracji w Niemczech. Pod wpływem tej argumentacji rząd USA postanowił, że będzie reagował na decyzje personalne w administracji Republiki Federalnej tylko w najbardziej drastycznych przypadkach.


      Przeprowadzone w 1952 roku przez  Instytut Allensbacha badania opinii publicznej wykazały, że jedna trzecia społeczeństwa ówczesnej Republiki Federalnej ciągle jeszcze miała dobre zdanie o Hitlerze, a aż 10% uważało go za największego polityka stulecia, którego wielkość dopiero z czasem zostanie doceniona. 22% wyrażało pogląd, że Hitler popełnił kilka poważnych błędów, ale był doskonałym przywódcą państwa niemieckiego. Zamach na fuhrera za 20 lipca 1944 roku potępiało 33% respondentów.


        W tych warunkach politycy zabiegający o demokratyczne poparcie swoich wyborców nie mogli pozwolić sobie na zbyt radykalne oskarżenia pod adresem aktywistów dawnego reżimu. Ich krytyka oznaczałaby utratę głosów wszystkich, którzy z nazizmem jeszcze ciągle się identyfikowali. Mechanizm ten determinował zachowania elit politycznych na długie lata.


       Jednocześnie dążenie do dobrobytu stało się od początku lat pięćdziesiątych nową ideologią narodową. Bez pełnego, autentycznego zaangażowania elit funkcyjnych jej sukces byłby niemożliwy. Był on dziełem sprawnie funkcjonującego aparatu urzędniczego i skutecznego sterowania procesami ekonomicznymi. Z kolei sukces ekonomiczny był istotnym warunkiem trwałości systemu politycznego wprowadzonego przez Konrada Adenauera. Dzięki tej polityce udało się uchronić, przynajmniej przez prawie dwadzieścia lat, Republikę Federalną od poważniejszych wstrząsów politycznych i uczynić z niej potęgę gospodarczą.


      Największym beneficjentem tego procesu stały się elity urzędnicze z okresu II Rzeszy, które  tak silnie usadowiły się na wszystkich szczeblach administracji, sądownictwa, szkolnictwa i gospodarki, że ich obecność stała się niepodważalna przez kolejne dziesiątki lat.


       Nieprzypadkowy w policji zachodnioniemieckiej był nieproporcjonalnie wysoki procent funkcjonariuszy hitlerowskiego aparatu terroru.  Swoją przynależność do SS funkcjonariusze tłumaczyli połączeniem, z urzędu, policji kryminalnej z gestapo, co automatycznie oznaczało obowiązek wstąpienia do tej organizacji.


      Dzięki tym mechanizmom przynajmniej 4000 dawnych funkcjonariuszy służby bezpieczeństwa SS i gestapo znalazło również pracę w nowej policji kryminalnej. Zarówno oni, jak i ich koledzy z policji w większości zdobywali swoje pierwsze zawodowe doświadczenia w hitlerowskich strukturach. Tam też nauczyli się sposobu obchodzenia z przesłuchiwanymi i procedur dochodzeniowych. Należeli w większości do pokolenia, które ze szczególną gorliwością służyło interesom III Rzeszy.


      Szczególne znaczenie miała obecność sędziów skompromitowanych wysługiwaniem się III Rzeszy w sądownictwie RFN.


       Należy zgodzić się z oceną Heriberta Prantla,  iż „sędziowie hitlerowscy odpruli sobie po prostu swastyki z tog i uprawiali swój zawód dalej, jakby się nic nie stało. (…). Upadek reżimu był dniem wyzwolenia ze starych symboli i brązowych ubrań. Denazyfikacja oznaczała jedynie spalenie dawnej książeczki partyjnej i niezobowiązujące oświadczenie, że było się zawsze demokratą. Zbrodniarze przyznali się do politycznej pomyłki, a szeregowi członkowie partii ogłosili się ofiarami III Rzeszy”.


       Dotyczyło to nawet sędziów Trybunału Ludowego, kierowanego przez Rolanda Freislera. Do kompetencji tej izby należało wydawanie wyroków za przestępstwa polityczne. To sędziowie Trybunału Ludowego wymordowali działaczy monachijskiej Białej Róży, dysydentów z Krzyżowej i uczestników zamachu stanu z 20 lipca 1944 roku. Trybunał łącznie wydał  5191 politycznych wyroków śmierci.


       W procesie prominentnego sędziego tego trybunału Hansa Joachima Rehse, udowodniono mu udział  w 231 procesach politycznych, w których zapadły wyroki śmierci. Jednak  Federalny Trybunał Sprawiedliwości uniewinnił go, uznając że Trybunał Ludowy był normalną, legalną instytucją sądowniczą, choć wiadomo był wtedy powszechnie, że jego sędziowie akceptowali wolę Adolfa Hitlera jako jedyne suwerenne źródło prawa, nawet jeżeli była sprzeczna z wszystkimi ogólnie przyjętymi normami.


      W tej interpretacji nawet Roland Freisler musiałby zostać zrehabilitowany. Poruszał się bowiem w ramach obowiązującego wówczas prawa i stosował je zgodnie z ogólnie przyjętymi zasadami. W tym sensie jego wyroki były słuszne i właściwe.


      Z chwilą stwierdzenia legalności systemu sądowniczego III Rzeszy nie można było również pociągnąć do odpowiedzialności sędziów, którzy ferowali wyroki zgodne z ówczesnym prawem. Zatem musiały być one respektowane przez Republikę Federalną, która uważała się za kontynuatorkę III Rzeszy.


       W konsekwencji żaden zawodowy sędzia III Rzeszy nie został prawomocnie skazany przez sądy RFN.  Jednocześnie środowisko sędziowskie było niezwykle wrażliwe na wszelką krytykę wydanych wyroków.  Próby takie dyskredytowano argumentacją, że podobne praktyki wpływania na kształt wyroków miały już miejsce w III Rzeszy. I przypominano wtedy politykom, że ingerencja w niezawisłe wyroki podważa fundamenty demokratycznego państwa. Przy każdej okazji podkreślano też apolityczny charakter elit prawniczych.



Wybrana literatura:


S. Fikus - Trudny spadek dysydentów III Rzeszy w Republice Federalnej Niemiec

E. Cziomer -  Historia Niemiec współczesnych 1945–2005

A. Wolff-Powęska  -  Pamięć – brzemię i uwolnienie. Niemcy wobec nazistowskiej przeszłości (1945–2010)

W. Pięciak -  Niemiecka pamięć. Współczesne spory w Niemczech o miejsce III Rzeszy w historii, polityce i tożsamości (1989–2001)

Ofiary czy współwinni. Nazizm i sowietyzm w świadomości historycznej


Godziemba
O mnie Godziemba

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura