Kolaż  / Wikimedia Commons - Jarosław Kruk / Marcin Obara (PAP)
Kolaż / Wikimedia Commons - Jarosław Kruk / Marcin Obara (PAP)
Christopher.Ziyo Christopher.Ziyo
1990
BLOG

Jak Pietrzak stał się niemal Braunem

Christopher.Ziyo Christopher.Ziyo Media Obserwuj temat Obserwuj notkę 87
Nie ma najmniejszej wątpliwości, że Jan Pietrzak udzielając wywiadu Telewizji Republika mógł się postarać jakoś powściągnąć swą naturę do zautomatyzowanego obracania w sowity żart nastręczającej się nam rzeczywistości politycznej. Nawet jeśli ów natura jest właściwa dla zawodowych satyryków i na ogół w pełni przez ludzi rozumiana. W tym wydarzeniu na pewno jest miejsce na ocenę nieprzemyślanego aktu satyry (trzeba wierzyć, że nieprzemyślanego), którego konsekwencje mogły zostać i zostały bezlitośnie wykorzystane do wewnętrznej walki politycznej. Ale gdy jeszcze absurdalną, obrażającą inteligencję interpretację tegoż aktu serwowaną przez wyćwiczony w walce ze swobodą wypowiedzi OMZRiK, a nawet przez postacie życia publicznego od polityków przez reprezentantów mediów, aż po twarze świata kultury można jeszcze zrozumieć, to jednak próbę zaktywizowania do walki ze swobodą wypowiedzi organów ścigania, trzeba potraktować i głośno opisywać jako coś niebezpiecznego.

Jest po prostu niebywale jak ludzie - bywa że nawet inteligentni - potrafią przekręcić znaczenie drwin wygłoszonych przez zawodowego satyryka tylko dlatego, że umieszczono w nich zwroty "wyższego ryzyka". Kiedy czyta się doniesienia medialne wzdłuż i wszerz przeplatane cytatami oburzenia naszych umiłowanych elit, nie trudno nie odnieść wrażenia, że pod presją dyktatu politycznej poprawności nasze elity z wolna zaczynają przekuwać określoną i praktykowaną przez siebie postawę w rzecz niemal przyrodzoną, a i jeszcze wydaje się że powodowaną czymś na wzór warunkowania klasycznego Pawłowa, która na domiar wszystkiego, żeby dramatu było jeszcze więcej, przypomina znaną im przecież z orwellowskiej dystopii "regulację faktów". Byłoby to nawet śmieszne, gdyby jednocześnie nie było straszne. 

Zacznijmy od tego, co właściwie zafundował nam bard satyry obozu pisowskiego, chociaż z pozoru rzecz wydaje się brutalnie oczywista. Jan Pietrzak w sposób oczywisty wygarnął Niemcom ich znaną z historii "namiętność" zamykania ludzi w obozach i w sposób typowy dla Pietrzaka satyryka przywalił w nich z grubej rury, bo przymusowe osiedlanie w Polsce ludzi jakie chce narzucać nam UE, kontrolowana przecież przez elity polityczne Niemiec, aż prosi się o porównanie tego typu jakie zastosował Pietrzak, tym bardziej gdy jest się zawodowym satyrykiem. W żadnym zdaniu nieprawomyślny gość Telewizji Republika nie obraził ofiar niemieckich obozów koncentracyjnych. Jeśli ktoś mógł się poczuć urażony jego żartem, to mógł to być tylko Niemiec. Niestety nie jest tak, że elementarna rzeczywistość, która zainspirowała Jana Pietrzaka do tegoż jakoby czarnosecinnego humoru nie otwiera pola do takich polit-grzechów, bo jak widać po prawie osiemdziesięciu latach od drugiej wojny światowej z tego samego państwa, który na terenie Polski budował obozy koncentracyjne skrupulatnie wymieniane w swoim żarcie przez powszechnie znanego w Polsce satyryka, napływają pomysły wykorzystywania naszego terenu do prześladowania ludzi, którzy w pewnych historycznych okolicznościach Niemcom przeszkadzają. Trzeba być wybitnie mało rozgarniętym, by nie rozumieć tej czarnohumorowej groteski w wykonaniu Pietrzaka, który ewidentnie przecież w sposób typowy dla satyryka wyładował się na Niemcach za forsowanie agendy politycznej narzucanej Polakom wbrew ich woli. Czy ktoś jeszcze rozumie czym w publicystce, satyrze oraz literaturze bywa karykatura? Czy ktoś wie jeszcze czym jest hiperbola? Czyż za komuny podobnymi figurami satyra w podziemnym obiegu nie uderzała w zbrodniczy charakter sowieckiego totalitaryzmu? Oburzenie i skłonność do absurdalnego interpretowania występów niosących znamiona buntu przeciw wyznawanej przez "postęp" politycznej poprawności można jeszcze zrozumieć - specyfika epoki, w której żyjemy. Jakim trzeba być jednak stworzeniem lekkomyślnym, by wypowiedź charakterystyczną dla zawodowego satyryka traktować jako powód do uruchamiania organów ścigania? Jeśli tego typu reakcje polityków dzieją się w kraju, który jak mało który odczuł piętno najgorszych z możliwych totalitaryzmów, z kneblowaniem ust na czele, to obywatele takiego kraju powinni zacząć się tych polityków bać. Daleko jest mi do poglądów na rzeczywistość Jana Pietrzaka, a nawet pozwalam sobie podejrzliwie patrzeć na jego aktywność w strukturach narzuconej nam przez Sowietów satrapii, chociaż nie spotkałem się nigdy z niczym, co mogło pozwolić mi o cokolwiek złego go oskarżać. Ale niezależnie od tego kim jest lub był Pietrzak, nie wolno tolerować sytuacji, gdy przeciwko jego wolności do uprawiania satyry na otaczającą nas rzeczywistość polityczną, to politycy próbują wykorzystywać organy ścigania do uderzenia w wolność słowa. Niech każdy kto chce oburza się na Pietrzaka i niech wyraża to w dowolny sposób. Jednak praktykowane przez polityków wciąganie w to wszystko prokuratury trzeba traktować jednoznacznie jako przemoc państwa wymierzoną w swobodę wypowiedzi jego obywateli.

Na co dzień tak zwany - a niech to - web developer. Monarchię uważam za najlepszy ustrój, konserwatyzm za najwłaściwszą drogę, chociaż nie wiem czy czyni to ze mnie monarchistę i konserwatystę. Za to wiem na pewno, że czuję obsesyjny wstręt do lewactwa i socjalizmu. Najbardziej na S24 lubię ilość "kciuków w dół" przy moich komentarzach. 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura