Christopher.Ziyo Christopher.Ziyo
1400
BLOG

Izrael? To nie jest dla Polaków partner do dyskusji na temat Holokaustu

Christopher.Ziyo Christopher.Ziyo Polityka historyczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 27
21.02.2018, 13:12, Poniższy tekst skończyłem pisać o godzinie czwartej nad ranem dnia dzisiejszego. Cóż za ironia, że zanim go opublikowałem, amerykańscy Żydzi w najbardziej możliwie bezczelny, tupeciarski, knajacki sposób, potwierdzili tego tekstu zasadność. Ale tym lepiej. Dla większości z Was dzięki temu treść tej notki stanie się tym celniejsza.

------

Sporo już czasu minęło od pamiętnego dnia, w którym ambasador Izraela Anna Azari, podczas obchodów upamiętniających wyzwolenie niemieckiego obozu KL Auschwitz swoją bezczelną wypowiedzią, uśpioną dotąd wojnę Izraela z Polską przeniosła na wyższy poziom. I tylko ci, którzy naiwnie sądzili, że mamy do czynienia jeno z chwilowym kryzysem polsko-izraelskim, dziś najpewniej ze zdumienia przecierają oczy, gdy widzą, że strona żydowska ani przez moment nie starała się kolejną tej wojny bitwę załagodzić, a wręcz odwrotnie, przy każdej nadarzającej się okazji, w poczuciu bezkarności i wyższości nad nami, prze przed siebie niczym nazistowskie czołgi na Stalingrad i nie chce się zatrzymać. Takie zdumienie niejednokrotnie da się zauważyć wśród naszych tzw. politycznych elit, więc nie ma się co dziwić, że ten objaw kompletnej ignorancji z dziedziny pojmowania tego czym w istocie jest państwo Izrael, jego agenda i polityczne elity, udziela się także innym pomniejszym Polakom.  Mało kto chce zauważyć, że ten tzw. „spór polsko-izraelski” w istocie jest tylko wyższą formą trwającej od dziesiątek już lat ospałej wojny między nami a polityczno-społecznymi elitami państwa Izrael. 

Zacznijmy może od pamiętnego występku ambasador Azari. Bo czym innym jak nie bezczelnością pełną poczucia wyższości było wygłoszone przez nią przemówienie w budynku "Sauny" na terenie byłego niemieckiego obozu w Brzezince podczas wspomnianych wyżej obchodów? Fakt, że poinstruowano ją, by zrobiła to dokładnie w tym miejscu, w takim czasie, podczas takich obchodów wyraźnie pokazuje jak dalece ”przyjazne” jest podejście izraelskich elit politycznych do naszego narodu. Postawiono ją tam w roli „Pana”, który „nieokrzesanych” Polaków ma przywołać do porządku i wskazać ich miejsce w szeregu. Zrobiono to umyślnie podczas takiego wydarzenia, bo akurat nim zainteresowane były media całego świata. Taka bezwzględna „dyplomacja” strony izraelskiej nie jest niczym nadzwyczajnym – to rutyna. Zaś ogromna rzesza widzów tego żałosnego spektaklu, patrzy na to, jak na coś niebywałego i coś zaskakującego. Pytanie tylko dlaczego? Wszyscy wiemy, że projekt nowelizacji leżał długo w zamrażarce. Nikt nie kwapił się w ciągu ostatnich dwóch lat jakoś szczególnie lobbować za tym, by nowelizacja w końcu z zamrażarki wyskoczyła. Wiemy także, że strona izraelska była zainteresowana w tym czasie jej treścią i kilka razy były w tej sprawie przeprowadzano rozmowy z polskimi politykami. Co takiego polityczni reprezentanci Izraela na Polskę robili przez cały ten okres? Cóż, wydaje się, że ze swoimi postulatami mającymi wpłynąć na treść ten ustawy, politycy izraelscy byli tak zuchwali, że ostatecznie za każdym razem odbijali się od ściany. Najwyraźniej uznali w pewnym momencie, że nic już nie wskórają, więc postanowili w ramach odwetu „spuścić Polakom lanie” na oczach całego świata. Oto jak pan traktuje psa, gdy ten nie reaguje na głośne „aport!”. To tylko jeden z wielu tak wyraźnych spektakli obrazujących jak w mniemaniu politycznych i społecznych elit żydowskich, Polacy uważani są za kogoś, kogo z pełnym przekonaniem można traktować jak chłopca do bicia.

A jaki jest typowy stosunek Żydów izraelskich i tych amerykańskich do samej prawdy historycznej, do historycznych faktów, na straży których od miesiąca tak bardzo starają się stać? Niestety na naszą szkodę i wszystkich tych, którzy cenią sobie podstawy naszej cywilizacji, a zwłaszcza stosunek do prawdy określony przez Arystotelesa, elity żydowskie oraz obywatele państwa Izrael wręcz systemowo uczone i utwierdzane są w przekonaniu, że taka jej definicja prawdy nie jest tym, co powinno wskazywać im drogę do jej poznania, a już na pewno nie jest właściwym budulcem kształtującym zgodną z interesem narodu żydowskiego narrację historyczną. To powoduje, że w swojej rozprawie nad rzeczywistością muszą nauczyć się obcować z kłamstwem jako czymś moralnie nienastręczającym wyrzutów sumienia, bo jeśli ktokolwiek od greckiej prawdy odchodzi, kłamać musi. W ostatnim czasie potwierdzeń tego mieliśmy niezliczoną ilość. Państwo Izrael od kilkudziesięciu lat wręcz systemowo uczy każdego kto przechodzi przez tamtejszy system edukacji, kompletnego abstrahowania od prawdy obiektywnej. Nie inaczej jest w USA, gdzie rykoszetem, obarczani tym kalectwem są także Amerykanie nieżydowskiego pochodzenia. Zwłaszcza jeśli rozprawa nad historią dotyczy okresu drugiej wojny światowej i Holokaustu. Obok patologicznego wręcz szerzenia wśród żydowskiej młodzieży plemiennej nienawiści do Polaków, jest to najbardziej szkodzący nam żydowski standard.

Nie tak dawno, bo trzy dni temu, miałem okazję obejrzeć w internecie wideo, w którym pewien młody amerykański Żyd ustosunkowuje się do kampanii informacyjnej zrealizowanej ostatnimi czasy przez polski rząd, która ma na celu przedstawić światu obraz tego jak Polacy postrzegają historię II wś, a wraz z tym prawdę na temat ofiary jaką Polacy ponieśli obok narodu żydowskiego. Ów amerykański Żyd jest całkowicie nią zażenowany i całkowicie ją potępia. Swoją rozprawę o krytycznym stosunku do niej zaczyna od przyznania, że Polacy znacznie ucierpieli podczas drugiej wojny światowej, zaś na szczególną uwagę zasługuje „fakt”, że – uwaga - „Polish people charged at tanks with horses”. W ten oto sposób próbuje opisać on dramat Polaków podczas drugiej wojny światowej.  Niestety na tym nie kończy się jego ocena historyczna naszego narodu z tamtego okresu. W dalszym swym wywodzie jest jeszcze gorzej. O to co pełen pewności siebie stwierdza.

"The Polish government and the Polish people were complicit in the Holocaust. This isn't me just saying this. This is a matter of historical fact. But grubs were a thing way before the Holocaust happened. Polish people sold out their Jewish neighbors pretty much constantly, almost exclusively. When Jews tried to come back to Poland after the Holocaust to reclaim their land, they were killed for trying to get their property that was taken from them by the Nazis. By Polish people!"

Oto w skrócie cała wykładnia historyczna na temat Polaków przeciętnego amerykańskiego Żyda. Co najważniejsze, mimo że natychmiast pod wideo pojawiły się dziesiątki komentarzy wygarniające mu ignorancję, szerzenie nazistowskiej propagandy oraz zwyczajnych kłamstw, on sam jedyne za co zechciał przeprosić, to za powtarzanie bredni o polskiej kawalerii atakującej czołgi. Mimo tego, że w całym swoim wywodzie człowiek ten bezprzykładnie się kompromituje na gruncie historycznych faktów, nie czuje się z tego powodu w jakikolwiek sposób gorzej, a pod samym wideo wciąż twardo broni swoich tez. Wspominam o tym, bo jest to podręcznikowy wręcz przykład tego jakie pojęcie na temat Holokaustu i drugiej wojny światowej ma ogromna większość Żydów czy to amerykańskich, czy izraelskich. Na gruncie historii Holokaustu uczeni są od dziesiątek lat tego samego – zaciętego trwania w żydowskie bajce na jego temat, wbrew wszelkim standardom jakie wymaga od nas pojmowanie greckiej definicji prawdy. Aby to potwierdzić warto zwrócić uwagę na inne, obok tego, przypadki bezczelnego łgania. Natychmiast po wywołanej burzy przez ambasador Izraela w Polsce Annę Azari, odezwał się w internecie izraelski polityk Yair Lapid. Aby usankcjonować swoje kłamstwo na temat „polskich obozów śmierci”, zdecydował się je podżyrować wyssaną z palca historią o tym, że podczas drugiej wojny światowej jego babcia „została zamordowana w Polsce przez Niemców i Polaków”. Oczywiście jak tylko okazało się, że wypisuje bzdury, w żaden sposób nie starał się sprostować swoich słów, co jednoznacznie wskazuje na to, że nie uważa, aby zrobił coś niewłaściwego. Kolejny przykład przyszedł z Monachium. Oto izraelski dziennikarz „New York Times”, Ronen Bergman, w trakcie zadawania pytania Mateuszowi Morawieckiemu (co wyjątkowo obrazuje kompletny brak szacunku nawet do polskiego premiera i że nie istnieje w ich mentalności jakakolwiek granica w bezczelnym kłamaniu) posłużył się kłamstwem na temat własnej matki, opowiadając o tym, że jakoby przed wojną polski minister edukacji przyznał jej jakąś nagrodę.  I także tutaj w szybkim tempie kłamstwo wyszło na jaw, bo jak się okazało, swego czasu napisał w jednym z artykułów, że jego matka miała w czasie wojny pięć lat. Jak zaś zareagował na prośbę o wytłumaczenie swojego nieścisłego przekazu? Milcząco zbanował proszącą go o wyjaśnienie Magdalenę Ogórek. Jak myślicie, czy ów poczuwa się do jakiejkolwiek odpowiedzialności?

To zaledwie niewielka próba tego jak na gruncie historii Holokaustu przeciętny Żyd nie ma żadnego problemu z tym, by swoje wyobrażenia na jego temat sankcjonować lub bronić kłamstwem. Wytknięcie takiej osobie fałszowania historii, wytknięcie takiej osobie kłamstwa, w żadnym przypadku nie robi na niej żadnego wrażenia, bo tu nie jest ważne, że cel osiąga się ordynarnym kłamstwem, tu chodzi tylko i wyłącznie o to, aby narracja się zgadzała – nic nie jest ważniejsze. Przedstawiłem powyżej trzy przypadki stosowania tej normy w ciągu krótkiego okresu czasu przez trzech należących do zupełnie różnego pokolenia Żydów. Dwaj najstarsi z tego grona kłamali bezczelnie na oczach milinów ludzi. Jeden przed kamerą prosto w oczy premierowi polskiego państwa, a drugi w internecie rozniecając w ten sposób informacyjny przekaz, który potem dotarł do milionów. Co ciekawe, np. wielu próbowało sobie tłumaczyć kłamstwa Yair’a Lapida tym, że obecnie w Izraelu trwa kampania wyborcza i swoją niecną aktywnością chciał ugrać polityczne dla siebie poparcie. Mówi się, że ma szansę zastąpić na fotelu premiera Netanjahu. Czy  potrzeba lepszego dowodu na to jak ahistoryczne i skrajnie negatywne wyobrażenia na temat Polaków dominują w Izraelu, skoro ordynarnymi kłamstwami na nasz temat, można zdobyć tam poparcie polityczne dające fotel szefa rządu? 

Niech nikt nie liczy na to, że strona żydowska w jakikolwiek sposób zmieni ton, w którym nadaje od miesiąca. Elitom żydowskim nie dlatego przeszkadza nowelizacja naszej ustawy o IPN, bo obawiają się, że nowe prawo będzie ograniczać badania naukowe lub że świadectwa pojedynczych osób będą w jej ramach kończyły się zarzutami karnymi. Treść tej nowelizacji jest problemem dla Żydów, bo niebezpiecznym dla nich jest jakiekolwiek ograniczanie  swobodnego powielania za pomocą ośrodków propagandowych kłamstw, na kłamstwach których w znaczącym stopniu opiera się korzystny dla nich obraz historii Holokaustu, a który to oderwany od ścisłej prawdy historycznej obraz, w istotnym stopniu definiuje dziś żydowską tożsamość, a także jest jednym z fundamentów sankcjonujących istnienie państwa Izrael. Pozwolenie na to, by jakikolwiek inny naród prawnie zakazywał niezgodnego z faktami historycznymi przekazu na temat Holokaustu i drugiej wojny światowej, jest jednoznacznym przyznaniem do tego, że cierpienia Żydów jednak na tle pozostałych ofiar nie były – jak to swego czasu określiła Barbara Engelking-Boni – wyjątkową „tragedią, metafizyką, spotkaniem z najwyższym”. Uznając prawo Polaków do karania za używanie zwrotu „polskie obozy śmierci”, Polacy na tle reszty ofiar drugiej wojny światowej, staną się w świadomości społecznej kolejnym obok Żydów narodem wyjątkowo jak oni okrutnie potraktowanym przez niemieckie zbrodnie. Żydzi mają mieć jako jedyni prawo do karania za kłamstwa dotyczące tego, co działo się ponad siedemdziesiąt lat temu, bo posiadanie wyłączności na takie prawo jasno i wyraźnie wskazuje, kto jako ofiara drugiej wojny światowej jest tu szczególnie pokrzywdzony, z tytułu czego można potem w polityce, a także za pomocą np. nowojorskich organizacji, odcinać sowite kupony. 

Jeśli polscy politycy chcą z tej bitwy wyjść zwycięsko, muszą po prostu zrozumieć, że strona izraelska, która od kilkudziesięciu lat na zakrzywionym obrazie drugiej wojny światowej buduje swoją tożsamość, w kwestii historycznie faktograficznego  jej obrazu, dla Polaków nie jest żadnym partnerem do dyskusji. I nie chodzi o to, że potrzebujemy do tego tej nowelizacji, że przegramy jeśli jej zapisy nie zaczną obowiązywać na dobre. Tę nowelizację można spokojnie sobie odpuścić, bo okazujemy nią tylko i wyłącznie bezradność. Jedyną właściwą drogą do obalenia fałszywego obrazu na temat Polaków z okresu drugiej wojny światowej, jest kompletne odrzucenie jakiegokolwiek dialogu z Izraelem dotyczącego kwestii historycznych, a także idące za tym każde silne logistycznie, systemowe rozwiązanie, które umożliwi historykom młodego pokolenia – należycie wspieranym przez państwo - uzyskać jak najłatwiejszy dostęp do wszelkich historycznych źródeł, na podstawie których będą mogli zasypywać świat zachodni, niezliczonymi publikacjami na temat Holokaustu i drugiej wojny światowej. Kolejną istotną rolę mogą odegrać projekty takie jak legendarny już film „The Unconquered” i wiele innych, które będą mogły zdominować przekaz na gruncie mediów nowoczesnych. To długa i wyboista droga, ale jedyna nie narażająca nas na spory i przede wszystkim śmieszność. Niech państwo polskie uwierzy, zaufa i odda tę robotę młodemu pokoleniu i nowo powstającym elitom, które przecież swą tożsamość od lat ochoczo chcą kształtować na najlepszych wzorcach, a wrzaskiem strony żydowskiej przestanie się przejmować. Bazę potencjału ludzkiego mamy pierwszej klasy. Jeśli chcemy być państwem poważnym, to zróbmy to z klasą, a nie jak bezradny dzikus z pałą w ręku.

Na co dzień tak zwany - a niech to - web developer. Monarchię uważam za najlepszy ustrój, konserwatyzm za najwłaściwszą drogę, chociaż nie wiem czy czyni to ze mnie monarchistę i konserwatystę. Za to wiem na pewno, że czuję obsesyjny wstręt do lewactwa i socjalizmu. Najbardziej na S24 lubię ilość "kciuków w dół" przy moich komentarzach. 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka