Zidiocenie polityków i dziennikarzy osiągneło poziom dotąd nie notowany. Od kilku dni trwa kampania przeciwko jednemu zdaniu z książki Jarosława Kaczyńskiego „Polska moich marzeń”. A raczył tam raczył napisać JEDNO NIC NIE ZNACZĄCE zdanie : „nie sądzę, żeby kanclerstwo Angeli Merkel było wynikiem czystego zbiegu okoliczności" I jeszcze krótkie wyjaśnienie - "Nie będę jednak tego przeświadczenia rozwijał, zostawiam to politologom i historykom"
Jednak ktoś to zdanie wypatrzył i doszedł do wniosku, że warto je wykorzystać do przedwyborczej zadymy. No i się zaczeło.... Monty Python i Bareja mogli by uczyć od naszych celebrytów. Nakręcana spirala głupoty przeszła najśmielsze oczekiwania, zabawa w głuchy telefon trwa w najlepsze.
Ale ostatnie wydarzenia to już Himalaje.
Prezydent Bronisław Komorowski uważa, że szef PiSu Jarosława Kaczyńskiego powinien przeprosić kanclerz Niemiec Angeli Merkel i on może mu pomóc "zamknąć ten rozdział"
Jeśli kto pamięta jak Komorowski przepraszał Kaczyńskiego to może być wesoło :-)
I jeszcze protest wiernych synów Platformy (Władysław Bartoszewski, Andrzej Olechowski, Włodzimierz Cimoszewicz, Dariusz Rosati i Adam Daniel Rotfeld) :
"Czujemy się w obowiązku wyrazić głęboki sprzeciw wobec ostatnich wypowiedzi prezesa Jarosława Kaczyńskiego o stosunkach polsko-niemieckich"
"Szczególny niepokój budzi insynuacja, iż wybór na urząd kanclerza pani Angeli Merkel »nie był wynikiem czystego zbiegu okoliczności« oraz zdanie »ważne jest, że od Polski Merkel chce przede wszystkim może miękkiego, ale jednak podporządkowania«"
Teraz to już tylko oczekuję na uroczystość podobną do przedstawionej na obrazie Matejki.
Acha, niech nikogo nie zdziwi, ta postać na tronie to Angela Merkel...
Inne tematy w dziale Polityka
