Janusz Palikot przerósł polską politykę o głowę. Wystaje tak głową ponad innych, nie należy się temu dziwić. I jak w „Zemście” Fredry wszyscy chcą strącać tę makówkę.
Przypadek Palikota w polskim życiu publicznych nie jest pierwszym, a wręcz symptomatycznym. Nie jest też szczególnie polskim przypadkiem. Tak mają ci, którzy wyrastają i wychodzą przed szereg, aby to i owo zakomunikować. A że trafił do polityki, tym bardziej Palikot jest znienawidzony. Sytuuje się w konkretnej opcji politycznej, która też do pewnego stopnia jest za ciasnym dla niego gorsetem. W Polsce polityka to gra zespołowa, gra się na szefa partii, a u nas najczęściej szefowie dostając świetne podania, ślą piłkę na wiwat, a nie tam, gdzie należałoby – w światło bramki.
Tym wybitne postaci się wyróżniają na tle szarzyzny innych, że gdy przystąpi się od ich powierzchownego opisania, zawsze „wystaje” - a to odpowiedni cytat, a to komparatystyczne porównanie. Zacząłem od Fredry i oto mam. Fredro jeden z naszych najbardziej przenikliwych pisarzy musiał w którymś momencie złamać pióro, bo był molestowany przez rodaków, iż się „śmieje” swoją twórczością w momencie historii narodu, gdy panuje powszechna żałoba.
Dzisiaj też panuje żałoba dla wielu tych, którzy inaczej nie potrafią, a Palikot śmie zadawać podstawowe pytania. Jeszcze jeden z tych naszych wielkich, który zadawał podstawowe pytania w podobnych okolicznościach, aby uświadomić Polakom podstawowe rzeczy, aby próbowali się w środku budować, a nie bezrefleksyjnie podążali i dawali się manipulować.
W dniu śmierci Piłsudskiego, gdy zebrał się tłum przed Belwederem, a Gombrowicz wracał z przyjęcia u Zofii Nałkowskiej, bo wówczas przypadały jej imieniny, było także tam pełno generalicji naszej wielce honorowej, zaczął pytać zgromadzonych Polaków: - A kto jest ten Piłsudski, a co on zrobił i tak dalej.
Polacy tego raczej nie lubią nie lubią pytań egzystencjalnych. Polak nie chce siebie poszerzać, być wolnym w swoich wyborach, być twórczym dla siebie, a tym samym dla kraju,. Polak lubi być zwężony, nawet wówczas, gdy wpuści mu się „szczura” pytań – też z Gombrowicza - będzie się bronił przed odpowiedzialnością i indywidualnością.
Tak bardzo ogólnie postrzegam Palikot. Chyba on też tak siebie definiuje, dał temu przykłady. Teraz znalazł się w dziwnej politycznej sytuacji. Dziwne - w swoim ugrupowaniu – bo tam też idzie gra o przywództwo, ale przede wszystkim stanął pod ostrzałem PIS i ich szefa Jarosława Kaczyńskiego, który prawdopodobnie codziennie wieczorem odmawia modlitwę iście baudelaire’owską (o tym już nie będę pisał, aby nie mieszać zanadto w głowach naszej gawiedzi internetowej).
Założył Palikot na razie ruch w obronie siebie, chce pokazać swoją siłę wobec swoich i PIS. Ruch Poparcia Palikota, który może być świetnym zaczątkiem nowego bytu politycznego. Już o tym w innym miejscu pisałem, a nie chciałbym się powtarzać.
Na razie tylko 8 postulatów nie wszystkie warte wspomnienia, ale kilka pierwszych na pewno, bo otwierają się na psychologię narodu polskiego: O czym rozmawiali Lech i Jarosław Kaczyńscy na kilkanaście minut przed katastrofą pod Smoleńskiem.
Na Onecie przeprowadzana jest sonda: Czy zapiszesz się do społeczności wspierającej Ruch Poparcia Palikota. Ostatnio, gdy zaglądałem w jej wyniki, wypowiedziało się już 50 tys. internautów. Za poparciem było 47 %, tyleż samo przeciw, reszta niezdecydowani.
Inne tematy w dziale Polityka