Parafrazuję „nieśmiertelnego” Janka Rokitę: Nicea albo śmierć. Lech Poznań trafił, jak z miejsca dziennikarze sportowi nazwali, do ”grupy śmierci” w Lidze Europejskiej.
No, bo jak można inaczej niż w epifanicznym stylu naszych dziennikarzy sportowych to nazwać? „Grupa śmierci” i już. Gdyby Lech był o wiele silniejszym, rywale z Turynu, Manchesteru, albo Salzburga mogliby wykupić copyright od Rokity i zawołać na trybunie honorowej swoich klubowych stadionów: Poznań albo śmierć. Nie jest jednak tak dobrze, nie traktują nas ze śmiertelną powagą.
Poznań wylosował Juventus Turyn, Manchester City i „jakiś tam” Red Bull Salzburg. Szanse na wyjście z grupy? Wszyscy znamy.
Czy w klubie się martwią? Wątpię. A zawodnicy? Na pewno podskakują z uciechy klaszcząc w dłonie i zabijając się pod pachami. Wszak mogą się wypromować. Już nie tylko za duże pieniądze może pójść na saksy Lewandowski, ale także Peszko, Bandrowski, bądź miejscowi cudzoziemcy.
Dla samego Poznania to może być uskutecznienie wreszcie reklamy: Poznań wart poznania. Słowa mogą stać się ciałem. Prezydent Grobelny i jego zastępca Hinc już nie muszą się zamartwiać Januszem Palikotem, który zrobił akcje przeciw nim za aktorkę Teatru 8 Dnia, która poparła Ruch Poparcia Palikota.
Piemontczycy wreszcie dowiedzą się, gdzie ten „mityczny” Poznań leży – bo przecież wiedzą, że zakładał go protoplasta wszystkich Polaków: Lech (nie ten zimny). Przyjadą w duch za swoją „Białą Damą”. A jakich cymes piłkarze poznaniacy będą oglądać? Hę, hę. Szejkowie z Manchesteru też zjadą, właściciele miejskiego klubu angielskiego. Z kolei Amica współwłaściciel klubu opchnie swój sprzęt AGD, który produkuje. Same zyski. Zapiją to wszystko red bullem i poznaniacy wzlecą w nieboskłon. Ba, nawet w tym jest dużo poezji. Bo dobra piłka to poezja.
Czy Lech – poważnie – ma jakieś szanse. Napiszę przewrotnie – ma większe szanse niż z drużynami z Azerbejdżanu, czy Łotwy. Bo piłkarze sami się zmobilizują, nawet dla tak merkantylnego celu – jak mieć więcej w kieszeni. Kilka punktów widzę po stronie zdobyczy Lecha. Onegdaj Wisła ograła Barcelonę, to dlaczego klub z Pyrlandii miałby tego nie skopiować?
Znany jest już kalendarz gier Lecha. Pierwszy mecz 16 września w Turynie.
Inne tematy w dziale Rozmaitości