Zdetonowany ładunek na torach. Mogło dojść do tragedii

Redakcja Redakcja Wypadki Obserwuj temat Obserwuj notkę 78
Władze państwowe potwierdziły, że w weekend na trasie kolejowej Warszawa-Lublin doszło do co najmniej jednego aktu dywersji, a drugi incydent jest bardzo prawdopodobny. Podczas poniedziałkowej konferencji prasowej ministrowie rządu Donalda Tuska poinformowali o zabezpieczeniu obszernego materiału dowodowego, udziale ABW oraz o wątku możliwej ingerencji obcych służb w oba zdarzenia.

Potwierdzony wybuch w miejscowości Mika 

Szef MSWiA Marcin Kierwiński przekazał, że pierwszy incydent na trasie przez miejscowość Mika w powiecie garwolińskim został jednoznacznie zakwalifikowany jako dywersja. Jak mówił w niedzielę o godz. 7:30 maszynista zauważył przerwę w torach, co doprowadziło do zatrzymania pociągu. Na miejscu natychmiast pojawiły się policja, CBŚP, ABW, straż pożarna i prokuratura.

- Ponad wszelką wątpliwość w tej sprawie możemy powiedzieć, że doszło do odpalenia ładunku wybuchowego, który uszkodził tory kolejowe - wyjaśnił Kierwiński.  Na pytanie o elementy konstrukcyjne mogące wskazywać na sabotaż, odparł: - Możemy to potwierdzić, że ten ładunek został zdetonowany. Wszystko na to wskazuje - ocenił.  


Szerokie zabezpieczenie dowodów. Niemonitorowane tory

Śledczy dysponują obszernym materiałem dowodowym. - Zabezpieczono bardzo obfity materiał dowodowy w tej sprawie, który pozwoli z całą pewnością bardzo szybko zweryfikować sprawców tego haniebnego aktu dywersji - wskazał szef MSWiA. Wśród dowodów znajdują się nagrania z monitoringu oraz liczne elementy techniczne pozostawione na miejscu.

Drugi incydent pod Puławami. Uszkodzona trakcja  

Około godziny 21:30 w niedzielę potwierdzono kolejne zdarzenia na tej samej linii kolejowej – tym razem pod Puławami. Z konferencji ministrów dowiedzieliśmy się, że na jednym odcinku uszkodzono około 60 metrów trakcji energetycznej, kilkaset metrów dalej znaleziono metalową obejmę założoną na torach, przeciętą przez przejeżdżające pociągi, służby analizują oba miejsca jako potencjalne działania dywersyjne. 


Siemoniak o rosyjskim tle działań 

Minister koordynator służb specjalnych Tomasz Siemoniak wskazał na możliwe zewnętrzne tło zdarzeń. - Od samego początku funkcjonariusze ABW uczestniczyli w czynnościach, w oględzinach, bo prawdopodobieństwo, że dzieje się to na zlecenie obcych służb, jest bardzo wysokie - wskazał. 

Siemoniak dodał, że decyzje prokuratury potwierdzają tę linię śledczą. Podkreślił również, że wiązka dowodowa sugeruje nowy etap działań wymierzonych w infrastrukturę kolejową. - Najlepsi funkcjonariusze i eksperci zostali skierowani do tej sprawy, aby dojść nie tylko do sprawców, ale przede wszystkim do zleceniodawców - dodał. 

Prokuratura bada dywersję i próbę katastrofy

Minister sprawiedliwości Waldemar Żurek poinformował o formalnym wszczęciu postępowania - sprawę prowadzi Mazowiecki Zamiejscowy Wydział Prokuratury Krajowej, ponadto powołano specjalny zespół koordynujący działania. Śledczy badają możliwą dywersję i usiłowanie spowodowania katastrofy w ruchu lądowym.

Ministrowie podkreślali, że państwo działa, służby zdały egzamin, ale nie odpowiedzieli na pytanie, dlaczego dopiero trzeci pociąg otrzymał niepokojący sygnał o zerwanych torach w miejscowości Mika. Dwa wcześniejsze składy przejechały mimo eksplozji ładunku. Rzecznik rządu Adam Szłapka nie wyjaśnił też, dlaczego Donald Tusk nie pojawił się na konferencji prasowej w związku z akcjami dywersyjnymi.  

 

Fot. Adam Szłapka, Waldemar Żurek, Marcin Kierwiński, Tomasz Siemoniak, Dariusz Klimczak/PAP

Red. 


Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj78 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (78)

Inne tematy w dziale Rozmaitości