Antoni Macierewicz powinien beknąć. Ale czy beknie? Na decyzję prokuratury apelacyjnej o umorzeniu śledztwa w sprawie odpowiedzialności Macierewicza na nieprawidłowości w sprawie likwidacji WSI do prokuratury wpłynęło 19 zażaleń od 29 podmiotów, co oznacza jedno.
Prawidłowością decyzji prokuratury zajmie się sąd. Czy dokument jest niedokumentem. Czy wiceminister MON nie jest funkcjonariuszem państwowym.
Absurd? Polskie prawo absurdem stoi. Polskie prawo jest często knotem, a prokuratorzy ognikami pełgającym na wietrze politycznym.
Prokurator prowadzący śledztwo w tej sprawie przez ostatnie 4 lata Krzysztof Kuciński nie otrzymał zgody od przełożonych na treści zarzutów, jakie chciał Macierewiczowi postawić, iż przekroczył uprawnienia, podał nieprawdziwe informacje, dokonał fałszerstwa intelektualnego. Krótko pisząc: Kuciński został odsunięty od decyzji i złożył dymisję.
Jego następca prokurator Leszek Stryjewski sformułował casusy prawne, które na stałe wejdą do annałów prawa polskiego. Dokument nie jest dokumentem, a funkcjonariusz nie jest funkcjonariuszem.
Stryjewski w tej sprawie zwrócił się do prokuratury generalnej, to ona dała mu asumpt do tych sformułowań dialektyki prawnej a la polonaise.
Nacisków z narady w prokuraturze generalnej broni prokurator generalny Andrzej Seremet, nie przedstawiając jednakże żadnych zapisów prawnych, w których zdefiniowane są terminy: dokument i funkcjonariusz.
Prawnik zaś to osoba - jak się domyślam - która czasami przestaje być prawnikiem i sięga po wiedzę spoza prawa, np. wiedzę szeroko pojętą, a dotyczącą człowieka, czyli humanistykę. Ale mogę się mylić, iż sięga po wiedzę, gdzie dużo lepiej są sformułowane terminy.
Czy w prokuraturze generalnej są na stanie leksykony i inne źródła wiedzy, gdzie można znaleźć terminy: dokument i funkcjonariusz? Czy prokuratorzy korzystali z wiedzy ekspertów, którzy mają dużo większą wiedzę, czym jest dokument i kim jest funkcjonariusz? A takich zawodów eksperckich jest cała masa. I nie jest to wykładnia prokuratora Stryjewskiego, ani Seremeta, którzy interpretują.
Czy niedokument może spowodować, iż najważniejsze służby tajne zostały rozwiązane? Czy niefunkcjonariusz może pisać niedokument, który skutkuje rozwiązaniem służb i pracujących w nich ludzie tracą pracę, możliwie (och, na pewno), że niedokument jest zagrożeniem dla życia?
Czy rozum dla prokuratorów to mały pikuś? I jak Andrzej Seremet da dowolną wykładnię owych terminów z narady prokuratorów. Nie wierzę, iż orłem intelektualnym jest Seremet i ci bezimienni prokuratorzy z narady w prokuraturze generalnej.
Orłami nie są, za to niegasnącymi ognikami na politycznym wietrze, owszem.
Idę o zakład: czapka gruszek przeciw kartonom dolarów CIA, iż polscy prokuratorzy z prokuratury generalnej w sztuce szermierki na terminy dokument i funkcjonariusz przegraliby ze średnio uzdolnionym prawnikiem na dowolnie ubitym polu wokandy prawnej.
Ogniki, a nie orły Temidy. Tacy pełgają w prokuraturze generalnej.
Inne tematy w dziale Polityka