Sondażowy patriotyzm wypadł fifty fifty. 49% przepytywanych przez telefon oświadczyło, że jest gotowych poświęcić się dla ojczyzny, a 43% może oddać życie bądź zdrowie.
MillwardBrown SA tylko pytała. Gdyby zachowywała się, jak klasyczni dowódcy wojskowi, powinna podać po stakanie wódki, wzrósłby patriotyzm w narodzie wraz z promilami.
Mięso armatnie zaprawione wódką ma dłuższy okres trwałości, lepiej konserwowane są ulotne uczucia patriotyczne. W każdym razie tak to wygląda u mężczyzn, ze szczególnym uwzględnieniem kiboli. Jak u kobiet? Pewnie lepszy skutek odniosłoby dobre wino i dobry seks. Kobiety idą jak w dym za takimi Polakami i jest większe prawdopodobieństwo, aby zostać Matką Polką.
Nasi politycy niespecjalnie przejmują się co drugim Polakiem telefonicznym patriotą, jako mięsem armatnim. Chcą wzmocnić armię dotacją wysokości 100 mld zł. W każdym razie taką kwotę zadeklarował rządzący premier Donald Tusk.
Nierządzący premier o wysokości dotacji się nie wypowiedział, ale w "Rzeczpospolitej" Joachim Brudziński bąknął w imieniu swojej partii (czyt. prezesa): "PiS będzie dążył do powiększenia armii".
100 miliardów zatem nie starczy, znając geniusz prezesa, można się spodziewać, iż usłyszymy o kolejnym bilionie.
Jak podają media, walki-przepychanki toczą się na Krymie. Od tygodni na Wschodzie bez zmian. Putin tam sobie nie może poradzić, a co dopiero z nami, którzy jesteśmy silni NATO. Cios w plecy 17. września się nie powtórzy. Putin nie przełknie Krymu, acz będzie drażnił świat i negocjował warunki uczestnictwa w zachodniej cywilizacji, np. w nowych technologiach, bo tego mu brak. Rosję w tej chwili tylko stać na szczęk odbezpieczanej broni, a nas na co drugiego Polaka patriotę, sondażowe mięso armatnie. Tyle w nas wschodu.
Inne tematy w dziale Polityka