Współpracownik Salon24.pl Tomasz Sakiewicz składa wymówienie temu portalowi blogerskiemu ("nie widzę dalszej możliwości współpracy").
A to z jakiego powodu? Cenzury. Bowiem "wcześniej nie zdarzały się tu tak drastyczne przypadki cenzury".
A jakie wcześniej były nie tak drastyczne przypadki cenzury? Hę?
Sakiewicz posługuje się językiem polskim, jakim posługuje. Nie czytam go, bo jego płaski język polski jest pokrętny. Taki oksymoron prawicowy.
O wiele lepiej niż z językiem polskim Sakiewicz radzi sobie z naczalstwem "Gazet Polskich". Wydobył je z niszy za pomocą biznesu smoleńskiego, który ostatnio kuleje, więc gazety nie budzą takiego zainteresowania prostych bezkrytycznych umysłów czytelników.
Sakiewicz oskarżył Ruch S. A., który przypuścił "atak" na "Gazetę Polską". Jak atak można przypuścić? Granaty wrzucił dystrybutor do redakcji, czy co?
Nie! Chce zracjonalizować swoją logistykę. Ruch dostaje trzykrotnie więcej egzemplarzy "GP", niż jest zapotrzebowanie rynku. Składuje, transportuje "GP", czyli dopłaca.
Ruch nie jest monopolistą, ma tylko 40 proc. rynku. Niech Sakiewicz podpisze umowę na rozpowszechnianie z kimś, kto zechce dopłacać do transportowania "GP".
Atak Ruchu na bohaterską "GP" to "wypowiedzenie wojny" (wszystkie sformułowania w języku polskim wzięte w cudzysłów są z Sakiewicza). Ruch blokuje jego gazety na zlecenie Rosji.
Ale Sakiewicz tak łatwo swojego Krymu nie odda. Ruch chodzi na pasku Rosji?
A na czyim pasku chodzi Sakiewicz? Na pewno nie jest to pasek profesjonalizmu dziennikarskiego.
Sakiewicz powinien zdecydować się zaskarżyć Ruch i zmierzyć się w sądzie. Na razie tylko straszy. Nawet wyroku nie obstawię u bukmachera, bo nie przyjmuje zakładów na wynik z góry wiadomy.
No, ale wtedy sąd może chodzić na pasku Moskwy.
Inne tematy w dziale Polityka