Można się zastanawiać, kim byłby w latach 70. ubiegłego stulecia dzisiejszy szef IPN Łukasz Kamiński? Tak mieć przetrącony kręgosłup moralny, iż jako naukowiec i prokurator nie potrafi dotrzymać zwykłych procedur naukowych, prawnych, moralnych, tylko zdarzało się ludziom najgorszego sortu w tamtych czasach, a przede wszystkim wcześniejszych – stalinowskich.
To szkoła Moczara.
Ujawnione dzisiaj materiały przez Moczara Kamińskiego pokazują wielkość Lecha Wałęsy.
To jest materiał na wielką powieść edukacyjną i to dla pisarzy największej miary, porównywalnej do Bolesława Prusa.
Jeżeli prawdą jest, iż młody Wałęsa dał się złamać aparatowi represji, który potrafił zabijać (warto sobie przypomnieć o grobach uczestników Grudnia 1970), a potem wyjść z tego i to szybko – w 1976 roku – stanąć na czele największego ruchu oporu „Solidarności” we wszystkich krajach Układu Warszawskiego – to kim są ci, którzy dzisiaj ośmielają się rzucać na niego oskarżenia?
Jeżeli ktokokwiek pamięta czasy 1980-81, to musi otwierać usta z podziwu, a rozum z uznania, gdy porówna wiedzę o tamtych czasach z rezultatami osiągniętymi przez Wałęsę. To samo dotyczy okresu stanu wojennego i potem – do 1989 roku.
Kto zatem uderza w Wałęsę? Kto uderza w Polskę? Kto niszczy wizerunek Polski?
Pisarze! Opiszcie młodego Wałęsę. Udźwignąć ten temat jest zdolnych niewielu, jeden, może dwóch. Grafomanów mamy multum, dziennikarzy nieprofesjonalnych, jak Moczarów Kamińskich po prawej stronie – zatrzęsienie.
Wałęsa nie ukradł Księżyca w ekskluzywnej jak na tamte czasy scenografii dzieciństwa, Wałęsa odzyskał Polskę dla Polaków. A teraz złodziejaszkowie dobierają się do Wałęsy.