Andrzej Duda po wypadku od razu zaczął udzielać wywiadów. Stał się ekspertem od własnego wypadku. Więc usłyszeliśmy słowa o tym, że trzeba dogłębnie zbadać. Ale inne ważniejsze, brzmiące jak onomatopeja: "Był wystrzał, był huk".
Prezydent mówiący dla TVN i w kondycji fizycznej, jak było widać, powoduje od razu ironiczne komentarze. Tym bardziej, że do ironii nadaje się, jak mało kto. Ta prezydentura w kontekście obrony konstytucji i jej strażnika Trybunału Konstytucyjnego, jest ironiczna.
Z powagą godną pism satyrycznych tzw. prawica polska zaczęła od razu budować teorię zamachu. Nie wprost, ale ze znakiem zapytania, który pełnił funkcję ozdobnika retorycznego.
Szukanie ewentualnego "zamachowca" też szybko się zaczęło. "Naturalni" zamachowcy to Niemcy (limuzyna opancerzona prezydenta - BMW), TVN i KOD.
Na stronach facebookowych KOD ponoć pojawiły się komentarze, które wyrażały radość z wypadku Dudy. Ponoć. Bo podchwycone zostały przez wPolityce.pl, portalu o tak specyficznej gramaturze profesjonalizmu, że tylko u nich może być wywołane zdjęcie Putina i Tuska w uśmiechach po "zamachu smoleńskim" i dających sobie żółwika.
No i mamy "zamach na Dudę", bo jak interpretować słowa z tytułu artykułu Michała Karnowskiego: "Należy przyjąć, że usiłowano zabić prezydenta".
Jak to mówią psycholodzy, pierwsze słowa się liczą i są najbardziej wiarygodne "co poeta miał na myśli". Bo kto miałby usiłować zabić prezydenta? I: kto najlepiej na tym wychodzi (przy założeniu, że jest marionetką prezesa PiS, co jest tajemnicą poliszynela w Polsce, UE i USA)?
Czyżbyśmy dostali jedną ze scen wojny polsko-polskiej, pt. "Opona"? Dla mnie to opona mózgowa, komuś rozum buksuje.
Inne tematy w dziale Polityka