Najświeższym polskim towarem eksportowym jest ślina prezesa. Za dużo marnowało się jej w kraju, może dlatego, że prezes nie zna języków obcych.
W każdym razie w kraju mieliśmy nadmiar „najgorszego sortu”, „elementu animalnego”, tudzież „gestapo”, etc.
Pławiliśmy się w potokach śliny.
Na kapitalny pomysł eksportowania nadwyżek śliny wpadł senator PiS Jan Maria Jackowski, który zebrał się w sobie, nabrał śliny ze swojego rozumu i bluznął na szefa liberałów w Parlamencie Europejskim, Belga Guy Verhofstadta.
Chark miał treść: Verhofstadt jest rosyjskim agentem wpływu w PE.
Tak więc Europa mogła poznać, w czym w kraju się pławimy. Co prawda Belg, jak Herkules Poirot, odpowiedział logicznie: „Nie wiem więc, dlaczego jestem na czarnej liście Putina”, ale czy Jackowski, producent śliny prezesa, jest w stanie to pojąć, wszak cały jest w swych charkach.
Przynajmniej świat wie, w czym się w Polsce pławimy. Niech poznają trochę tego dobra.
Inne tematy w dziale Polityka