Pomiar IPSOS dla OKO.press dotyczący wsparcia dla obecnej władzy, albo opowiedzenia się w formie czynnego udziału w opozycji, jest ważniejszy niż wszelkie sondaże poparcie dla partii, które są komentowane: „gdyby dzisiaj odbyły się wybory parlamentarne, to…”
4,6 proc. Polaków deklaruje czynne wsparcie dla władzy „dobrej zmiany”, a 13,2 proc. gotowych jest jej przeciwdziałać. Te wielkości Polaków są gotowe uczestniczyć w manifestacjach i akcjach podejowanych ad hoc.
W liczbach rzeczywistych jest to jeszcze bardziej „przemawiajające”. Za rządem PiS uczestniczyć w manifestacjach i podobnych czynnych wsparciach jest gotowych 1,4 mln Polaków, a przeciw – w marszach, protestach, pikietach -nieco ponad 4 mln Polaków.
I to jest rzeczywisty podział Polaków na froncie wojny polsko-polskiej. Stosunek jeszcze nie jest 1:27, ale już wynosi 1:3.
Wielkości po obydwóch stronach dość gwałtownie ulegają zmianie. W ciągu czterech miesięcy – od grudnia 2016 – czynnych wspierających rząd PiS ubyło - z 6,2 proc do owych 4,6., a protestujacych przeciw władzy przybyło – z 11,2 proc. do 13,2.
To jest ten namacalny suweren, widziany w telewizjach, który jest w stanie czynnie opowiedzieć się za lub przeciw. Z niego – uciekając się do analogii – mogą być rekrutowane bojówki Berkutu i protestujących na nieistniejącym jeszcze Majdanie.
Jestem niemal pewien, że protestujących przeciw „dobrej zmianie” przybędzie, gdyż szykują się akty władzy, które bezpośrednio będą dotykały interesów wszelakich grup zawodowych i społecznych, zaś sankcje Unii Europejskiej dotkną wszystkich.
Sami sobie gotujemy los.
Inne tematy w dziale Polityka