Jeżeli masz jako taki sprawny komputer, potrafisz zamknąć oczy na ewidentne rozmijanie się "prawdy" z rozumem, jesteś w każdej chwili gotowy do zatkania nosa, nie jesteś wegetarianinem, ani nie tolerujesz rowerzystów na ścieżkach rowerowych, to masz talent.
Wg wzorca PiS jesteś predysponowany, aby zostać dyplomatą w resorcie Witolda Waszczykowskiego. Tam takich jak ty potrzebują. Poradzisz sobie na każdej głębokiej wodzie.
Frans Timmermans powie, że w Polsce jest mało demokracji, a wręcz jej nie ma, to ty lecisz do Waszczykowskiego i donosisz na tego europolityka. Waszczykowski dostaje wówczas piany na ustach, pisze list protestacyjny, ty w tym czasie nie opuszczasz gabinetu ministra, aby nie wyprtkował cię jakiś cwaniak, czekasz aż Waszczykowski skończy pisanie listu protestacyjnego, po ostatniej kropce i parafie szefa bierzesz list ze sobą.
Idziesz do siebie i tłumaczysz. Co? Nie znasz angielskiego? A od czego jest twój jako tako sprawny komputer? Wrzucasz na googlach funkcję tłumacz angielskiego, list zostaje przetłumaczony i publikujesz go na stronach MSZ.
Napawasz się sukcesem, ale też cierpliwie czekasz, aż Waszczykowskiemu powinie się noga bardziej niż przy "sukcesie" 1:27, dajmy na 1:79. Jest nadzieja, że prezes Kaczyński się wkurzy, a jak nie, to spróbować możessz donosu, dotrzeć do słynnego gabinetu w gmachu przy Nowogrodzkiej.
I wówczas może zaznać łaski pańskiej. Takiej iż Waszczykowski zostanie wykopany, a ty z niegorszymi kompetencjami zastąpisz go na stanowisku.
Powyżej moje mniemanie dotyczące sukcesu w PiS, awasu jakiegokolwiek Misiewicza, suponuję na podstawie materiału portalu gazeta.pl, na którym przeanalizowano oświadczenie Waszczykowskiego w sprawie wypowiedzi Emmenuele Macron, tekst został przetłumaczony na angielski, który to język woła o pomstę do niego, ale nie do Kaczyńskiego, bo ten jak wiadomo nie jest raczej poliglotą.
Morał: każdy Polak nosi w plecaku buławę dyplomaty PiS.