Wiosenna ofensywa partii (kryptonim "Zjazd zjednoczeniowy") rozpoczęta heroiczną decyzją posła Arłukowicza będzie kontynuowana. Poseł ów, nie mogąc znieść wzmacniania rodzimego rodzącego się faszyzmu, postanowił oddać się w służbę narodowi. W sejmie należał do najbardziej pracowitych posłów. Posłów pracujących na tle kamer. Tę niezmiernie wyczerpującą pracę postanowił zastąpić pracą jeszcze bardziej "intenzywną". Niczym obywatel Piszczyk. Będzie członkiem rządu, zajmującym się ludźmi wykluczonymi. Chwalebne to i godne największego podziwu. Jeśli wyobrazimy sobie, że teraz będzie musiał występować, przepraszam, chciałem powiedzieć - pracować przed kamerami ze zdwojoną siłą, nasz podziw przeradza się wręcz we współczucie.
Ale jeden Arłukowicz wiosny nie czyni! Zgodnie z wytycznymi "Zjazdu zjednoczeniowego" do partii przejdą kolejni zasłużeni posłowie. Mogliby otrzymać inne odpowiedzialne funkcje (np. kontrolę nad ilością gruszek na wierzbie lub igieł w strzykawce), ale wszyscy znani są z chorobliwego, w dobrym, oczywiście, tego słowa znaczeniu, humanitaryzmu, więc także zajmą się wykluczonymi. Konkretnie wykluczonymi, bo wszak poseł Arłukowicz, mimo zapału, wszystkich dokluczyć nie jest w stanie.
Mówi się (halo, halo, mówi się), że w następnych dniach do niepokonanej drużyny premiera dołączą ... No, kto zgadnie? Ryszard Kalisz, który ma otrzymać resort opieki nad wykluczonymi z mediów. Poseł Senyszyn (to kobieta, jeśli ktoś nie wiedział) ma otrzymać propozycję zajęcia się wykluczonymi z powodu nieodpowiedniego stroju. Wojciech Olejniczak (nie znam, ale podobno jest taki bloger) ma pod swe opiekuńcze ramiona lub, jeśli ktoś woli, na swój opiekuńczy tors, przyjąć wykluczonych przez krwiożerczego przewodniczącego Napieralskiego. Leszek Miller (tak, tak, sam Leszek Miller) przejmie wykluczonych z układu. Słonecznego, rzecz jasna, układu. Dla kolejnych kandydatów (tym razem nie zdradzę nazwisk, nie zdradzę, bo mi się nie chce) przygotowano podresorty (wymieniam jedynie najbardziej odpowiedzialne) d/s wykluczonych grafomanów, wykluczonych erotomanów, wykluczonych erotomanów gawędziarzy, wykluczonych gawędziarzy zanudziarzy, wykluczonych miłujących pokój bez wzajemności, wykluczonych kochających kuchnię bez sprzętów, wykluczonych opiekunów psów ogrodnika i wykluczonych zakapiorów o gołębim sercu.
Po zwycięstwie ofensywy partii, bastionu SLD bronić będzie samotny - jak ten biały żagiel lub długodystansowiec - Grzegorz, Niezłomnie Trwam Na Posterunku, Napieralski. To o nim, jak niegdyś o bohaterze spod Waterloo, będą opowiadać, że zanim padł, powiedział, że się nie podda. A ukrywający się w podziemiu weterani walk o sprawiedliwość społeczną będą w nim widzieć drugiego Mieczysława F. Rakowskiego. Jak on, niezłomny Grzegorz wyprowadzi sztandar, nie roniąc łzy.
Z kolei partia twierdzi, że Grzegorz Napieralski nie wytrzyma samotności i wstąpi do PiS-u.
Sic transit gloria mundi.
"Jestem jak harfa eolska, która wyda kilka pięknych dźwięków, ale nie zagra żadnej pieśni."
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka