Zakończył się właśnie XIX Konkurs Chopinowski. Z uwagi na brak wykształcenia muzycznego, w pewnych kwestiach nie będę się wypowiadał.
Do takich należy przede wszystkim werdykt Jury, a przede wszystkim zdobywca pierwszej nagrody. Ja mogę tylko powiedzieć, że to nie jego gra mi się najbardziej podobała, ale – jako się rzekło – jestem tylko słuchaczem muzyki, a nie ekspertem.
Nie powinienem też się wypowiadać w kwestii punktacji, której szczegółów wszakże nie znam. Ale…
Pomysłodawcom konkursu – blisko 100 lat temu – przyświecała idea rywalizacji, podobnej do sportowej. Można go więc porównać do skoków narciarskich (dyscyplina indywidualna), lub do siatkówki (sport zespołowy, jak granie z orkiestrą). Konkurs skoków z reguły wygrywa ten, kto skoczył najdalej, chyba że się wyłożył na zeskoku, co i zmęczonemu pianiście może się przydarzyć. Wtedy gorsza jest ocena za styl, będąca składową łącznej punktacji decydującej o miejscu w konkursie.
W ważnych turniejach siatkarskich, z kolei, złoty medal zdobywa drużyna, ale są też nagrody indywidualne (najlepszy atakujący, blokujący, serwujący itp.) Nie pamiętam, by kiedyś w drużynie wygrywającej ważny turniej nie było ani jednego laureata nagrody indywidualnej.
Tymczasem w zakończonym, ale i w poprzednim konkursie, zwycięzca nie otrzymał ani jednej nagrody specjalnej (za najlepsze wykonanie mazurków, koncertu, sonaty czy poloneza). Ergo, niczego nie zagrał najlepiej, ale był najlepszy – matematycznie? Komputerowo? Według AI?
Mam natomiast prawo wypowiedzieć się w kwestii eksperymentu polegającego na zatrudnieniu amerykańskiego pianisty na stanowisku Przewodniczącego Jury. W poprzednich osiemnastu konkursach tę funkcję powierzano zawsze jurorowi z Polski, niezależnie od sławy jaką cieszyli się jurorzy zagraniczni. Nie wiem więc kto i po co wpadł na pomysł, by to zmieniać.
Efekt – nieobecność Przewodniczącego Jury na gali rozdania nagród i koncercie laureatów, która to uroczystość odbywała się w obecności Prezydenta RP oraz Marszałków Sejmu i Senatu, czyli najwyższych przedstawicieli państwa-organizatora konkursu.
Czyż gość może okazać większe lekceważenie gospodarzowi?
Inne tematy w dziale Kultura