Wybór od samego początku wydawał się prosty i oczywisty, bo na kogo może zagłosować ktoś z pogranicza puszczy i WSI, no i po drugie, ten nieszczęsny Sułek, dziecko specjalnej troski gajowego, w komitecie honorowym p.o. kandydata. A jednak mimo pozorów banalności przystąpienie Maruchy do komitetu poparcia Bronisława Komorowskiego, może nie wywróciło do góry nogami, ale na pewno zatrzęsło „polską sceną polityczną”. Bez wątpienia ten sympatyczny wąsacz w kapelusiku z piórkiem, w zielonym mundurze z dwururką to nie tylko jeszcze jeden celebryta w wielce szacownym gronie krajowych celebrytów. To tak naprawdę dla kampanii Komorowskiego potężny impuls i nowa jakość – jeszcze wyższy poziom obciachu, tym razem już chyba nie do przebicia. Bo czymże nadzwyczajnym było poparcie dla Komorowskiego takich person jak: Bartoszewski, Wajda, czy Chyra. Nawet jak przy okazji udało im się zrobić z siebie małpkę Fiki-Miki, to prosty naród i tak tylko wzruszył ramionami, co najwyżej popukał się w czoło. Z gajowym Maruchą natomiast to już nie przelewki, to rzeczywiście ciężki kaliber – nie dość, że człek z lasu, to jeszcze nasz, z ludu. Brawo, wreszcie, po tylu pijarowskich pudłach, strzał w wizerunkową dziesiątkę. Ale oddajmy głos samemu gajowemu. Warto zapoznać się z jego deklaracją poparcia dla kandydata Bronisława, która jako wunderwaffe,czy też może raczej "ostatnia deska ratunku” ma się ukazać w najbliższym wydaniu „Wysokich Obcasów”.
„Darz bór, obywatelu Marszałku. Wielki to zaszczyt dla mnie dołączyć się do Waszej sfory, by wspierać Was w zawodach o największe trofea. Osobiście miałbym życzenie gościć Was, obywatelu Marszałku prezydentem w naszych skromnych błotach i kniejach. Marszałków i owszem, już tu kilku mieliśmy. Ostatnim to był Rokossowski, no a jeszcze wcześniej chlebem i solą witaliśmy Goeringa. Ten to dopiero strzelał, nawet jak mu się ręka zatrząsła, a trząsła mu się, oj trząsła, to i tak w żubra trafiał śmiertelnie. No, ale to inne czasy były, ludzie, prawdę powiedziawszy, też byli jacyś lepsi i jak to mówią młodzi z miasta: „to se ne wrati i tylko koni żal”. Co do wyborów onych, to głosujemy za Wami, ja i wszyscy z puszczy, no i z tej WSI, co to wiecie. Jakże miałoby być inaczej, skoro ten nasz miejscowy jełop i ćwok – Sułek niecnota - murem za Wami stoi. Oj, długo by o nim opowiadać, pamiętam jak onegdaj w środku słonecznego dnia cały zmoczony do leśniczówki wkroczył - nikt nie pytał skąd ten deszcz z bezchmurnego nieba, każdy wiedział, że stało się to, co zawsze – obszczał go jedyny w lesie łoś, gdy gamoń przysnął na kępie mchu zaznaczonej przez rogacza. Ano tak to z nim było, ale czasy też inne i ludzie jacyś lepsi byli, teraz to już nie to samo, obywatelu Marszałku. Dlatego głosujemy na Was, my ludzie z puszczy i ze WSI, skoro ten Krzychu za Wami tak obstaje. A takoż samo ten jego najlepszy kolega z młodzieńczych lat, wtedy Cypisem zwany, teraz nie wiem jak, bo nazwisko szelma zmienił i, jak Sułek mówi, prezesem jest w jakiejś ważnej prywatnej telewizji, gdzie on tam, znaczy ten nasz Sułek, jakieś swoje seriale odgrywa. A chłop całkiem do rzeczy był i też porządny, znaczy ten Cypis. Ot, jak każdy wtedy, i jabłka w sadach podkradał a i kłusować trochę mu się zdarzało, a że po bożemu wszystko było, to i ja oczy przymykałem na to. Ale czasy takie były i ludzie jakby lepsi, a teraz to sami wiecie jak jest, dlatego my tu w lesie wszyscy za Wami, no i ci ze WSI też. A jakbyście zapolować kiedyś chcieli, dajmy na to na odyńca to, jak w dym do nas. Ja tu w chlewiku jedną sztukę dla Was, obywatelu Marszałku trzymam – w razie potrzeby się nada. A jak by jacyś ludzie do ustawki potrzebni byli, to z tymi WSI-owymi pogadać, oni zawsze coś tam po ludzku załatwią. I strzelać, strzelać bez obaw, obywatelu Marszałku, w końcu to jest wojna, a na wojnie ubić w końcu kogoś trzeba. Dlatego, co tu dużo gadać, jesteście dla nas najlepszym kandydatem, cała puszcza z Wami trzyma, i ci z pobliskiej WSI też – bez wyjątków.”
Inne tematy w dziale Polityka