Krzysztof Wołodźko Krzysztof Wołodźko
67
BLOG

Epitaph czyli dzień ostatni

Krzysztof Wołodźko Krzysztof Wołodźko Rozmaitości Obserwuj notkę 11

Atmosfera końca, ludzie cokolwiek smętni, ale to także efekt zmęczenia ogólnego i szczególnego. Sowiniec powiada, że się ekscytuję. Pewnie tak, choć dość nieudacznie, skoro GM zauważył, że przynudzam.

No cóż, człowiek zawsze emocjonalnie odbiera to, w czym uczestniczy i czego - pod względem muzycznych gustów i pewnie też wrażliwości bylo się kiedyś częścią. Tylko tyle i aż tyle.:-) Proszę zatem wybaczyć, Panie Jerzy, jak tylko wrócę do Krakowa, zajmę się  zwyczajowymi tematami.

Wczorajszy koncert w pierwszej częsci na "tarasie widokowym". Właściwie bez większych wzruszeń. Oprócz coveru King Crimson "Epitaph". Aż siadłem. Zacząłem przyglądać się wszystkim tym ludziom: daleko, przys scenie i tym, który przechodzili nieopodal. Jak szli prosto, jak się zataczali, jak tańczyli. Stali, słuchali. Jak dalej, na wysięgniku, ludzie skakali z banjee. Przypominali upadającego Ikara, z płótna Breugla. Opisany w wierszu Ernesta Brylla. Nieważni w gruncie rzeczy, drugoplanowi, obok zajętych sobą ludźmi. I pomyślałem, że za kilkadziesiąt lat z pewnością większość z nas nie będzie żyła. I jak będzie żyła swoje życie. Że są sprawy, których już nie cofniemy w swoim życiu, na dobre i na złe. I chcecie, to wierzcie, chcecie, nie wierzcie, ale nadciągnęły chmury, powoli, od Kostrzyna, od iglic jego kominów, kościołów, od tej zieleni otaczającej Przystanek Woodstock.

KOncert Voo Voo i późniejsze, koncert jubileuszowy z udziałem orkiestry symfonicznej (czy wariacji na jej temat) oglądałe, korzystającej z uprawnien "gościa RPO" częściowo z tyłu sceny. Szykowała się impra artystów (co później dało się słyszeć w głosie Jurka Owsiaka). Groopies, te sprawy, "mogę zrobić sobie zdjęcie z panem", by znów twórczo nawiązać do klasyka...

No i nasza zbiorowa impreza już typowa piwna (macie, na co czekaliście), z ekipą od RPO. Naprawdę, świetni ludzie.:-) Ale w sumie wypiłem tylko piwo.

KOncert nocny Subways opóźnił się o godzinę, że niby techniczni nawalili. Owsiak dostał puszkami po piwie, na co zareagował: "chwyćcie tego dekla i go do mnie przyprowadźcie", itp. Wyniosłem sobie śpiworek pod nocne niebo i słuchałem. Miło grali, takiego punka

Ostatni koncert dnia urządzili około 4 w nocy szef s24/albo Gniewko i jeszcze jeden gość. Chrapaniem. Jeden z dwóch pierwszych robił za sekcję rytmiczną, drugi solówki. Już się zastanawiałem, czy się nie wynieść z namiotu, ale w końcu orkiestra zamilkła.

A dziś upał i nerwówka, zaraz spotkanie z IJ. A o 18.00 Igor z Jurkiem Owsiakiem ze sceny głównej ogłoszą zwyciezcę w konkursie "Czym jest dla mnie wolność"...

Krzysztof Wołodźko Utwórz swoją wizytówkę Krzysztof Wołodźko, na ogół publicysta. Miłośnik Nowej Huty. Wyją syreny, wyją co rano, grożą pięściami rude kominy, w cegłach czerwonych dzień nasz jest raną, noc jest przelaną kroplą jodyny, niechaj ta kropla dzień nasz upalny czarnym - po brzegi - gniewem napełni - staną warsztaty, staną przędzalnie, śmierć się wysnuje z motków bawełny... Troska iskrą w sercu się tli, wiele w sercu ognia i krwi - dymem czarnym musi się snuć pieśń, nim iskrą padnie na Łódź. Z ognia i ze krwi robi się złoto, w kasach pękatych skaczą papiery, warczą warsztaty prędką robotą, tuczą się Łodzią tłuste Scheiblery, im - tylko radość z naszej niedoli, nam - na ulicach końskie kopyta - chmura gradowa ciągnie powoli, stanie w piorunach Rzeczpospolita. Ciąży sercu wola i moc, rozpal iskrę, ciśnij ją w noc, powiew gniewny wciągnij do płuc - jutro inna zbudzi się Łódź. Iskra przyniesie wieść ze stolicy, staną warsztaty manufaktury, ptaki czerwone fruną do góry! Silnym i śmiałym, któż nam zagrodzi drogę, co dzisiaj taka już bliska? Raduj się, serce, pieśnią dla Łodzi, gniewną, wydartą z gardła konfiskat. Władysław Broniewski, "Łódź"

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości