Krzysztof Wołodźko Krzysztof Wołodźko
222
BLOG

Bardów nam trzeba, do cholery!

Krzysztof Wołodźko Krzysztof Wołodźko Rozmaitości Obserwuj notkę 46

Popołudnie już całe w półmroku. Mam dziś w zasadzie wolny dzień, więc piszę. Książki poczekają. Siedzę i słucham Jana Krzysztofa Kelusa. Pasuje mi do takich dni.

Czasem mam wrażenie, że urodziłem się trochę za późno. Za późno na słuchanie bardów. Bo że ich czas minął, to chyba dla nikogo nie ulega wątpliwości. Czas Kelusa, Zembatego, Kleyffa, Belona. Kaczmarskiego rzecz jasna. Okudżawy i Wysockiego. Nawet "nieszczęśnika" Krzysztofa Daukszewicza, którego na początku lat 90-tych w trójkowej "Powtórce z rozrywki" słychać było często... "Easy Rider"... Oczywiście, w liceum i później słuchało się i śpiewało, przede wszystkim Starego Dobrego Małżeństwa, choć dziś SDM niemal kompletnie mnie już nudzi...

A Kelus i Kleyff i Zembaty nie nudzą i dziś. I jeszcze taki facet, Janusz Reichel... nic specjalnego, ale potrafi dać między oczy... Kelus, właściwie proza, krótkie komunikaty z szarego świata. Kleyff, sama liryka, uniwersalne puenty. Zembaty, czarny humor a jak trzeba nieco patosu...

A zadziorny, chrapliwy Wysocki, a pełen wzniosłości i zatroskania Okudżawa o wątłym głosie...

Tak, chyba urodziłem się za późno. Choć z drugiej strony mam wrażenie, że i tak to, co kształtowało moją wrażliwość, światopogląd, zawdzięczam w sporej mierze bardom i poetom. Chyba bardziej niż wszystkim opasłym tomiszczom i dobrym radom przedszkolanek-faszystek, karmiących mnie szpinakiem i wszelkim połajankom kochanych nauczycieli. To krótkie: "dla wszystkich starczy miejsca pod wielkim dachem nieba"... I "Biełomor kanał". I to że  "uszy miał ogromne, muskularne, a adekwatny wicher wiał". I ten "easy rider" na piechotę...  I cóż smutnym żołnierzom po życiu na wesołym świecie? Wszak słodkich pierniczków dla wszystkich nie starczy i tak...;-) I "Bialy ludzki samiec" Reichla.  I tych, co śpiewają  przejmujący wiersz Leśmiana, że "jest taka dumna w ziemi kość, co się sprzeciwi zmartwychwstaniu"...

Te wszystkie rzewne, kąśliwe, gniewne, wpadające w ucho piosnki, kilkanaście wersów które talent tekściarza zmienia w kamień filozoficzny, w przypowieść o nas, o świecie, o losie, historii. Żart, gniew, patos.

A ilu jeszcze można wymienić?

I zabawne, ale mam niemal pewność, że gdy sztucznie pompowane gwiazdki jednego sezonu, zarobiwszy na chleb, porsche i willę odejdą w niepamięć, ustępując miejsca następnym, gdy po ich frazach i melodiach niemal nic nie zostanie, to ci ledwo Nieobecni, zakurzeni, zostaną na dłużej... Tak jak baśń żyje dłużej od plotki, a prawda, mimo wszystko, przebija się przez kłamstwo.

Zbigniew Romaszewski w posłowiu do wywiadu-rzeki z Kelusem powiada: "Warto przypomnieć dziś piosenki JKK, by uprzytomnić sobie, jak dalece otaczająca nas rzeczywistość odbija od rzeczywistości naszych marzeń...". Romaszewski dalej mówi o PRL i III RP, ale w gruncie rzeczy  to jest klucz do słuchania bardów: pokazują nam świat inny niż ten, który chciałby nas skuć kajdanami trywialności. Liryka, nostalgia, "prosta opowieść", wzburzenie, gniew... Takie piosenki, które dobre są do miłości i gdy trzeba swoje racje wykrzyczeć na ulicy.  Albo tak po prostu, w wieczór taki jak ten, gdy piątek łagodnie zaczyna nas uspakajać obietnicą wolnej soboty...


To może Janusz Reichel, bo pewnie mało znany. Bardzo to lubię.

 

 

 

 

 

Krzysztof Wołodźko Utwórz swoją wizytówkę Krzysztof Wołodźko, na ogół publicysta. Miłośnik Nowej Huty. Wyją syreny, wyją co rano, grożą pięściami rude kominy, w cegłach czerwonych dzień nasz jest raną, noc jest przelaną kroplą jodyny, niechaj ta kropla dzień nasz upalny czarnym - po brzegi - gniewem napełni - staną warsztaty, staną przędzalnie, śmierć się wysnuje z motków bawełny... Troska iskrą w sercu się tli, wiele w sercu ognia i krwi - dymem czarnym musi się snuć pieśń, nim iskrą padnie na Łódź. Z ognia i ze krwi robi się złoto, w kasach pękatych skaczą papiery, warczą warsztaty prędką robotą, tuczą się Łodzią tłuste Scheiblery, im - tylko radość z naszej niedoli, nam - na ulicach końskie kopyta - chmura gradowa ciągnie powoli, stanie w piorunach Rzeczpospolita. Ciąży sercu wola i moc, rozpal iskrę, ciśnij ją w noc, powiew gniewny wciągnij do płuc - jutro inna zbudzi się Łódź. Iskra przyniesie wieść ze stolicy, staną warsztaty manufaktury, ptaki czerwone fruną do góry! Silnym i śmiałym, któż nam zagrodzi drogę, co dzisiaj taka już bliska? Raduj się, serce, pieśnią dla Łodzi, gniewną, wydartą z gardła konfiskat. Władysław Broniewski, "Łódź"

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości