Krzysztof Wołodźko Krzysztof Wołodźko
50
BLOG

Na dobry początek zimy złej

Krzysztof Wołodźko Krzysztof Wołodźko Rozmaitości Obserwuj notkę 13

W Krakowie mróz. Poniżej minus dziesięć stopni Celsjusza. Teraz pewnie mniej, ale nie liczcie na to, że się ruszę z fotela i pójdę do kuchni, by sprawdzać słupek rtęci na okiennym termometrze. 

Jako dziecko lubiłem zimę. Bo zima na wsi jest z reguły ładna i stwarza okazję do nowych zabaw. A były to czasy, gdy z braku komputerów, itp. gadżetów byliśmy niejako skazani na wymyślanie sobie zajęć. Nikt wtedy na biednej, PGR-owskiej wsi nie marzył o kijach do hokeja (ale krazek mielismy, strasznie ciągnął, jak się oberwało w nogę), nie każdy miał łyżwy, ale na skutym lodem stawie graliśmy, choć robiło się już ciemno... gdy spadlo naprawdę dużo śniegu, robiliśmy linie okopów i stara wojna między  "Niemcem, Polakiem i Ruskiem" odżywała w zimowej scenerii. Później, zasmarkani i zziębnięci, wracaliśmy  do siebie. Po domach rzadko wtedy grały telewizory, bo nawet jeśli każda rodzina już miała to czarno-białe "okno na świat", to przez to okno niczego ciekawego z reguły nie było widać. Ale jak się wtedy czekało na wieczorynkę! Na Misia Uszatka, Colargola, albo Pszczółkę Maję! Albo na "Teatr Młodego Widza".
 
Teraz mój małoletni siostrzeniec przewraca w płytach dvd i skacze po kanałach, a największy entuzjazm przejawia, gdy na kreskówkowych kanałach pokazują reklamy maszkaronów o dziwacznych nazwach, albo klocków "LEGO Bionicle". Ma ich cały kosz (w jego wieku miałem jedno pudełko, skromne, kupione chyba w Świnoujściu, w "Baltonie"), wszystkie wymieszane, ale trzeba mu przyznać, że za każdy prezent ładnie dziękuje i umie się cieszyć.
 
Ale notka miała przecież być o zimie. Zima w Polsce jest, była i pewnie będzie, a to z tej prostej przyczyny, że politycy to na ogół bałwany i kto jak kto, ale oni zimy zdelagalizować nie dadzą.  W kraju nad Wisłą żadnego ocieplenia klimatu  w związku z tym nie będzie!  Bo gdzie by się podziały nasze bałwany? Że co, że latem  paparazzi wyłapują ich z gołymi torsami w Egipcie? Mistyfikacja! Nasza klasa polityczna wakacje spędza na Antarktydzie. O, przepraszam, część na Syberii... ;-) Tak sobie demagogicznie ulżywszy, chciałbym zacytować tekst sprzed kilku wieków:
 
"Bóg skierował przeciw człowiekowi wszystkie stworzenia: nieboskłon, słońce i gwiazdy. Teraz jest ci zimno, po chwili znów za gorąco, dziś mamy szron, nazajutrz śnieg, raz czujesz się dobrze, raz cię coś boli, odczuwasz też głód i pragnienie, dokuczają ci plukswy, to znowu pająki, muchy i pchły, przed którymi często nie możesz się obronić". To Jan Tauler, dominikanin, urodzony około 1300 roku, zmarły Roku Pańskiego 1361, jeden z mistyków nadreńskich (nurt zapoczątkowany przez Mistrza Eckharta), we fragmencie kazania 51: "Beati oculi, qui vident, quod videtis"... Zresztą, całość jest znakomita, godna najbardziej zawziętych dualistów i gnostyków, ale nie o tym chcialem tym razem.
 
Ten drobny fragment pokazuje, jak bardzo człowiek, na dobre i złe uwolnił się od żywiołów, przynajmniej "w naszej okolicy". Oczywiście to fakt, że zaśnieżona droga uniemożliwia dotarcie do pracy na czas i powoduje uczucie dyskomfortu czy wściekłości. Gdy to jednak porównać z sytuacją człowieka sprzed kilkuset wieków, dla którego chłody stanowiły o wiele poważniejszy problem, decydować mogły o jego być albo nie być, to widzimy, jaką drogę przebyła ludzkość... Drogę, którą w genialnym ujęciu zobrazował Kubrick w "Odysei kosmicznej"... Z drugiej strony, zamiast  wszechobecnych pcheł, pluskw, pająków i much mamy dziś choroby cywilizacyjne i wszelkie niebezpieczeństwa i klęski jaki sami możemy sobie zgotować (odsyłam do "Zasady odpowiedzialności" Hansa Jonasa).
 
Tkwimy zatem jako ludzkość między poddaństwem wobec żywiołów i hegemonią natury a pychą technologicznej samowystarczalności. Trzecia droga, o ile istnieje, jest zapewne "wąską drogą"... ale chyba jedyną, dzięki której uda się na przetrwać na tej niewielkiej planecie, którą pewien pisarz i lotnik nazwał, w sumie banalnie, ale wiążąco, "planetą ludzi". 

A muzycznie coś z zupełnie innej bajki, z dedykacją dla miłośników tego barda. Znać, że Czesi nie tylko piwo, kolej i autrostrady mają porządne.:-)

 

Krzysztof Wołodźko Utwórz swoją wizytówkę Krzysztof Wołodźko, na ogół publicysta. Miłośnik Nowej Huty. Wyją syreny, wyją co rano, grożą pięściami rude kominy, w cegłach czerwonych dzień nasz jest raną, noc jest przelaną kroplą jodyny, niechaj ta kropla dzień nasz upalny czarnym - po brzegi - gniewem napełni - staną warsztaty, staną przędzalnie, śmierć się wysnuje z motków bawełny... Troska iskrą w sercu się tli, wiele w sercu ognia i krwi - dymem czarnym musi się snuć pieśń, nim iskrą padnie na Łódź. Z ognia i ze krwi robi się złoto, w kasach pękatych skaczą papiery, warczą warsztaty prędką robotą, tuczą się Łodzią tłuste Scheiblery, im - tylko radość z naszej niedoli, nam - na ulicach końskie kopyta - chmura gradowa ciągnie powoli, stanie w piorunach Rzeczpospolita. Ciąży sercu wola i moc, rozpal iskrę, ciśnij ją w noc, powiew gniewny wciągnij do płuc - jutro inna zbudzi się Łódź. Iskra przyniesie wieść ze stolicy, staną warsztaty manufaktury, ptaki czerwone fruną do góry! Silnym i śmiałym, któż nam zagrodzi drogę, co dzisiaj taka już bliska? Raduj się, serce, pieśnią dla Łodzi, gniewną, wydartą z gardła konfiskat. Władysław Broniewski, "Łódź"

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (13)

Inne tematy w dziale Rozmaitości