Krzysztof Wołodźko Krzysztof Wołodźko
911
BLOG

Wspomnienie i podziękowania

Krzysztof Wołodźko Krzysztof Wołodźko Rozmaitości Obserwuj notkę 15

Był dandysem i lewakiem. Takim solidnym lewakiem, z niejedną damą w życiorysie. Znam go tylko ze świątobliwego obrazu i opowiadań jego duchowych uczniów. Nazywał się Bogdan Jański. Będzie świętym.

Poznałem go, gdy miałem 14 lat, gdy przestąpiłem próg szkoły oo. Zmartwychwstańców na poznańskiej Wildzie. Nobliwy facet patrzył na mnie z wielkiego obrazu. Pachniało lakierem i świątobliwością. Ojciec powiedział: "No, synek". A brzmiało to tak, jakby powiedział: "Sorry, teraz będziesz sobie radził sam". Tak zaczęła się moja szczenięca dorosłość pod patronatem tego faceta z obrazu.

Moim pierwszym rektorem był ks. Ryszard Burda CR. Człowiek wysokich wymagań moralnych, pełen dobrych intencji, ale chyba nie do końca spełniający się w tej roli. Zastąpił go ojciec Bernard Hylla. Moje pierwsze wspomnienie: wydawałem gazetkę szkolną, w związku z czym miałem dla siebie kanciapę (OK, teraz mogę się przyznać, w czwartej klasie łoiliśmy tam piwo z Izydorem), zaczął się rok szkolny, nie miałem klucza, więc oczywiście jak każdy lewak biegnę poskarżyć się władzy. :-) Ojciec Hylla miał pod drzwiami rektorskimi sporą grupkę zasmarkanych roszczeniowców. Powiedział krótko: :"Idź do kaplicy, pomódl się do św. Józefa".

Poszedłem do kaplicy, ostro wkurzony na nowego rektora. Klucz się później znalazł. Tak naturalnie: wrzuciłem go na koniec roku szkolnego nie do tej przegrody, gdzie trzeba.

Ojciec Hylla, dziś zdaje się we Włoszech, był znakomitym rektorem. Miał swoje słabostki, na które go paskudnie nabieraliśmy. Chyba największą był ekspres do kawy, z którego w czwartej klasie, przed maturą, dostąpiliśmy zaszczytu konsumpcji. Pamiętam jak dziś Maćka Brauna żartującego, że po takiej kawie zostanie ceerem. No i został, Maciej jest dziś bodaj na misjach w Afryce.

Gdybym miał opowiedzieć parę historii, to mogłaby być z tego i powieść i zgorszenie i historie ku pokrzepieniu serc. Choć w sumie to były takie chłopięce historie, bez żadnych straszliwych zdarzeń. Jako pierwszoklasita dostałem ostrą zrąbkę od Barbary Wachowicz, polonistki w klasach równoległych. Wybroniła mnie jej córka i moja polonistka (pani Maria Blumel). Tekst był naprawdę szalony, z pewnością nie trafiłby na SG,  a pani  Wachowicz  dała ten numer gazetki jakiemuś arcypobożnemu prawicowemu posłowi (to był chyba rok 1994).

Tu oddam szacunek ks. Burdzie, że mnie wybronił. Czlowiek jak jest młody, to głupi, dopiero później dowiedziałem się, że groził mi wylot.

A zacząłem od Bogdana Jańskiego. Będzie kanonizowany.

Rano przeczytałem na facebooku info:

http://www.rp.pl/artykul/410414_W_oczekiwaniu_na_aureole.html

I przypomniał mi się mój tekst o Jańskim, napisany dla Polskiego Radia, krtórego dać nie mogę, bo sprzedałem prawa autorskie (to mnie najbardziej wkurza w tych umowach): "W służbie Kościoła i ojczyzny".

To moje skromne podziękowanie dla księży Zmartwychwstańców.


Muzycznie Panu Jackowi Jareckiemu:

 

 

 

 

Krzysztof Wołodźko Utwórz swoją wizytówkę Krzysztof Wołodźko, na ogół publicysta. Miłośnik Nowej Huty. Wyją syreny, wyją co rano, grożą pięściami rude kominy, w cegłach czerwonych dzień nasz jest raną, noc jest przelaną kroplą jodyny, niechaj ta kropla dzień nasz upalny czarnym - po brzegi - gniewem napełni - staną warsztaty, staną przędzalnie, śmierć się wysnuje z motków bawełny... Troska iskrą w sercu się tli, wiele w sercu ognia i krwi - dymem czarnym musi się snuć pieśń, nim iskrą padnie na Łódź. Z ognia i ze krwi robi się złoto, w kasach pękatych skaczą papiery, warczą warsztaty prędką robotą, tuczą się Łodzią tłuste Scheiblery, im - tylko radość z naszej niedoli, nam - na ulicach końskie kopyta - chmura gradowa ciągnie powoli, stanie w piorunach Rzeczpospolita. Ciąży sercu wola i moc, rozpal iskrę, ciśnij ją w noc, powiew gniewny wciągnij do płuc - jutro inna zbudzi się Łódź. Iskra przyniesie wieść ze stolicy, staną warsztaty manufaktury, ptaki czerwone fruną do góry! Silnym i śmiałym, któż nam zagrodzi drogę, co dzisiaj taka już bliska? Raduj się, serce, pieśnią dla Łodzi, gniewną, wydartą z gardła konfiskat. Władysław Broniewski, "Łódź"

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (15)

Inne tematy w dziale Rozmaitości