Tam gdzie są groby naszych krewnych, bliskich, przyjaciół, gdzie są groby ludzi, których uznajemy za wielkich, których szanowaliśmy za życia i szanujemy po śmierci, tam są nasze korzenie.
Często, gdy odwiedzam miejsca, w których spędziłem dzieciństwo, dziwi mnie i czasem smuci, jak się odmieniły. Gdy spotykam, w realu, lub wirtualnie starych kolegów, łapie się na myśli: „kto pamięta że to w końcu jedno i to samo drzewo”.
Tak mało mamy czasu na pamięć, bo życie nas pogania, bo my poganiamy życie. Rozmieniamy się na drobne, hałasujemy. Dowiadujemy się z smsów, listów, telefonów, że ktoś umarł, odszedł nagle lub spodziewanie. Później i w naszej sprawie zadzwonią, napiszą kilka słów. Jedni doczekają wielkich nekrologów, mów i pysznych nagrobków, inni ciszy i kilku serdecznych łez, albo – co gorsza – obojętności wiecznie wstawionego grabarza i zdawkowej minuty ciszy.
A niekiedy udaje nam się zatrzymać. Wtedy znów jesteśmy zakorzenieni. I to ból, choć zostawia zawsze blizny, zakorzenia nas głębiej niż próżny śmiech.
„Wieczność”, ks. Twardowskiego, Rosemannowi
Wciąż wieczność była z nami
a nam się zdawało
że wszystko jest nietrwałe więc trochę na niby
jak zając niechroniony lub trzmiel na ostróżkach
że ciemno kapie z zegarka jak z rany
że czas zmarnowany stale i za krótki
każdą miłość zamienia na łzy bardzo drobne
że dawni zakochani już się nie całują
bo list najpierw przybliża a potem oddala
dopóki będzie poczta ze skrzynką czerwoną
i panny łzy nieznośne a dobre za nudne
i słów wszystkich za wiele bo brakuje słowa
Wciąż wieczność była z nami
a nam się zdawało
że czas wszystko wymiecie mądry i niechętny
że tylko nie odleci sójka zbyt ostrożna
bo po to żeby cierpieć trzeba być bezbronnym
jak dzieciństwo na wsi z królikiem przy sercu
Patrz --- mówiłeś ---- tak wszystko na oczach się zmienia
jak pasikonik za szybko zielony
więc możemy nie poznać nawet swego domu
połóż chociaż nożyczki na tym samym miejscu
naparstka po mamusi nie oddaj nikomu
i trzymaj fotografie bo Pan Bóg je zdmuchnie
zwłaszcza kiedy podbiał zamyka się na noc
a pszczoła sprawy ważne powiadamia tańcem
i każda chwila już nie teraźniejsza
stale przeszła lub przyszła
ostatnia i pierwsza
Wciąż wieczność była z nami a nam się zdawało
Krzysztof Wołodźko
Utwórz swoją wizytówkę
Krzysztof Wołodźko, na ogół publicysta. Miłośnik Nowej Huty.
Wyją syreny, wyją co rano,
grożą pięściami rude kominy,
w cegłach czerwonych dzień nasz jest raną,
noc jest przelaną kroplą jodyny,
niechaj ta kropla dzień nasz upalny
czarnym - po brzegi - gniewem napełni -
staną warsztaty, staną przędzalnie,
śmierć się wysnuje z motków bawełny...
Troska iskrą w sercu się tli,
wiele w sercu ognia i krwi -
dymem czarnym musi się snuć
pieśń, nim iskrą padnie na Łódź.
Z ognia i ze krwi robi się złoto,
w kasach pękatych skaczą papiery,
warczą warsztaty prędką robotą,
tuczą się Łodzią tłuste Scheiblery,
im - tylko radość z naszej niedoli,
nam - na ulicach końskie kopyta -
chmura gradowa ciągnie powoli,
stanie w piorunach Rzeczpospolita.
Ciąży sercu wola i moc,
rozpal iskrę, ciśnij ją w noc,
powiew gniewny wciągnij do płuc -
jutro inna zbudzi się Łódź.
Iskra przyniesie wieść ze stolicy,
staną warsztaty manufaktury,
ptaki czerwone fruną do góry!
Silnym i śmiałym, któż nam zagrodzi
drogę, co dzisiaj taka już bliska?
Raduj się, serce, pieśnią dla Łodzi,
gniewną, wydartą z gardła konfiskat.
Władysław Broniewski, "Łódź"
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura