Krzysztof Wołodźko Krzysztof Wołodźko
2018
BLOG

Polska okiem „smarkaczy”. Prometeizm Lecha Kaczyńskiego

Krzysztof Wołodźko Krzysztof Wołodźko Polityka Obserwuj notkę 5

„Spór o polskość trwa w najlepsze” – pisze we wstępie do nowych „PRESSJI” Krzysztof Mazur. I dodaje: „Największą ofiarą sporów o polskość jest pokolenie urodzone po wyborze Jana Pawła II. Pozbawieni doświadczenia świadomego życia w PRL-u, (…) nie mamy tak wyraźnego biograficznego odniesienia, które wywarło wyraźne piętno na ludziach od nas starszych. I choć charakterystyczne dla nich schematy myślowe nieraz nas uwierają, mimo wszystko dostrzegamy u nich pewną generacyjną przewagę”.

Rzeczywiście, redakcja „PRESSJI” to ludzie urodzeni we wczesnych lub późnych latach 80-tych. Można ich nieco złośliwie wciąż nazywać „smarkaczami” (z pewnością są nimi w oczach 50-, 60-latków), ale choć „nie dobili” jeszcze do 30-tki już weszli w dorosłość. PRL, czy nawet pierwszy okres transformacji to dla nich bardzo wczesne dzieciństwo. Dla mnie, urodzonego w roku 1977 pierwsze „wspomnienia polityczne”, zbiorowe, to jednak bardzo słabo pamiętany Stan Wojenny, czy zabójstwo ks. Jerzego Popiełuszki. Okrągły Stół i pierwsze lata transformacji to już wspomnienia z ostatnich lat podstawówki i początek liceum, zaś dla nich „cezura ustrojowa” to niemal wyłącznie cudza opowieść. Niby niewiele, ale w tak gwałtownie zmieniających się realiach jest to spora różnica. A cóż dopiero, gdy wspomnienia „zbiorowe” roczników lat 80-tych i młodszych porównać ze wspomnieniami ludzi urodzonych w latach 60-tych czy wczesnych 70-tych. To bardzo interesujące, a mało chyba opisane zagadnienie zderzenia pamięci i tożsamości tych mocniej, słabo i wcale nie pamiętających „czasów przemiany”. Ale to właściwie dygresja. Zresztą, w nowych PRESSJACH znajdziecie także (nieco) starszych publicystów, choćby autora tego bloga, z drobnym tekstem „O czym śpiewa młoda Polska?”. A kto lubi ostrzejszą wymianę zdań, zainteresuje się krótkimi wypowiedziami Bronisława Wildsteina i Macieja Gawlikowskiego.:-)

***

Tak zatem „pokolenie 80” w nowym numerze „PRESSJI” mierzy się z kwestią polskości. Mamy tu blok tekstów zatytułowanych „Polska ejdetyczna” (eiodos, czyli w pewnym skrócie „obraz rzeczy”, czy szerzej ogląd istoty rzeczy).

Wojciech Czabanowski (ur. 1986 r.) i Miron Kwiatkowski (ur. 1985 r.) w tekście „Nacjonalizm, patriotyzm, ejdetyzm” stwierdzają prowokacyjnie: „Wojciech Jaruzelski, Lech Wałęsa i Ryszard Kukliński kochali różne Polski, a może kochali Polskę na różne sposoby. Te trzy postacie rozsadzają tradycyjne pojęcie patriotyzmu i wywołują zakłopotanie, które zazwyczaj przeradza się w wyraźne stanowisko, odżegnujące jednych od czci i wiary, a innych wysławiające pod niebiosa”. Autorzy próbują dać odpowiedź, „w jakim sensie każdy z nich jest patriotą”, proponując ponadto każdemu z czytelników „test na polskość” („Jakim Polakiem jesteś? Test patriotyczny”).  

Z kolei Błażej Skrzypulec (ur. 1986 r.) w artykule „Polskość jako emancypacja” stwierdza: „Koncepcja polskości jako etnosu okazała się nie tylko fałszywa, ale i potencjalnie szkodliwa. Polskość jako etos podlega lewicowej krytyce związanej z pojęciem przemocy symbolicznej – jest ona elementem, który raczej zniewala, niż rozwija naszą podmiotowość. Dopiero eidos polskości – nieustanne dążenie do wolności – nie tylko opiera się standardowej antynarodowej krytyce, ale wręcz w pewien sposób ją wspiera. Bycie Polakiem ukazuje się w tej perspektywie programem emancypacyjnym”. Tu warto zadać sobie wraz z autorem pytanie, jak miałoby dziś wyglądać polskie „dążenie do wolności”, gdy z jednej strony samą wolność bierze się dziś albo jako pozbawioną odpowiedzialności etycznej czy społecznej samowolę, z drugiej gdy cierpimy na wyraźny deficyt powszechnego samookreślenia, skazani na wojny „plemion partyjnych”, zawłaszczające myślenie o polskości.

Karol Kleczka (ur. 1988 r.), autor tekstu „Polak-katolik czy katolik-Polak?” bardzo krytycznie odnosi się do postaci ks. Piotra Skargi, pisząc wprost: „Wielka zdobycz polskiego renesansu i polskiej tradycji republikańskiej, jaką był akt tolerancji religijnej, została (…) zdewaluowana na rzecz ksenofobicznego modelu zachodniego, do tej pory obcego Polakom. Skarga nie mówił głosem polskim, lecz frazesem Zachodu, Europy potrydenckiej, gdzie porządek społeczny gwarantował autorytet Pisma, zaś król, niezależnie od tego, jaki był i kto go wybrał, władał krajem z ręki Boga. Trudno zrozumieć, jak w kraju o bogatej tradycji elekcyjnej i wysokim zaangażowaniu obywatelskim (względem innych krajów) mogły dojść do głosu takie grupy interesu”.

Ostatecznie, co jest konkluzją bodaj wszystkich artykułów z działu „Polska ejdetyczna”, istotą polskości    jest wolność, co być może mile łechce niejedną wyobraźnię, ale – na gruncie rzeczywistym – zdaje się raczej sympatycznym marzeniem „smarkaczy”.

***

Najważniejszym tekstem tego numeru „PRESSJI” jest bodaj bardzo obszerna rozmowa z profesorem Bronisławem Łagowskim, przeprowadzona przez Arkadego Rzegockiego i Krzyśka Mazura. Rozmowa zarówno intelektualna, jak biograficzna, co na korzyść wyróżnia ją spośród wielu udzielonych przez Profesora wywiadów. Dla mnie, krnąbrnego ucznia”, Łagowski wciąż jest bardzo ważny, choć już nie tak bezkrytycznie przyjmowany w odbiorze jak niegdyś, nie tylko jako publicysta, ale także filozof polityki. Absolutnie nieskromnie powiem, że spośród wszystkich znanych mi uczniów i studentów profesora zawędrowałem najbardziej na lewo, co nie było dla niego zbyt krzepiące. Zresztą, gdy swego czasu proponowałem mu wywiad do „OBYWATELA” bardzo grzecznie odmówił, tłumacząc to faktem, że „takie osoby jak Gwiazda mogłyby poczuć się skonfundowane”

Pozwolę sobie na jeden, dłuższy cytat z wywiadu:

„Arkady Rzegocki:Jaki był Pana stosunek emocjonalny i intelektualny do Solidarności?

Bronisław Łagowski:Będą panowie pewnie zaskoczeni, ale początkowo bardzo pozytywny. Na tyle pozytywny, że sam się zapisałem do uniwersyteckiej Solidarności, nie składając jednocześnie legitymacji partyjnej. Wiązałem z nią duże nadzieje jako pewną siłą społeczną, która będzie wywierać realny wpływ na skostniały establishment partyjny. Wielu członków PZPR z tego powodu wstępowało wówczas do Związku, licząc na powstanie realnej przeciwwagi. Rozczarowałem się jednak bardzo szybko. Powodem były przede wszystkim strajki na Uniwersytecie organizowane przez solidarnościowych profesorów. Chciałem walczyć o autonomię uczelni, by polityka nie miała wpływu na działalność naukową. Wierzyłem, że potrzebne jest otwarcie na nowe i przemilczane dotąd tematy, na przemilczanych dotąd autorów. Nie zauważyłem jednak zainteresowania tymi sprawami, a jedynie potrzebę manifestacji buntu i sprzeciwu. Osobiście żadnego kultu dla buntu w tym momencie już nie wyznawałem. Stojąc przed wyborem, czy opowiedzieć się po stronie buntu czy po stronie porządku, całym sercem stanąłem po stronie porządku. Cała moja późniejsza filozofia polityczna przesiąknięta jest właśnie teodyceą władzy. Jestem przekonany, że łatwiej wywołać bunt i rewolucję, niżeli utrzymać porządek”.

***

Jesteśmy niedaleko od pełnej rocznicy katastrofy smoleńskiej. W nowej tece „PRESSJI” znajduje się także tekst „Prometeizm Lecha Kaczyńskiego”, zbudowany z czterech różnych wypowiedzi, związanych z wizytą Prezydenta w Tibilisi, 12 sierpnia 2008 roku. Są to: wygłoszone wówczas przemówienie Lecha Kaczyńskiego, oraz opublikowane m.in. na portalu kresy.pl po katastrofie smoleńskiej krótkie refleksje Zaura Gasimowa(„Bolesna strata dla Kaukazu”), Aleksandra Dundicza („Żałobny płacz rusofoba”), Filipa Memchesa („Postokolonialny rasizm naszych elit”).  

Fragment wypowiedzi Gasimowa:

„Relacje między Azerbejdżanem a USA uległy ostatnio osłabieniu. Barack Obama zachowuje się na Kaukazie biernie. Z kolei państwa »starej« Europy zainteresowane są rozwojem dialog z Rosją. Stąd wynika wzmocnienie pozycji Moskwy w regionie. Śmierć Lecha Kaczyńskiego oznacza (…) utratę kogoś, kto był politykom azerskim i gruzińskim znany. To był pierwszy prezydent Polski, który tak często składał wizyty na Kaukazie. Nie da się tego porównać chociażby z prezydenturą Aleksandra Kwaśniewskiego. (…) Lech Kaczyński był w Azerbejdżanie i Gruzji postrzegany jako adwokat narodów Europy Wschodniej – tych narodów, które mają historyczny problem z Rosją. Akceptowany był jako kontynuator tradycji prometeizmu. Ten nurt w dyskursie intelektualnym obu krajów pozostaje po dziś dzień żywy”.  

***

 Zarówno okładkę, jak wnętrze tego numeru „PRESSJI” zdobią grafiki znanego i lubianego (tu i ówdzie) Grześka Sarmackiego.


Kolegów i koleżanki z redakcji pism niszowych już dziś zapraszam na dyskusję, do której zorganizowania dołożyłem swoją cegiełkę: http://www.facebook.com/home.php?sk=lf#!/event.php?eid=199016003451636

 

Krzysztof Wołodźko Utwórz swoją wizytówkę Krzysztof Wołodźko, na ogół publicysta. Miłośnik Nowej Huty. Wyją syreny, wyją co rano, grożą pięściami rude kominy, w cegłach czerwonych dzień nasz jest raną, noc jest przelaną kroplą jodyny, niechaj ta kropla dzień nasz upalny czarnym - po brzegi - gniewem napełni - staną warsztaty, staną przędzalnie, śmierć się wysnuje z motków bawełny... Troska iskrą w sercu się tli, wiele w sercu ognia i krwi - dymem czarnym musi się snuć pieśń, nim iskrą padnie na Łódź. Z ognia i ze krwi robi się złoto, w kasach pękatych skaczą papiery, warczą warsztaty prędką robotą, tuczą się Łodzią tłuste Scheiblery, im - tylko radość z naszej niedoli, nam - na ulicach końskie kopyta - chmura gradowa ciągnie powoli, stanie w piorunach Rzeczpospolita. Ciąży sercu wola i moc, rozpal iskrę, ciśnij ją w noc, powiew gniewny wciągnij do płuc - jutro inna zbudzi się Łódź. Iskra przyniesie wieść ze stolicy, staną warsztaty manufaktury, ptaki czerwone fruną do góry! Silnym i śmiałym, któż nam zagrodzi drogę, co dzisiaj taka już bliska? Raduj się, serce, pieśnią dla Łodzi, gniewną, wydartą z gardła konfiskat. Władysław Broniewski, "Łódź"

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Polityka