Paweł Miter, który niedawno o mały włos nie dostał własnego programu w TVP, dzięki upozorowaniu protekcji ze strony prezydenckiego urzędnika, został w ubiegłą środę pobity i zastraszony przez nieznanych sprawców.
Informuje o tym na swojej stronie
Katolickie Stowarzyszenie Dziennikarzy. –
Zostałem poobijany, wybito mi przedni ząb i przekazano ostrzeżenie, żebym uważał z kim rozmawiam i nie kontaktował się już z prasą – powiedział portalowi KSD.
W tekście
„Pobito dziennikarza za prawdę o TVP” czytamy:
„Do pobicia doszło na jednym ze strzeżonych osiedli wrocławskich. Zajście miało miejsce 23 marca 2011 r. (środa). Dzień wcześniej w tygodniku „Nasza Polska” ukazał się wywiad z Pawłem Miterem, w którym młody dziennikarz powiedział po raz pierwszy, że otrzymywał SMS-y z pogróżkami (czytaj wywiad „NP”„Groźby za prawdę o TVP”). Pobicie zostało zgłoszone jednostce policyjnej we Wrocławiu”.
Całą sprawę z „pracą na maila” opisała w marcu „Rzeczpospolita” w tekście „Jak Paweł trafił do TVP”. Portal KSD przypomina clou historii:
„24-letni dziennikarz wysłał byłemu prezesowi TVP Włodzimierzowi Ławniczakowi maila z domeny jacek.michalowski@prezydent.pl, sugerując że mail został wysłany przez Jacka Michałowskiego, szefa kancelarii prezydenta Bronisława Komorowskiego. Z treści maila napisanego przez młodego prowokatora prezes z Woronicza dowiedział się, że prezydent Komorowski chciałby, żeby Pawłowi Miterze dać program w telewizji. (...). Władze TVP podpisały wstępną umowę z »człowiekiem od prezydenta«, Pawłem Miterem, na kwotę 39 tys. zł”.
Po niejasnej wciąż, tragicznej śmierci Jolanty Brzeskiej to kolejny przypadek brutalizacji polskiego życia. Mieliśmy doczekać Zielonej Wyspy. Nikt nie mówił, że będzie to wyspa ludożerców.
Krzysztof Wołodźko
Utwórz swoją wizytówkę
Krzysztof Wołodźko, na ogół publicysta. Miłośnik Nowej Huty.
Wyją syreny, wyją co rano,
grożą pięściami rude kominy,
w cegłach czerwonych dzień nasz jest raną,
noc jest przelaną kroplą jodyny,
niechaj ta kropla dzień nasz upalny
czarnym - po brzegi - gniewem napełni -
staną warsztaty, staną przędzalnie,
śmierć się wysnuje z motków bawełny...
Troska iskrą w sercu się tli,
wiele w sercu ognia i krwi -
dymem czarnym musi się snuć
pieśń, nim iskrą padnie na Łódź.
Z ognia i ze krwi robi się złoto,
w kasach pękatych skaczą papiery,
warczą warsztaty prędką robotą,
tuczą się Łodzią tłuste Scheiblery,
im - tylko radość z naszej niedoli,
nam - na ulicach końskie kopyta -
chmura gradowa ciągnie powoli,
stanie w piorunach Rzeczpospolita.
Ciąży sercu wola i moc,
rozpal iskrę, ciśnij ją w noc,
powiew gniewny wciągnij do płuc -
jutro inna zbudzi się Łódź.
Iskra przyniesie wieść ze stolicy,
staną warsztaty manufaktury,
ptaki czerwone fruną do góry!
Silnym i śmiałym, któż nam zagrodzi
drogę, co dzisiaj taka już bliska?
Raduj się, serce, pieśnią dla Łodzi,
gniewną, wydartą z gardła konfiskat.
Władysław Broniewski, "Łódź"
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka