Krzysztof Wołodźko Krzysztof Wołodźko
3210
BLOG

Klimat moralny: zimno i pada

Krzysztof Wołodźko Krzysztof Wołodźko Polityka Obserwuj notkę 34

Znalazłem na facebooku dwie interesujące wypowiedzi: Zbigniewa Romaszewskiego i Jarosława Gowina, dotyczące wyroku w sprawie gen. Kiszczaka. Pozwalam je sobie tu przytoczyć, jako wypowiedzi – jednak – publiczne.

Zbigniew Romaszewski: „Sąd twierdzi, że wydał wyrok zgodnie z prawem. Z pewnością jednak pozostawał w sprzeczności ze zdrowym rozsądkiem. Nie ma możliwości by ktokolwiek wówczas podjął taką decyzję jak strzelanie do górników bez zgody władz zwierzchnich”.

Jarosław Gowin: „Moralna odpowiedzialność gen. Kiszczaka za stan wojenny i jego zbrodnie jest bezdyskusyjna. Wyrok sądu w jego sprawie to przejaw słabości państwa i bezradności prawa, które rozmija się z poczuciem sprawiedliwości milionów Polaków. Jedyna pociecha, że zmienił się klimat moralny i że gen. Kiszczaka długo nikt nie nazwie człowiekiem honoru”.
 
O ile wypowiedź senatora Romaszewskiego wydaje się być bardzo zdroworozsądkowa, o tyle – rozumiem i doceniam sens słów posła Gowina – jakoś trudno mi uwierzyć w tę przemianę „klimatu moralnego” w Polsce na lepsze. Szczególnie po Smoleńsku za dużo widziałem w życiu publicznym brutalności i chamstwa. Może już nikt nie nazwie Kiszczaka „człowiekiem honoru”, a może komuś wymsknie się jednak, że gen. Kiszczak przy Jarosławie Kaczyńskim to niewiniątko.
 
Bo postsolidarność jest skłócona i słaba, postkomunizm – mimo że nie święci politycznych triumfów – uwił sobie w III RP, także poza polityką, całkiem miłe gniazdko. Bo wielu wybaczyło postkomunistom Jaruzelskiemu i Kiszczakowi, ale nie wybaczy chyba nigdy postsolidarnościowemu Kaczyńskiemu. „Klimat moralny” mamy coraz bardziej hiperborejski: zimno i pada (polityczny trup). Kiszczak wróci spokojnie do domu: "wróg publiczny" jest wszak gdzie indziej.

Krzysztof Wołodźko Utwórz swoją wizytówkę Krzysztof Wołodźko, na ogół publicysta. Miłośnik Nowej Huty. Wyją syreny, wyją co rano, grożą pięściami rude kominy, w cegłach czerwonych dzień nasz jest raną, noc jest przelaną kroplą jodyny, niechaj ta kropla dzień nasz upalny czarnym - po brzegi - gniewem napełni - staną warsztaty, staną przędzalnie, śmierć się wysnuje z motków bawełny... Troska iskrą w sercu się tli, wiele w sercu ognia i krwi - dymem czarnym musi się snuć pieśń, nim iskrą padnie na Łódź. Z ognia i ze krwi robi się złoto, w kasach pękatych skaczą papiery, warczą warsztaty prędką robotą, tuczą się Łodzią tłuste Scheiblery, im - tylko radość z naszej niedoli, nam - na ulicach końskie kopyta - chmura gradowa ciągnie powoli, stanie w piorunach Rzeczpospolita. Ciąży sercu wola i moc, rozpal iskrę, ciśnij ją w noc, powiew gniewny wciągnij do płuc - jutro inna zbudzi się Łódź. Iskra przyniesie wieść ze stolicy, staną warsztaty manufaktury, ptaki czerwone fruną do góry! Silnym i śmiałym, któż nam zagrodzi drogę, co dzisiaj taka już bliska? Raduj się, serce, pieśnią dla Łodzi, gniewną, wydartą z gardła konfiskat. Władysław Broniewski, "Łódź"

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (34)

Inne tematy w dziale Polityka