Krzysztof Wołodźko Krzysztof Wołodźko
2006
BLOG

List do Pana P.

Krzysztof Wołodźko Krzysztof Wołodźko Rozmaitości Obserwuj notkę 20

I tak, Panie Pawle, już Pan daleko od naszych sporów, własnej i cudzej boleści. To dobrze i źle, dobrze - bo już na Pana czeka wielkie ukojenie, wierzę. Źle - bo przecież i życia tutaj by jeszcze stało, tekstów do napisania, może i szczęścia i zdrowia.

Wciąż wierzyłem, że się Pan wymknie chorobie, bo bywa i tak. Przecież jeszcze Pan pisał, ale pewnie już z daleka.

Panie Pawle, jest wielu którzy znali Pana lepiej. Pamiętam Pana przede wszystkim stąd, z salonu24.pl i Forum Frondy. Inaczej wtedy tu i tam było, owszem. Ale przecież ta zmienność i nietrwałość - co to teraz dla Pana znaczy, wobec wiecznych przeznaczeń. Jako pilny czytelnik Platona wie Pan przecież, że te cienie na ścianie jaskini, ta ulotność, którą z taką naiwnością bierzemy za całą rzeczywistość - to odchodzi. A co bardziej rozumni śmiertelni składają Asklepiosowi kura w godzinę śmierci - bo zdrowieją z choroby życia.

Dawno to było, gdy Pan tu pisał, teraz trzeba powiedzieć - bardzo dawno. Kto jeszcze pamięta gorącość, wściekłość tamtych sporów, obrażonych i zafascynowanych; płomienność mów, Pana pretensje, docinki Pana polemistów. A były to przecież najbardziej temperamentne, ostre, ale też pełne treści polemiki. Kto tu Pana jeszcze dziś pamięta? Kto tu jeszcze jest z Pana dawnych adwersarzy?

Pan miał do mnie żal, ja pyskowałem Panu. Pan mnie miał za lewaka, ja Pana za figurę prawackiego oszołoma. Później było już nieco lepiej: bo w całej irytacji na Pana zawsze widziałem to, co mnie u ludzi fascynuje: ideowość i płomień. W czasach bylejakich apostołów bylejakich (bez)idei - jak można było tego nie doceniać?

Co więcej napisać? Sierpień 2009, ostatnia nasza polemika. Tak niedawno, tak strasznie dawno temu.

Nie będę Panu układał laurek. Pan już jest wobec Prawdy i wobec Miłości, więc gadanie Wołodźki gdzieś nisko spod empirejskich niebios pewnie i tak do Pana nie dotrze.

Niech Pan odpoczywa w pokoju wiecznym.

*

Epiatafium dla Włodzimierza Wysockiego

 

 

 

Krzysztof Wołodźko Utwórz swoją wizytówkę Krzysztof Wołodźko, na ogół publicysta. Miłośnik Nowej Huty. Wyją syreny, wyją co rano, grożą pięściami rude kominy, w cegłach czerwonych dzień nasz jest raną, noc jest przelaną kroplą jodyny, niechaj ta kropla dzień nasz upalny czarnym - po brzegi - gniewem napełni - staną warsztaty, staną przędzalnie, śmierć się wysnuje z motków bawełny... Troska iskrą w sercu się tli, wiele w sercu ognia i krwi - dymem czarnym musi się snuć pieśń, nim iskrą padnie na Łódź. Z ognia i ze krwi robi się złoto, w kasach pękatych skaczą papiery, warczą warsztaty prędką robotą, tuczą się Łodzią tłuste Scheiblery, im - tylko radość z naszej niedoli, nam - na ulicach końskie kopyta - chmura gradowa ciągnie powoli, stanie w piorunach Rzeczpospolita. Ciąży sercu wola i moc, rozpal iskrę, ciśnij ją w noc, powiew gniewny wciągnij do płuc - jutro inna zbudzi się Łódź. Iskra przyniesie wieść ze stolicy, staną warsztaty manufaktury, ptaki czerwone fruną do góry! Silnym i śmiałym, któż nam zagrodzi drogę, co dzisiaj taka już bliska? Raduj się, serce, pieśnią dla Łodzi, gniewną, wydartą z gardła konfiskat. Władysław Broniewski, "Łódź"

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (20)

Inne tematy w dziale Rozmaitości