Krzysztof Wołodźko Krzysztof Wołodźko
3015
BLOG

Ukraińcy w Polsce. Tożsamość i integracja

Krzysztof Wołodźko Krzysztof Wołodźko Polityka zagraniczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 22

Ukraińscy pracownicy i pracownice w Polsce to już nie tylko domena Warszawy i kilku największych miast. Spotkamy ich również w mniejszych miastach, położonych zdecydowanie bliżej zachodniej granicy. A ukraińskie dzieci to już zwyczajna sprawa w naszych szkołach.

Kilka dni temu Mateusz Morawiecki w wywiadzie dla TVP przypomniał, że Polska przyjmuje uchodźców z Ukrainy: „Na wschodnich rubieżach Unii Europejskiej niezwykle przyczyniamy się do obniżenia napięć”. Nieco wcześniej w wywiadzie dla TV Trwam obecny premier zwrócił uwagę na podobną kwestię: „Komisja Europejska jakby nie widzi, że na wschodzie Ukrainy jest wojna, giną tam tysiące ludzi”. Sytuacja na Donbasie znacząco wpłynęła na strukturę ukraińskich pracowników i pracownic w Polsce. Wskazuje na to duży raport Narodowego Banku Polskiego sprzed nieco ponad roku. wcześniej przeważały ponad 40-letnie Ukrainki, zatrudnione w Polsce choćby jako pracownice domowe i sprzedawczynie, dziś przybyło  30-letnich robotników na budowach, którzy nie wysyłają już każdej złotówki do swoich rodzin, ale chcą ułożyć sobie  życie w Polsce. NBP twierdzi, że w 2015 roku w Polsce przebywało około miliona Ukraińców. Można zatem podejrzewać, że dziś jest ich już znacznie więcej.

Tania siła robocza – specyfika krajów wyzyskiwanych

Za rządów premier Szydło wydarzyła się największa rewolucja społeczno-gospodarcza po 1989 roku: zdecydowanie spadło bezrobocie. Czynniki demograficzne i emigracja zarobkowa Polek i Polaków skumulowały się w zjawisko, które zdecydowanie zmieniło realia na rynku pracy. Wyrwaliśmy się z kolein bezzatrudnieniowego wzrostu. Ale nie siłą przemyślanej polityki gospodarczej, ale potęgą determinantów społecznych. Notabene Platforma Obywatelska tyle napsuła na rynku pracy, czyniąc go coraz bardziej śmieciowym, że efekty tego pokolenie dzisiejszych trzydziestolatków jeszcze długo będzie odczuwać na własnej skórze.  

Od dwóch lat w wielu sektorach gospodarki firmy zmuszone są sięgać po „głębokie rezerwy” na rynku pracy. Przedsiębiorstwa nie tylko zatrudniają trwale bezrobotnych, ale też proponują lepsze warunki płacowo-socjalne. Przy okazji pojawił się trudny logistycznie dla szeregu różnorodnych przedsiębiorstw problem z dostępnością dobrze wykwalifikowanych pracowników. To oznacza kłopoty i z jakością usług, i z koniecznością szybkiego wykształcenia ludzi do zawodów, w których pojawiła się choćby luka pokoleniowa i zablokowano naturalną relację mistrz/majster-uczeń/nowicjusz w wielu zawodach technicznych, ułatwiającą proces nabywania umiejętności w toku codziennego wykonywania zawodu.

Budimex patrzy na Wschód

Za lata bezwzględnego i krótkowzrocznego wyzysku niemała część biznesu płaci dziś problemami z jakością pracy. I podobnie: za lata likwidowania szkolnictwa zawodowego i technicznego płaci też polskie państwo. Chcieliśmy konkurować z zachodem bardzo tanią siłą roboczą? To teraz gospodarczo i społecznie płacimy za to frycowe. Tania siła robocza to specyfika krajów głęboko wyzyskiwanych – państwa, które stawiają na innowacyjność stawiają na wykwalifikowaną kadrę techniczną, inżynierów, wysoko-kwalifikowanych robotników, a tego typu pracownicy i pracownice kosztują i cenią się. III RP stała zaś na stanowisku, że pracownika fizycznego należy postrzegać jako „głupiego robola”.

Nie dziwią w tym kontekście informacje, że wiele firm chce przyciągnąć pracowników i pracownice ze wschodu, na czele z Ukrainą. Jesienią 2017 r. Budimex poinformował, że planuje zatrudnić w 2018 roku tysiąc etatowych pracowników. Szuka ich w znacznej mierze na Ukrainie i na Białorusi. Więcej nawet: Budimex chce zbudować „rezerwową kadrę” pracowników – żeby zabezpieczyć się w ten sposób na najbliższe lata. Tym bardziej, że zdaniem ekspertów ze wschodu dochodzą już sygnały, iż i tam coraz trudniej o przyuczonych do zawodu budowlańców.  Patrząc szerzej, nie tylko przez pryzmat zapotrzebowania Budimexu, firmy z tego sektora potrzebują dziś przede wszystkim kierowców do transportu, operatorów maszyn, zbrojarzy, cieśli. Dodajmy, że od 20 do 25 proc. wszystkich zatrudnionych w budowlance to cudzoziemcy. Wszystko wskazuje na to, że trend będzie narastał.  

Ukraińscy pracownicy i pracownice w Polsce to nie jest przejściowy trend. To zjawisko, które na dobre wpłynie na strukturę społeczną, kulturową, gospodarczą i obyczajową w Polsce na najbliższe dekady. Mam nadzieję, że „Codzienna” będzie jednym z tych tytułów, które w tych sprawach utrzymają rękę na pulsie. I będą jednocześnie pilnować polskich interesów, z mądrą życzliwością traktując ukraińską mniejszość w Polsce. Stoimy bowiem przed olbrzymim wyzwaniem: zjawiskiem, które ma i jasne, i ciemne strony. W ciągu dekady, dwóch najpewniej wzrośnie liczba mieszanych małżeństw, przybędzie dzieci z polsko-ukraińskich związków. Co więcej: przy tej skali migracji z Ukrainy do Polski w interesie Polaków jest dbać, żeby migranci zarobkowi stamtąd zarabiali więcej, a nie mniej – tak, żeby nie równali płac w dół.

Uczyć polskości ukraińską młodzież

Przy wszystkich różnicach kulturowych, wielu ludzi stamtąd zapewne wybierze polską kulturę jako własną, wżyje się polskość w ciągu pokolenia czy dwóch. Spójrzmy prawdzie w oczy: z kolei część Polaków i Polek na emigracji z czasem zatraci pogłębioną więź z polskością, wiele dzieci urodzonych dziś na emigracji z polskiego rodzica/rodziców przyjmie tożsamość narodów, pośród których żyje. Jako znak pochodzenia pozostaną niekiedy nazwiska bez znaków zmiękczających – znamy to przecież z historii polskiej emigracji do USA  Nie ma się co łudzić, że wszyscy Polacy wrócą do Polski, gdy tu poprawią się warunki, a Ukraińcy na Ukrainę – to są mrzonki. Migracja i zmiany tożsamości są czymś oczywistym w świecie o w miarę otwartym przepływie ludności. 

Dodajmy jeszcze jeden ważny, choć rzadko uświadamiany w debacie publicznej fakt: w Polsce uczy się coraz więcej dzieci z Ukrainy. Spotkamy je dziś nawet w szkołach w mniejszych miejscowościach, oddalonych od metropolii. To od nas zależy czy te dzieci pokochają polskość i zostaną tutaj. Albo czy wrócą do siebie i zostaną ambasadorami i przyjaciółmi Polski na Ukrainie. Dziś to może wydawać się zbyt dalekie patrzenie w przyszłość, ale – wbrew rusofilom ideowym i rusofilom za pieniądze – naprawdę w polskim interesie jest, żeby najlepiej wykształcone ukraińskie elity, wykształcone właśnie w Polsce, miały jak najlepsze wspomnienia z naszego kraju, z czasów gimnazjalnych, licealnych, ze studiów. Już dziś nasza szkoła powinna dbać o to, żeby ukraińska młodzież wykształcona w Polsce poznawała naszą historię, wizję dziejów i relacji polsko-ukraińskich. A równocześnie powinniśmy dbać, żeby nie czuła się postawiona pod pręgierzem historii, naszych najboleśniejszych wspomnień i traum, czasem zręcznie podsycanych przez frakcję moskiewską w Polsce.

W czasach PRL przyzwyczailiśmy się, że stanowimy homogeniczne narodowościowo i kulturowe społeczeństwo. Ale prawda o Polsce przez wieki była o wiele bardziej skomplikowana. Siłą Polski jagiellońskiej była jej fascynująca zdolność asymilacji przeróżnych czynników ze Wschodu i Zachodu i wbudowywanie ich w naszą tożsamość kulturową. Niewykluczone, że dziś stoimy – choć w mniejszej skali – przed podobnym wyzwaniem.


Tekst pierwotnie ukazał się w "Gazecie Polskiej Codziennie"

Krzysztof Wołodźko Utwórz swoją wizytówkę Krzysztof Wołodźko, na ogół publicysta. Miłośnik Nowej Huty. Wyją syreny, wyją co rano, grożą pięściami rude kominy, w cegłach czerwonych dzień nasz jest raną, noc jest przelaną kroplą jodyny, niechaj ta kropla dzień nasz upalny czarnym - po brzegi - gniewem napełni - staną warsztaty, staną przędzalnie, śmierć się wysnuje z motków bawełny... Troska iskrą w sercu się tli, wiele w sercu ognia i krwi - dymem czarnym musi się snuć pieśń, nim iskrą padnie na Łódź. Z ognia i ze krwi robi się złoto, w kasach pękatych skaczą papiery, warczą warsztaty prędką robotą, tuczą się Łodzią tłuste Scheiblery, im - tylko radość z naszej niedoli, nam - na ulicach końskie kopyta - chmura gradowa ciągnie powoli, stanie w piorunach Rzeczpospolita. Ciąży sercu wola i moc, rozpal iskrę, ciśnij ją w noc, powiew gniewny wciągnij do płuc - jutro inna zbudzi się Łódź. Iskra przyniesie wieść ze stolicy, staną warsztaty manufaktury, ptaki czerwone fruną do góry! Silnym i śmiałym, któż nam zagrodzi drogę, co dzisiaj taka już bliska? Raduj się, serce, pieśnią dla Łodzi, gniewną, wydartą z gardła konfiskat. Władysław Broniewski, "Łódź"

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka