Ludziom imponują pieniądze, to stara prawda i wielce nieprzyjemna. Fakt ów dotyczy prawie wszystkich z nielicznymi wyjątkami, a do tego ową magiczną właściwość wielkich pieniędzy odkryć możemy nagle, kiedy sami przyłapiemy się na tęsknocie do majątku lub choćby na chętce, by przez chwilę znaleźć się w pobliżu ludzi naprawdę zamożnych. Wstydzimy się potem bardzo, bo przecież dobrze wiemy skąd się biorą wielkie pieniądze i dlaczego nie każdy może je w Polsce posiadać (patrz mój poprzedni wpis). Nie zmienia to jednak niczego. Pieniądze mają właściwości magiczne i magnetyczne.
Prostą pochodną owych właściwości, jest chęć osiągnięcia sukcesu. Ten zaś rzadko osiąga się w Polsce bez udziału osób trzecich, które są posiadaczami pieniędzy. Trzeba po prostu kogoś znać i obracać się w towarzystwie ludzi, którzy z pieniędzmi są obznajomieni, którzy się ich nie boją i nie wstydzą się o nich mówić. Tylko tacy ludzie gwarantują sukces. O owej wstydliwej przypadłości rodaków – słabości wobec pieniędzy i chęci osiągnięcia sukcesu poprzez koneksje doskonale wiedzą politycy. Rzecz jasna wykorzystują ową cechę chcąc zyskać sobie wyborców. Jeśli nie wystarczy tych, którym imponują faceci z wypchanym portfelem partie sięgają po inne metody by pozyskać elektorat.
Nikt rzecz jasna nie mówi wprost – głosujcie na nas, a zarobicie. To byłoby uczciwe, ale kto powiedział, że polityka jest uczciwa. Żeby skłonić ludzi żądnych sukcesu i pieniędzy do głosowania na jakąś partię trzeba tych ludzi przekonać, że nic nie przychodzi łatwo. Sukces bowiem jest wynikiem nie tylko wytężonej pracy, zdolności i uporu, ale także pewnych okoliczności. Pracę, zdolności i upór to cechy wyróżniające osobnika, który chce pieniędzy, zaś sprawę okoliczności załatwia partia polityczna, na którą pan ów zamierza głosować. Do sukcesu potrzebne są okoliczności liberalne i program liberalny, czyli taki który preferuje pracowitych, upartych i zdolnych. Tak to przedstawiają partię szermujące hasłem liberalizmu. Hasło to działa na młodych zdolnych i upartych i oni właśnie stanowią drugą najważniejszą grupę elektoratu partii liberalnych. To najłatwiejsi do skaperowania frajerzy i ich nic nie uratuje przed klęską, bo dobrze wiemy przecież, że do sukcesu nie jest potrzebny żaden liberalizm. A już na pewno nie taki, jaki się lansuje w Polsce.
Z partiami głoszącymi program liberalny kłopot jest taki, że mogą one w każdej chwili przestawić zwrotnicę i udać, że o żadnym liberalizmie pojęcia nie mają, mogą pojechać zupełnie w drugą stronę przystrajając swój pancerny pociąg czerwonymi sztandarami braterstwa klas pracujących. I nic się z tego powodu złego nie stanie, albowiem nie liberalizm jest tutaj ważny, nie jest też ważny socjalizm. Ważne są pieniądze. Nawet jeśli głosujący na naszą partię zwolennicy liberalizmu będą nieco zaskoczeni nową dekoracją partyjnego pociągu to zawsze zostaną jeszcze ci pierwsi – ci dla których najważniejszym komunikatem jest hasło – mam pieniądze. Nikt przecież nigdzie nie powiedział, że socjalista musi być goły. On także może mieć mająteczek wcale pokaźny i może nim imponować ludziom marnie zarabiającym. –Mam pieniądze – to hasło najważniejsze.
I tu dochodzimy do sedna. Kto głosował na Komorowskiego – zastanawiał się wczoraj Pradziadek. Otóż zrobili to ludzie, dla których komunikat powyższy jest istotą życia całego i poza nim nic się nie liczy. Zrobili to także ludzie, którzy wierzą, że partia fundująca krajowi olbrzymi deficyt budżetowy może być jeszcze ciągle nazywana partią liberalną. Z moich osobistych znajomych na Komorowskiego głosowali jedynie ci pierwsi. Ludzie, którzy wierzą w to, że pan Bronisław i jego partia to ludzie zamożni i oni głosując na niego również w jakiś tam sposób w tej zamożności uczestniczą. Głosowali na tego pana także tacy moi znajomi, którzy uważają, że ludzie z pieniędzmi powinni się trzymać razem, być w jednej rozpoznawalnej grupie. I grupa ta to właśnie PO. Prosty mechanizm – stań koło Wajdy, a też będziesz trochę jakby Wajdą. To działa wśród studentów od niepamiętnych czasów. A dziś działa także wśród ludzi, którzy nigdy nie studiowali, no ale dziś nie chodzi tylko o Wajdę, ale także o sukces i pieniądze. Gdzie ci ludzie popełniają błąd? Bo przecież nie możemy ich tutaj potępiać i mówić o nich jakichś niepochlebnych rzeczy. Otóż moment ten jest bardzo łatwy do uchwycenia. Komunikat podstawowy brzmi – mam pieniądze. Na skutek jednak pewnego, niezrozumiałego schorzenia słuchu wyborcy słyszą – dam pieniądze. Tylko jedna głoska, a jaka różnica! Od – mam pieniądze – do – dam pieniądze – droga jest daleka, ale ludziom to nie przeszkadza, bo różnica fonetyczna jest malutka. Od – mam pieniądze – do – zabiorę pieniądze – droga jest króciutka, ale ludzie tego już nie wiedzą, bo nikt hasłem – zabiorę pieniądze, szczególnie w partiach mających w szyldzie liberalizm nie szermuje. I tutaj właśni tkwi błąd wyborców Bronisława Komorowskiego.
Inne tematy w dziale Polityka