coryllus coryllus
1111
BLOG

O propagandzie "pozytwyistycznej"

coryllus coryllus Polityka Obserwuj notkę 24

Ludzie kończący szkoły mają zwykle różne pretensje intelektualne. Chcą, na przykład, tłumaczyć sobie złożone zjawiska współczesnego im świata za pomocą wyniesionych ze szkoły schematów. I tak mamy mnóstwo takich, którzy wierzą w Gombrowicza jak w Trójcę Przenajświętszą i powtarzają za nim jak za panią matką brednie o ojczyźnie, synczyźnie oraz innych głupstwach. Wiara taka jest podtrzymywana przez media, lub jak woli to określać Toyah, przez system. Zawsze bowiem lepiej mieć do czynienia z głupkiem, który zabiera się za tłumaczenie spraw niezrozumiałych kompletnie do nich nie pasującym schematem. To wiele ułatwia mącicielom zawodowym, bo „tłumacz’ taki odwala za nich połowę roboty. Gombrowicz nie jest jednak w tym wszystkim najgorszy. Najgorszy jest pozytywizm. Ja od razu się przyznam, że nie wiem kto i kiedy wymyślił tę durną opozycję romantyzm-pozytywizm, bo kiedy przerabialiśmy to na lekcjach języka polskiego miałem akurat jakieś inne nie cierpiące zwłoki zajęcia. Faktem jest, że schemat taki istnieje i tłumaczy się go dziś na ludzki język jako konflikt marzycieli z realistami. 

I nikt kto owego schematu używa nie zastanowi się jaką ceną opłacony był ów pozytywistyczny realizm w XIX wieku i jak bardzo ciążył on pozytywistom. Nikt także nie zastanowi się nad klęską tych pozytywistów i ich całkowitym – wobec czasów, które nadeszły – wyatutowaniem. Nie zastanawiają się, bo też i funkcja owej zabawki o nazwie romantyzm-pozytywizm jest dziś inna zupełnie. To jest po prostu takie relanium dla ćwierćinteligentów.
 
Bo i jakimż można być dzisiaj pozytywistą, w czasach powszechnego zadłużenia, życia nad stan, w dodatku życia przerażająco wprost nędznego, wobec braku jakiejkolwiek własności większej niż mieszkanie w bloku lub działeczka pod miastem? Jakimż można być – pytam się – pozytywistą w takich warunkach i jakie mieć pozytywistyczne cele? Można tylko siedzieć zamkniętym na cztery spusty mieszkaniu i mieć nadzieję, że komornik nie przyjdzie. Po co więc, na tym blogu, między innymi, wpisują się różni tacy, którzy lamentują, że ten kraj nieszczęsny tyle razy we krwi zbroczony, nie potrzebuje dziś bajania o powstaniach, ale pracy, organicznej pracy. Po co oni to mówią? No przecież nie po to, by sami mieli zabrać się do tej pracy, co to, to nie. Poza tym jak wiemy od jakiegoś czasu pracy nie ma, nie ma się więc za co zabierać.
 
Robią to w celu uśpienia tych, którzy może rzeczywiście chcieliby coś zrobić. Tyle, że dziś, w Polsce, wolnej, niepodległej, zaprzyjaźnionej ze wszystkimi dookoła, szczęśliwej i piękniejącej z dnia na dzień - bo tak właśnie jest, prawda platfusy? – pomaganie biednym, uczenie niepełnosprawnych dzieci w szkołach i inne atrybuty pozytywizmu, o ile istnieją są w oczywisty sposób wyśmiewane. Przy jednoczesnym nawoływaniu do budowania szkół. Pozytywizm czasów obecnych polega na tym, byśmy stulili gęby i cieszyli się, że jakoś nam się żyje. Bo zawsze może być gorzej. Najgorsze zaś co można według „pozytywistów” robić to opowiadać o dawnych czasach. To jest po prostu skandal. Nie było bowiem żadnych dawnych czasów. Nie było i już. Żyjemy w wiecznym teraz i wszystko dzieje się i staje na naszych oczach.
 
W dawnych czasach jeśli coś było nawet, to te cholerne powstania, pańszczyzna, ekonom co bił chłopa nahajką i inne takie nieprzyjemności, o których trzeba zapomnieć. Zapomnieć jak najszybciej. Bo ważny jest „pozytywizm”. Kiedy jednak się przyjrzymy temu prawdziwemu pozytywizmowi bliżej to wyjdzie nam, że wtedy – w tej epoce nie w innej – niejaki Sienkiewicz książki pisał. No i kanał. Mówimy więc o pozytywizmie, ale o Sienkiewiczu ani słowa. Bo to nie o niego wszak chodzi. Chodzi o realizm. Realizm taki, według niektórych, co się tutaj wpisywali i już nie będą, polega jeśli nie na milczeniu, to na mantrowaniu. Najczęściej zaś powtarzaną mantrą prócz pozytywizmu jest zdanie; Polskabyłazacofanymkrajemijestnimanadalawaszytskiemusamiejesteśmysobiewinniamen.
 
A raczej nie my, ale nasi przodkowie. Nędzna hołota. Całe szczęście, że przyszli ci zaborcy i zrobili z nimi porządek. I niech się wam nie wydaje, że to koniec, bo jak znowu będziecie dymić, czyli gromadzić kapitał, komasować ziemię w swoich rękach, zakładać prosperujące firmy i skutecznie handlować z innymi, a przy próbie zrobienia z wami porządku zaczniecie strzelać, to przyjść mogą nowi porządkowi i oduczą was tego cholernego romantyzmu. Pozytywizm ma być. Praca, mrówcza praca.
 
Praca bowiem kochani według nich zawsze musi być mrówcza, nigdy nie może uskrzydlać. Wtedy bowiem ktoś mógłby wzbić się nad okopy i zobaczyć obłe ciała tych glist w całej ich potwornej okazałości. Tylko bowiem najnędzniejsze i najbardziej upokarzające czynności wykonywane przy akompaniamencie uderzeń wydawanych przez pięści bijące w pierś własną zyskać nam mogą sympatię propagatorów „pozytywizmu”. Tylko to, nic więcej. Wszystko inne jest dla nich zagrożeniem.
coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka