coryllus coryllus
661
BLOG

O zawodach i wyborach

coryllus coryllus Polityka Obserwuj notkę 3

 

Tacy jak ja od dzieciństwa słuchali, że przy wyborze drogi życiowej i zawodu należy się kierować względami praktycznymi. Nie mając żadnej wiedzy na temat owych względów uważałem to gadanie za szkodliwe i niszczące młode umysły. Nie mogłem oczywiście przewidzieć, że przyjdzie tak zwane nowe i w moim mieście rodzinnym pełnym kolejarzy i żołnierzy zamkną parowozownię i zlikwidują wiele połączeń z sąsiednimi miastami, nie mogłem wiedzieć, że wobec tych faktów związanie swojej kariery życiowej z PKP to postawienie na przegraną kartę, nie mogłem wiedzieć także, że moi koledzy, którzy poprzebierali się w mundury oficerów politycznych – jeden z ostatnich roczników – zostaną wkrótce z wojska wyrzuceni. Sam – o ile nie zostałem do tego zmuszony przez starszych lub silniejszych – nigdy nie kierowałem się tym całym fałszem zwanym „względami praktycznymi”. Niczego nie żałuję, tym mniej żałuję im dłużej żyję i widzę jak ci wszyscy ludzie, którzy mają świetne zawody męczą się z nimi i jak narzekają.
 
Chodzę z moją córką do optyka. Muszę, bo ona ma dużą wadę wzroku i dynamikę taką, że psuje te okulary bardzo często. Wydawać by się mogło, że optyk w mieście liczącym 40 tysięcy mieszkańców, gdzie ludzie utrzymują się z działalności usługowej, są urzędnikami bądź lekarzami to facet siedzący na złotej żyle. Zapytałem go ostatnio kiedy zamierza zatrudnić jakiegoś pracownika do swojej firmy. Powiedział, że nie może, bo jego sytuacja nie wygląda wcale tak różowo jak to się wydawać może przechodniom – lokal w centrum miasta, duży, elegancki, obok zakład fryzjerski. Pan optyk jednak musi pracować sam, a w dodatku w tym zakładzie przesiadują cały czas jego dzieci, które nie mogą siedzieć same w domu, kiedy jego żona jest w pracy. Na ścianie w tym lokalu wisi pełno dyplomów i różnych certyfikatów świadczących o tym, że człowiek, który je posiada jest prawdziwym fachowcem i mistrzem. Jest i co z tego?
 
Patrzę sobie dziś od rana na doniesienia z Irlandii, na tych ludzi demonstrujących w spokoju, z tą dziwną ironią i spokojem wymalowanymi na twarzach. Patrzę i nie mogę wyjść z podziwu, że są jeszcze ludzie, którzy wierzą w to, że dynamika gospodarcza wynika jakoś tak sama z siebie i nie jest tylko wypadkową jakiś wielkich sił, które mają swoje cele i dążenia. Mój kolega kilka lat temu chciał emigrować do Irlandii argumentując to tym, że jest tam duży wzrost gospodarczy. Dziś już wzrostu nie ma. Ja rozumiem, że Irlandczykom to nie robi różnicy, bo przecież nikt nie powyrzuca ich z mieszkań i nie będą musieli stać w kolejkach po chleb i masło. Po jakimś czasie zaś ktoś coś tam pogmera w światowej gospodarce i „dynamiczny rozwój” przyjdzie do nich znowu.
 
Dziwne wydaje mi się tylko to, że oni z taką łatwością poddają się tym wahaniom, ale może chodzi właśnie o to, że wahania są niewielkie. To nie to co u nas – kiedy w sklepach pojawiły się napoje w puszkach ludzie tacy jak ja myśleli, że to cud albo jakaś poważna dywersja, z którą za chwilę władza zrobi porządek. Dziś także wszyscy żyjemy z jakimś podskórnym lękiem o to, co będzie, bo przecież nikt nie wierzy, że będzie lepiej. Na pewno nie wierzy w to ten optyk, choć wygląda na takiego co głosował na PO. U nas bowiem nie skończy się na łażeniu po ulicach z transparentami i machaniu do kamer, bo też i nikt nie traktuje nas tak jak Irlandczyków. Dla nas alternatywą nie jest trochę biedniejsze życie bez dwóch samochodów tylko katastrofa i natężenie propagandy nieznane od lat siedemdziesiątych. Propagandy, która jasno wskaże winnego całej tej koszmarnej sytuacji i nie będzie żadnych wątpliwości dla ludzi, którzy stracą pieniądze i pracę, że wszystkiemu winien jest PiS i Jarosław Kaczyński osobiście. Nie będzie także wątpliwości, że dotychczasowa droga czyli sojusze polityczne z zachodem, a konkretnie z USA to pomyłka i trzeba poszukać jakichś alternatyw. One się oczywiście zaraz znajdą, a ludzie w nie uwierzą ponieważ od lat nauczeni są by w życiu kierować się „względami praktycznymi”. To pomaga i gwarantuje święty spokój. Jak pomaga, jak bez przerwy są jakieś kryzysy? No tak, ale za te kryzysy odpowiada przecież Kaczyński, więc czym się martwić. Nie będzie chleba będą igrzyska i jakoś zleci to życie. Może wódka przy okazji potanieje.
 
Dziś wieczorem mają odpalić jakieś rewelacje w Wikileaks, a żeby ich szlag trafił. Mam nadzieję, że powinie im się w końcu noga i „odpalanie” się skończy. Mam jakieś dziwne przeczucie, że ujawnione dokumenty posłużą właśnie wskazaniu wroga wewnętrznego i udowodnieniu tego co i tak wszyscy wiedzą – że Zachód zawsze nas lekceważył i prędzej czy potniej zdradzał. Wobec tego nie ma się co dłużej zastanawiać. Trzeba wybierać jeszcze raz ludzie. Czas nadszedł.

Zainteresowanych moją książką "Pitaval prowincjonalny" zapraszam na stronę www.coryllus.pl

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Polityka