coryllus coryllus
2072
BLOG

PJN i stosunek przerywany

coryllus coryllus Polityka Obserwuj notkę 26

 

Wierzcie mi, że tego nie chciałem. Nie chciałem nadawać temu tekstowi takiego idiotycznego tytułu, ale kiedy przeczytałem wywiad w „Polska The Times” z Janem Ołdakowskim zrozumiałem, że żaden inny tytuł nie będzie tu pasował. Tak więc mamy to co mamy – stosunek przerywany. Tytuł ten wziął się także stąd, że jak już mówiłem, byłem kiedyś zatrudniony na etacie poradnika seksualnego dla sfrustrowanych ludzi płci obojej. Od tamtego czasu datuje się moje pełne rezygnacji i cynizmu podejście do tych jakże ważnych dla każdego człowieka spraw. A teraz do rzeczy.
 
Wywiad z Janem Ołdakowskim skonstruowany jest według najgorszych wzorów, wziętych wprost z pism takich jak „Pani Domu”, „Oliwia” i „Gala”. Autorzy wpadli na pomysł, by Ołdakowski opowiadał przez cały czas o Kaczyńskim tak, jakby był on nie szanującym uczuć innych zimnym draniem. I może bym nawet to zniósł, ale w wywiadzie padają takie słowa jak „romans” oraz zwroty „nie było między nami chemii”. Są to chwyty wprost z tandetnych historii miłosnych i służą one w tym wywiadzie do tego by przedstawić prezesa w jak najgorszym świetle i trafić wprost do serc czytelników. I tu dochodzimy do sedna – jak mylne wyobrażenie muszą mieć autorzy tego wywiadu o swoich czytelnikach i o Polakach w ogóle. Jak marna jest ta wizja i jak mało w niej szacunku. Musiałbym chyba upaść na głowę, żeby posługiwać się takimi sformułowaniami i liczyć na śladowe choć zainteresowanie czytelników, że o zrozumieniu nie wspomnę. A jednak – i autorzy i sam Ołdakowski uważają, że to znakomity chwyt, który nie dość, że czyni PJN i Ołdakowskiego wiarygodnymi to jeszcze uwodzi czytelników.
 
W opowieści, w którą układa się wywiad, szlachetny, delikatny i wrażliwy Jan Ołdakowski, który jest do tego romantykiem nieuleczalnym i człowiekiem miłującym ponad wszystko prawdę wraz ze swoimi kolegami i koleżankami przeciwstawiony jest wyrachowanemu i nie znającemu skrupułów politykowi – Kaczyńskiemu. Autorzy tego lansu sądzą zapewnie, że ustawia do z miejsca postaci na właściwych miejscach, a jeśli nie to spojrzeć należy do punktu pierwszego czyli do sugestii jakoby polityka uprawiana z Kaczyńskimi miała kiedykolwiek cechy romansu. Cóż ja, mając w pamięci moją pracę w dziale porad seksualnych, mogę rzec widząc taką konstrukcję?
 
Otóż z doświadczeń innych, a i poniekąd swojego własnego, wiem że kiedy w grę wchodzi romans prawdziwy, o żadnej delikatności i romantyzmie mowy być nie może. Kiedyś naczelna próbowała namówić mnie na pisanie łzawych historyjek o tym, jak to zakochane kobiety myślą o tym jednym jedynym, który przybywa w białym mercedesie z całą harmonią forsy i jest przy tym uroczy i szarmancki. To się nie udało na skutek protestów czytelniczek, które wtedy jeszcze traktowano poważnie i które lubią być oszukiwane, jak każdy człowiek, ale bez przekraczania pewnego stopnia zwyrodnienia i nachalności. Mając to wszystko w pamięci nie mogę potraktować poważnie wynurzeń pana Ołdakowskiego i jego żałosnego zawodzenia nad utraconą miłością prezesa. To jest – jak sprawę genialnie ujął przed wielu laty Marek Hłasko – źle napisany donos. I tylko skończeni durnie weń uwierzą.
 
Szczytem nietaktu tych wrażliwych i delikatnych, a także romantycznych ludzi jest zaś sugerowanie, że Jarosław Kaczyński po śmierci brata popadł w jakiś emocjonalny stupor, z którego nic go nie potrafi wytrącić nawet zawodzenie posłanki Jakubiak i uśmiechnięte twarzyczki jej dzieci, którym Lech Kaczyński był ojcem, a Jarosław od tej roli ucieka. To jest przekaz, który się nie nadaje do kobiecego tygodnika, a to ze względu na brak śladowego nawet prawdopodobieństwa.
To co zrobili ludzie z PJN, ze szczególnym wskazaniem na pana Migalskiego nie ma żadnych cech romantycznych. I wierzcie mi, że nie ja pierwszy – co udowodniłem – rozpocząłem pisanie o tym w tonacji emocjonalno-erotycznej. Ma to co prawda cechy relacji międzyludzkiej i jak każda taka relacja daje się opisać w wyżej wymienionych kategoriach. Nic w tym jednak z romantyzmu nie ma. Nie ma w tym nawet nic z kalendarzyka małżeńskiego ani dyskretnej apteki na uboczu. To jest zupełnie co innego. Tylko, że oni usiłują to ukryć.
 
coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka