coryllus coryllus
1205
BLOG

Czym polityk różni się od alkoholika

coryllus coryllus Polityka Obserwuj notkę 5

 

Miał być kolejny odcinek „Rozrywek młodych menedżerów”, ale Miśka się rozchorowała i nie dam rady napisać. Wrzucam więc coś krótszego. Czym polityk różni się od alkoholika? Każdy wie, że alkoholik na zejściu, taki co już długo nie pociągnie, bo wlewa w brzuch wszystko co się nie pieni i kopem nie oddaje, charakteryzuje się tym iż chodzi na piętach. To jest najpierwszy wyróżnik pijaka umierającego i nieświadomego tego umierania. Łazi on na piętach, chwieje się, coś bełkoce i macha rękami. Czasem jest to nawet nasz kolega ze szkoły. Widzimy go, uśmiechamy się, podajemy rękę, bo każdy człowiek jest ważny i nikogo nie wolno odrzucać, a tydzień później czytamy nekrolog przyczepiony pinezkami do przydrożnej lipy, w którym to pogrążona w bólu rodzina oznajmia nam, że mąż, ojciec, syn i wnuk, zszedł był po ciężkiej chorobie, w strasznych męczarniach. Tak to się zwykle pisało w naszych okolicach przy okazji zgonów pijaków, ale także innych, poważniejszych i godniejszych osób.
 
Polityk ma w sobie coś co czyni go bytem pokrewnym temu łażącemu na piętach alkoholikowi. Schodzącego ze sceny polityka poznajemy po tym, że miast mówić o swoich dokonaniach i o konkretach w ogóle, ucieka on w metafory. Mistrzem w takim bredzeniu był oczywiście Wałęsa Lech i długo, długo nikt mu w tej konkurencji nie dorówna. Nawet profesor Orłowski, znany lewicowy ekonomista, który przy okazji każdego występu w mediach bardzo się starał, by wypowiedz jego była kwiecista i głęboka, nie może się równać z Wałęsą. Ma bowiem Lechu przewagę nad takimi jak Orłowski, a daje mu ją całkowity brak poczucia wstydu i wyczucia towarzyskiego. To znaczy Lechu je ma, ale ono jest w nim ustawione tak, jak w tym alkoholiku co chodzi na piętach. Kiedy  ktoś, na przykład, mu zarzuci, że nie potrafi głośno bekać, to Lechu mu udowodni raz dwa, że potrafi, żeby się gnój nie sadził. Na tym to mniej więcej polega. Orłowski świadom jest takich pułapek ucieka więc w metafory literackie i historyczne, które buduje na chybcika i które są zwykle chybione, tego także jest świadom nasz profesor i podpiera te swoje kulawe konstrukcje innymi, wymyślanymi równie szybko. Czyni to wypowiedź pana profesora podobną do stosu brudnych naczyń w kuchni, który sięga do sufitu i chwieje się cały czas grożąc zawaleniem. Ostatnio jednak mamy wśród polityków metaforystów zjawisko nowe. Jest nim Donald Tusk. Do niedawna premier nasz wypowiadał się dość precyzyjnie, czyli dokładnie omijał sedno, o które go pytano, uciekając w dygresje od spraw ważnych nader odległe. Czynił ze zręcznością brazylijskiego napastnika piłkarskiego kiwającego chłopaków z KKS „Czarni” Dęblin, czyli tak że wszyscy te zagrywki widzieli, bo niby jak nie wiedzieć, ale cóż tu rzec kiedy dysproporcja pomiędzy zawodnikami przepaścista i głęboka.
 
Teraz jednak premierowi się odmieniło. W dodatku odmieniło się na gorsze. Mówi na przykład tak; w boksie nie ma wiecznych zwycięzców, są tylko źle trafieni (czy jakoś podobnie). Mnie do tej pory źle trafiano, ale to się może zmienić. To jest konstrukcja wyrastająca wprost ze świata sportu, sprzedana po to, by każdy – bo według premiera każdy interesuje się sportem – ją zrozumiał. Niestety błąd w rozumowaniu polega na tym, że nie każdy jednak się tym sportem interesuje i nie każdy czyta tę metaforę tak jak pan premier chce. A jak chce? Ano tak; nawet jak zobaczycie, że mnie flekują to nic takiego, jeszcze się odegram, bo wszak polityka to gra twarda i bywa różnie. Popatrzmy teraz jak wypowiedź premiera odbierają ludzie, którzy rzeczywiście się sportem interesują i nie jednego kopa w tyłek już wyfasowali. Ano tak: frajer pęka, bo mu się dupa pali i teraz będzie tu ściemniał, że wszystko ma pod kontrolą. Potem się okaże, że wystarczy jeden telefon i po nim.
 
Która wersja panapremierowej konstrukcji jest bliższa prawdy ocenić musicie drodzy Państwo sami.
 
Najciekawsze jednak dopiero przed nami, bo pan premier będzie się rozwijał i doskonalił swoje metafory i inne środki stylistycznego wyrazu. Jak to będzie wyglądało nie wiem, ale wieszczę niezłe emocje. Żeby zjawisko opisać posłużę się znów opisem sytuacji pijackiej.
 
Moja teściowa, która jest absolutną mistrzynią psychologii i geniuszem w rozpoznawaniu intencji bliźnich, nawet takich, które ci bliźni chowają głęboko w sercu, sprzedawała kiedyś chleb w małym osiedlowym sklepiku. Przychodził do niej na żebry miejscowy pijak i schizofrenik niejaki Guzek. Pan ów o aparycji zbiegłego katorżnika, który wykąpał się w smole i wytarzał w piórach czarnego koguta, błagał zwykle moją teściową o papierosy lub jakieś drobne, które uzupełniły by jego skromny budżet i pozwoliły zakupić flaszkę. Flaszkę wina oczywiście, bo na wódkę Guzka nie było stać. Najbardziej charakterystyczną cechą niezwykłej aparycji owego człowieka był straszliwie spłaszczony nos. Guzek nigdy nie mówił co takiego mu się przytrafiło, że jego nos przybrał tak niezwykłe kształty, ale też nikt go o to nie pytał. Teściowa moja jest osobą niesytą atrakcji i nigdy nie wręcza za darmo papierosów i drobnych takim ludziom jak ów pan, wręczenie musiało być zawsze poprzedzone jakimś pokazem – już to choreograficznym, już to wokalnym, już to opowieścią o przygodach rzeczonego Guzka w odmętach osiedla rozciągającego się po drugiej stronie ulicy. Zdarzyło się kiedyś, że Guzkowi zabrakło pomysłów. Stał przed moją teściową, stał i myślał. Już, już wydawało się, że z palenia nici, kiedy nagle coś błysnęło w jego oczach. – Pani Felu – rzekł – potrafię tak zrobić, że poruszam się – tu wykonał kilka ruchów przypominających breakdance – i ustawiam sobie cały kościec tak, że nic mnie nie boli, żadna kosteczka. Nie jest łatwo zaskoczyć moją teściową, ale tym razem Guzkowi się udało. – To dlaczego sobie Guzek tego płaskiego nosa nie ustawisz – sparowała zagrywkę teściowa. – Bo to działa tylko od szyi w dół – odbił piłeczkę Guzek. Papierosa oczywiście otrzymał.
 

Na podobne, kochani, argumenty musimy być przygotowani ze strony pana premiera. I to już w najbliższym czasie jak przypuszczam.

Zainteresowanych moją książką "Pitaval prowincjonalny" zapraszam na stronę www.coryllus.pl

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Polityka