Jak gdyby nigdy nic portale podały wczoraj informację o tym, że miasto stołeczne dofinansowało projekt filmu o Sławomirze Sierakowskim. Ma to być wydarzenie medialne i kulturalne co się zowie, pan Sławomir nie jest bowiem byle kim. Jest najwybitniejszą postacią polskiej lewicy i pewnie niedługo zasiądzie w parlamencie. Wdzięcznie się w tym ambarasie odnalazła „Gazeta Polska” ogłaszając, że nakręci film o Tomaszu Sakiewiczu, który też jest przecież wielkością i zasługami do Sierakowskiego zbliżony tyle, że stanowi jego antytezę. Pogodny ten żart odbieram ciepło i dobrze, tak właśnie należało postąpić i tak właśnie należało zareagować. Myślę, że nie od biedy byłoby nakręcić z 10 parodii nie istniejącego jeszcze filmu o Sierakowskim i wpuścić je do tuby, tyle, że trzeba by było znaleźć kogoś podobnego do pana Sławomira, kto nie umarłby ze wstydu powtarzając frazy samego mistrza. Może się to jednak uda. Temat jest wdzięczny i właściwie podany może przynieść dobry efekt. Co to znaczy dobry efekt? To znaczy, przywrócić do przytomności jakąś grupę osób.
Dziś z rana z kolei nasza kochana GW podała, że ONR i ci drudzy, zamierzają stworzyć jedną wielką skrajnie prawicową organizację, które za 4 lata wystartuje do sejmu. Oj, to się będzie działo, bo do sejmu wystartuje wtedy także Sierakowski. Dopiero będziemy mieli reprezentantów narodu. Obstawiam, że frekwencja w wyborach spadnie wtedy do 25 procent. Głosować pójdą laski Sierakowskiego oraz babcie i ciocie oenerowców. Deklaracja w sprawie utworzenia nowej partii miała być odczytana 11 pod pomnikiem Dmowskiego, ale wybuchły zamieszki i z tego zrezygnowano. Co za pech. A tak pięknie by to wyglądało. Ciekawe czy zamierzali wznosić okrzyki – heil Dmowski, albo chociaż odśpiewać „Die Strasse frei”. Jakiż wspaniały dodatek informacyjny mogłaby potem zrobić o tym wydarzeniu Wyborcza.
Wczoraj media z niejakim zdziwieniem odkryły, że morderca księdza Jerzego pracuje w gazecie Fakty i Mity. Nie powiem, zdziwiłem się. Pierwszy lepszy wiejski proboszcz wie o tym od dawna, a tu media niezależne wrzucają tego newsa ze zdziwieniem tuż przed expose premiera. To ci dopiero zbieg okoliczności. Wczoraj na nowym ekranie jakiś żołnierz szarży niższej opisał nędzę polskiej policji, która nie umiała sobie poradzić z tłumem 11 listopada. Tak się składa, że znam kilku żołnierzy szarż niższych i żaden z nich nie włada słowem w sposób tak dynamiczny, by spod jego palców popłynęły wartko frazy, które mogliśmy przeczytać wczoraj na nowym ekranie. Są oczywiście wyjątki, które potwierdzają regułę, ale ja się jednak będę upierał przy swoim. Ten zaś nie dość, że w punktach wytknął błędy, to jeszcze napisał jak należało z tym tłumem postępować i dodał też, że jak już wybuchną te prawdziwe, wielkie manifestacje, co to je na pewno Tusk sprowokuje, to na takich jak on i jego kumple z wojska policja nie ma co liczyć, bo oni do Polaków strzelać nie będą. Uff, ulżyło mi, powiem wam.
Napisałem wczoraj tekst o tym, że wszelki ekstremizmy polityczne w świecie nowoczesnym są inspirowane lub wręcz tworzone przez tajne policje. Myślę, że nie inaczej jest i w tych wypadkach. Napisałem też, że mamy dwa jedynie sposoby obrony przed tymi ekstremizmami, które po to są przecież aranżowane by nas zniszczyć, a w najlepszym razie ograniczyć nasze prawa. Te dwa sposoby to obojętność lub takie przebicie oferty ekstremalnej, by ten który ją wysunął musiał powiedzieć pas. Wszelkie inne reakcje są reakcjami oczekiwanymi. Wszelkie oburzenia, próby dialogu, walki uliczne według zarysowanego wcześniej scenariusza, wszystko to służyć będzie temu by prowokacja zwyciężyła i byśmy my obywatele zostali upokorzeni. Rozumiem, że niektórym kolegom wydaje się jeszcze iż wskazywanie okoliczności, w których rząd się kompromituje to dobra droga, podobnie jak rozmaite lamentacje i wyrażanie oburzenia. Moim zdaniem ten czas minął. Musimy ich olać, albo stuknąć w taki punkt, żeby ich zatkało. Ja nie wiem w jaki, bo nie wiem co się będzie działo. I nie mam też żadnych możliwości, ani prerogatyw do tego by jakimś protestem pokierować. Jako publicyści zaś powinniśmy próbować stworzyć jakiś dający poczucie bezpieczeństwa i spokoju sposób komunikowania się z obywatelami, którymi też przecież jesteśmy.
Nie wiem co takiego znajdzie się w expose Tuska, podejrzewam jednak że najbliższe miesiące upłyną pod znakiem uporczywych prowokacji. Celem tych prowokacji będzie albo wprowadzenie stanu wyjątkowego, albo wręcz ściągnięci tu sił interwencyjnych obcych. Obym się mylił. Myślę także, że nie uda się utrzymać ludzi w domach, bo kilka grup zawodowych zostanie na pewno pokrzywdzonych. Zajścia będą. Pytanie na jaką skalę i na ile w ich rozdmuchanie zaangażują się tajniacy, na ile to wyreżyserują.
Myślę, że musimy się także przyzwyczaić do tego, że obcy w kominiarkach będą tu przyjeżdżać częściej. W końcu 11 listopada nic im się nie stało. Dlaczego więc mieliby sobie odmawiać jeszcze kilku akcji. Nie dajmy się zwariować kochani i nie pozwólmy my naszymi reprezentantami w Sejmie za 4 lata zostały jakieś tajniackie kreatury. To jest jedna z gorszych rzeczy, które mogą nas spotkać. Pozdrawiam wszystkich. I oczywiście zapraszam na stronę www.coryllus.pl Można tam kupić moje książki, książkę Toyaha oraz tomik wierszy Ojca Antoniego Rachmajdy „Pustelnik północnego ogrodu”.
Inne tematy w dziale Polityka