Od czasu secesji Ziobry i jego drużny, wszyscy na prawicy niepodległościowej usiłują ratować twarz, sytuację i resztki wpływów w środowiskach za pomocą zakażenia. Czym zarażają? Otóż zarażają optymizmem. Czynią to z wdziękiem czerwonoarmisty, który na prawo i lewo sprzedaje swój ledwo przyschnięty syfilis. Nie jest to ani piękne, ani sympatyczne i na przyszłość też rokuje słabo. Najgorzej, to już chyba jakaś tradycja, wypada w tych działaniach redaktor Sakiewicz Tomasz. Deklaruje oto ulubiony bohater prawicowych mediów i twardego elektoratu, że będzie wierny Jarosławowi Kaczyńskiemu, ale będzie też działał na rzecz jedności. W jaki sposób nie precyzuje niestety. Nie wiem czy w sprawie tej jedności porozumiał się już z Jackiem Kurskim i samym Zbigniewem Ziobro czy też ma zamiar dopiero to zrobić. Poczekajmy, może się okaże. We mnie osobiści największy smutek wzbudza tak charakterystyczna dla pana redaktora nieumiejętność ukrycia swojej sympatii dla poszerzonego nakładu, a co za tym idzie wpływów zeń płynących. Ja wiem, że to ważne, ale w biznesie wytworzyła się już dawno pewna kultura rozmowy o pieniądzach, budżecie i wpływach z reklam. Generalnie chodzi o to by nie mieszać porządków. By poruszając tematy ważkie i istotne nie kończyć ich jakąś finansową pointą. By nie było jak za przedwojennych czasów Ilustrowanego Kuriera Codziennego, którego reklamę miasto stołeczne Warszawa sparodiowało w sposób następujący; Przyjmujemy ogłoszenia!!!! O Polsko!
Z tą prostą regułą, z tym banalnym rozróżnieniem redaktor Sakiewicz nie radzi sobie zupełnie. Nie radzi sobie tak dokładnie i literalnie, że ja aż podejrzewam iż on jest w tych swoich felietonach i poczynaniach niesamodzielny. Człowiek ten bowiem prywatnie nie robi wrażenia gamonia, który nie wie o co chodzi, przeciwnie, on robi wrażenie osoby dobrze poinformowanej. Takiej, która – jak autor tego bloga – nie musi niczego zgadywać i sięgać do dawno zapomnianych książek. Jednym słowem – osoby która wie. Wrażenie to niestety mija jak sen jaki złoty kiedy przystępujemy do lektury tekstów redaktora Sakiewicza.
Z czym jeszcze zdradza się w dzisiejszym felietonie naczelny GP? Otóż z tym, że – jak to przypuszczałem i opisałem – jedyny plan dla prawicy niepodległościowej to oczekiwanie na reakcję USA. Jest to plan słaby i wadliwy z kilku powodów. Po pierwsze USA mogą nie chcieć gadać z prawicą niepodległościową. Mogą także nie chcieć gadać w ogóle. A jeśli zechcą to mogą użyć w tym celu pośrednika. Jakiego? Na przykład Izraela. Bo niby dlaczego nie. Liczenie na pomoc USA jest też słabe z innego powodu, z powodu, o którym pisali dawno temu obaj bracia Mackiewicze. Otóż państwowość polska ma charakter sakralny i nie można tego zmieniać za żadne skarby. Jakie ma ów fakt konsekwencje? Takie, że rząd czy opozycja, czy ktokolwiek muszą reprezentować interes narodowy, nie mogą zamienić się w obcą agenturę, nawet agenturę najsilniejszego sojusznika. To się – do razu powiem – jeszcze nigdy nie udało. Krytycy RWE i Jana Nowaka Jeziorańskiego, który całą tak zwaną opozycję antykomunistyczną zbudował w oparciu o struktury agenturalne USA, Stanisław i Józef Mackiewiczowie skończyli źle. Jeden został zmuszony do podpisania lojalki, drugi umarł w nędzy. Ich wizja państwa i Polski została zasypana gruzem i zaprzepaszczona. I dziś nawet nie widać szans na to, ją odkopać. Ponieważ – jak deklaruje Tomasz Sakiewicz – czekamy na USA i mamy być tegoż USA poważnym partnerem. Śmiem wątpić czy do tego dojdzie, bo czekanie to zły sposób na osiągnięcie sukcesu, a czekanie w obawie przed prowokacją to już jest prawdziwa katastrofa. Wydaje się jednak, że nikt nie zamierza robić nic więcej.
Prawica więc – w oczekiwaniu na marines – ma milczeć i kupować GPC. Dla wielu to pewnie jest znakomity sposób na Polskę i jej adorację, ale ja – pozwolicie – nie skorzystam. Mam lepsze pomysły, ale jak już tu napisałem nie zdradzę ich, bo niby w imię czego?
Uważam, że czekanie osłabia Polskę, podobnie jak wychodzenie naprzeciw prowokacjom. Gorsze od tego jest tylko godzenie zwaśnionych stron, a raczej deklarowanie tego – bo przecież realnie Tomasz Sakiewicz nie ma na to wpływu – w obawie przez zmniejszeniem się grupy docelowej.
Optymizm Sakiewicza nie jest jednak jeszcze najgorszy. To jest jakiś nędzny astrachański tryper w porównaniu z optymizmem Zbigniewa Ziobro, który idzie po całości i pewnie tymi swoimi Klubami Polski Solidarnej tak Sakiewicza przestraszył. Niech się pan panie Tomaszu tak tym nie przejmuje. Ziobro zaraz zostanie odesłany do piaskownicy, a na jego miejsce przyjdzie ktoś lepszy i te kluby weźmie. Wtedy będzie pan miał kłopot, bo mogą nawet gazetę konkurencyjną założyć. I na to trzeba by się przygotować. Zacząć należałoby od dyscypliny jak zwykle i jakiegoś budżetu. Coś tym ludziom trzeba by dać po prostu. Wie, wiem, to niemożliwe. To wywołuje niechęć, a w niektórych wręcz wstręt. Pozostaje więc oczekiwanie na USA.
Dal tych którzy doczytali do tego miejsca mam wiadomość optymistyczną. Syfilisu już od dawna nie leczy się wlewkami z roztworu rtęci. Wystarczy penicylina. Podobnie jest z optymizmem.
Wszystkich oczywiście zapraszam na stronę www.coryllus.pl i zachęcam do kupowania książek.
Inne tematy w dziale Polityka