coryllus coryllus
4197
BLOG

Poszukiwacze świetnego grilla

coryllus coryllus Kultura Obserwuj notkę 72

 Kontynuujemy dziś temat naukowej i paranaukowej eksploracji, a to z tego względu, że zostałem wczoraj porządnie zainspirowany. Jak wiecie nie ma silniejszego bodźca rozbudzającego wyobraźnię niż działania edytorskie „naszych”. Wczoraj zaś okazało się, że wśród nich największy rozmach jeśli idzie o publikacje ma wcale nie Lisicki Paweł ale Górny Grzegorz. Otóż pan ten wydaje, w oficynie Rosikoń, potężne i składające się głównie ze zdjęć albumy, które imitują śledztwa historyków znane z różnych propagandowych, imperialnych kanałów. Takich wiecie, jak Discovery Channel i inne. Górnego ciekawią głównie legendy chrześcijańskie, ze szczególnym wskazaniem na świętego Grala. On już o tym pisał kiedyś w jakimś „naszym” periodyku, o tym jak znalazł tego Grala i okazało się, że to na pewno ten, że Indiana Jones nie miał racji, bo prawdziwy św. Gral leży sobie w muzeum w Walencji. Dowodów na to dostarczyli Górnemu i Rosikoniowi, którzy razem przemierzali świat w poszukiwaniu relikwii, spotykani po drodze uczeni. Książka o Gralu, ma ponoć prawie 300 stron, na stronach tych w większości są zdjęcia, bo chodzi w tym o to, by sprzedać jak najwięcej obrazków, a także o to, by ludzie, którzy tę książkę kupią nie czuli się zawiedzeni. Oto wydali forsę, a tam nie ma nic, czego by nie można znaleźć w telewizji, albowiem dla każdego jasne jest, że Górny jeśli gdzieś wyjechał w poszukiwaniu czegoś, to najpewniej z żoną na wakacje do Hiszpanii, gdzie usiłował odszukać świetnego grilla raczej niż św. Grala. Takie książki jak ta, pisane są bowiem w domowym zaciszu i nie ma doprawdy konieczności, by wydawać pieniądze na podróże. Pan Rosikoń zaś, miał jak sądzę, w swoim archiwum zapas zdjęć pozwalający udokumentować nie tylko odnalezienie św. Grala, ale także drzewa z prawdziwego krzyża i czaszki św. Remigiusza, a może nawet rakiet V2 i całego mamuta na Syberii.

Ktoś powie, że się czepiam. Jest rynek na takie książki, dlaczego miałoby nie być na nim takich publikacji? Górny z kolegami ma kanały dystrybucji tego badziewia i może te rzeczy w nieskończoność promować w „naszych” periodykach. O co więc chodzi? Pewnie znowu w grę wchodzi zawiść i niespełnienie.

No może. Ja też bym wolał, żeby na temat Baśni jak niedźwiedź pisano w wysokonakładowej prasie, a nie żeby o tym profesor Nowak wspominał półgębkiem w radio Wnet. No, ale mamy to co mamy i cieszmy się tym, bo nie jest źle. O co zaś chodzi już wyjaśniam. Górny jak na takiego beznadziejnego autora, jak na postać całkowicie wtórną i przewidywalną zajmuje nieadekwatne miejsce na rynku. To jest moja opinia i można się z nią nie zgodzić. Jego książki to popłuczyny po tysiącznych publikacjach w innych językach, to eksploatacja najbardziej ogranych mitów, która kończy się w dodatku kulawym wyjaśnieniem, że niby jest, że znaleziono, że nikt wcześniej nie wiedział, a Polacy odkryli. I to nie byle jacy Polacy, ale sam Grzegorz Górny, twórca pisma poświęconego „Flądra”. Musi ręka boska go prowadziła do tej Walencji, nie może być inaczej....

Górny prócz Grala, odnalazł jeszcze inne relikwie, a mnie się teraz przypomniało, że kiedyś, w czasach wydawanego przez Palikota tygodnika Ozon, kiedy onże Górny był tam rednaczem, pismo to patronowało wydaniu książki niejakiego Baade, pod tytułem „Boskie oblicze”. Być może przy tym boskim obliczu Górny skalkulował jakie mogą być zyski z tego poszukiwania relikwii, a tam chodziło o chustę Weroniki, rzecz poważną, i wtedy zaplanował sobie to wszystko. Wkroczył więc na obszar, gdzie handluje się dewocjonaliami i odpustami bez, jak przypuszczam, porozumienia z Kościołem.

No, ale ciągle nie widać końca tych moich rozważań, do czego ja właściwie zmierzam? Do hierarchii rynkowo-propagandowej jak zwykle, do stwierdzenia, że „nasi” zostali tu postawieni w charakterze pasterzy i postrzygaczy owiec, przez nie wiadomo kogo. Okazyjnie zaś, ze względu na to, że owce, że Gral, przebiera się jeden z drugim za Mistycznego Baranka. Pytanie ważne brzmi: czy oni czynią tak z polecenia czy z głupoty? Co przeszkadza znakomitemu fotografowi Januszowi Rosikoniowi ekspandować ze swoimi albumami na rynki obce i promować tam coś innego niż św. Gral? Ja nie wiem, ale dla mnie byłby to naturalny kierunek ekspansji. Nie zagospodarowywanie targetów, które normalnie obsługuje Kościół, nie podłączanie się do tego, ale poszukiwania. No, ale ja jestem biednym frajerem, nie mającym pojęcia o wykorzystywaniu prawdziwych koniunktur, no i nie mam w sobie tej ewangelicznej pewności, którą ma Grzegorz Górny. Dlaczego ewangelicznej spytacie? Bo w Ewangelii wszak jest przypowieść o faryzeuszu i celniku w świątyni. Tam się wszystko wyjaśnia i okazuje w pełnej krasie.

Ja zakładam, że to jednak z głupoty, że Górny i koledzy nigdy nie wyjdą w swoich publikacjach poza narzucone im z zewnątrz konwencje. Nie muszą przecież, raz ze względu na dotacje, które utrzymują ich na powierzchni, dwa ze względu na to, że nic poza tymi konwencjami nie rozumieją. Świat poza ofertą prokurowaną w Discovery Channel to są owe intelektualne ekstrawagancje, o których wspominał niedawno Skwieciński w swoim felietonie. Chodzi o to, by satysfakcjonować się popłuczynami, bo to gwarantuje spokój.

Charakterystyczne dla owego handelku jest podpieranie się autorytetami naukowymi. Pan profesor z Hiszpanii i drugi z bliskiego wschodu, a trzeci jeszcze skądś, a każdy ma coś mądrego do powiedzenia. Tak wyglądają nowoczesne czary dla proli, którzy i tak nic z tego wszystkiego nie rozumieją, a książkę przecież kupią. Być może ci profesorowie nie mają dziś już innej funkcji poza wspieraniem programów edukacyjnych oraz publikacji o św. Gralu. Prawdziwych bowiem badań i odkryć w dziedzinie historii nikt nie prowadzi. Wiem, bo pół roku temu wysłałem do Krakowa, do pewnego uczonego pytanie o ekspertyzę dotyczącą dokumentów potwierdzających zdradę św. Stanisława. Tych co to je Czacki gdzieś tam odnalazł. Nie otrzymałem odpowiedzi, choć się grzecznie przedstawiłem. Prawdziwe badania i prawdziwe publikacje w dziedzinach tu omawianych muszą mieć bowiem charakter ekspansywny i muszą służyć propagandzie. Taka jest ich istota. Polska zaś takich działań nie prowadzi. Co innego państwa zwane poważnymi.

Wszyscy wiemy, że Wielka Brytania nie jest spadkobierczynią Rzymu, ale spróbujcie to wytłumaczyć Brytolom. Nie są oni też jedynymi dziedzicami prawdziwej nauki Chrystusa, nie są, ale mają to w nosie, bo wymachują przed nami legendą o Józefie z Arymatei. My to widzimy, ale z naszej strony nie ma żadnej reakcji, nie ma, bo kim my jesteśmy? Małymi biednymi ludzikami, które niczego nie rozumieją, a rozumiałby jeszcze mniej, gdyby nie dobry redaktor Górny i jego koledzy. Oni to próbują postawić nas bliżej prawdy, byśmy także, trochę nad głowami innych dokładnie zobaczyli jak wygląda ten cały świetny grill, to jest chciałem powiedzieć święty Gral. Świetnego grilla poszukiwał przecież Ziemkiewicz, nie Górny. I znalazł go go działce i tego tam...Giertycha czy Kalisza...sam już nie wiem, który z nich jak się nazywa....

 

Zapraszam na stronę www.coryllus.pl I zachęcam do obejrzenia trailerów.

 

http://youtu.be/agpza8Ag5bA

http://youtu.be/kJ7REL-ee4s

 

http://vimeo.com/88819935

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura