coryllus coryllus
4101
BLOG

O promocyjnej roli mediów w Szczecinie

coryllus coryllus Kultura Obserwuj notkę 72

Szczecin to miasto liczące 450 tysięcy mieszkańców, jest duże, położone nad wielką rzeką, w środku miasta mamy port, gdzie wyładowuje się statki i to na takich szczurach lądowych jak ja robi wielkie wrażenie. W Szczecinie jest lokalne radio i lokalna telewizja a także dwie duże regionalne gazety. Mają tam też niezłą komunikację miejską oraz tak zwane ośrodki kulturalne, z których najważniejszy jest zamek książąt pomorskich. Miasto jak wiecie składa się ze skwerów i placów, z których promieniście rozchodzą się ulice. Nie jest łatwo poruszać się po Szczecinie, ale można się przyzwyczaić. W środku miasta są dwa ważne place, jeden to plac Grunwaldzki, a drugi to plac Lotników. Na tym ostatnim właśnie, tuż pod pomnikiem Colleoniego ustawiono mniej więcej 50 metrowej długości brezentowy namiot, a w środku stłoczono stoiska z książkami. Przez całe trzy dni targów zastanawiałem się jak w takim mieście można było zaaranżować coś tak absurdalnego. Przed namiotem ustawili jeszcze scenę i tam produkowali się różni artyści, od zespołów gospel z Ekwadoru do Jana Nowickiego z Kowala, który opowiadał o swoich dziewczynach.

Z początku myślałem, że organizatorzy czyli Murator nie porozumieli się z lokalnymi animatorami kultury i władzą, ale nie, porozumieli się, bo na początku wystąpili różni ludzie ze Szczecina i opowiadali, jak bardzo się cieszą, że miasteczko literackie, czyli te całe targi trwające trzy dni, do nich zawitało. Okay, ja też się cieszyłem, że przyjechałem do Szczecina, bo to ładne miasto, no ale ono nie może firmować tak słabo zorganizowanych imprez. Najważniejszą atrakcją tych targów, było to, że nie trzeba tam płacić za stoiska. No, ale wynika to wprost z obaw organizatorów, że jeśli wprowadzą opłaty nikt nie przyjedzie. Nie ma bowiem póki co sposobu, by przyciągnąć wystawców innych niż korzystający ze środków publicznych oraz desperaci, którzy jeżdżą wszędzie, bo muszą. Z tego mechanizmu można uczynić atut, bo niby dlaczego na każdych targach ma być obecne wydawnictwo Czarne, albo WAB? No, ale może wykorzystajmy ten atut do końca i zaprezentujmy innych niż promowani przez wymienionych autorów. To może być dobry kierunek rozwoju. Dlaczego ma być tak, że na imprezie nie ma wydawcy, a w konkursie organizowanym w Szczecinie wyrywa jego książka? Organizatorzy, jak zawsze zresztą, postawili na tak zwane sławy. Tyle, że ludzie mają w nosie te sławy, bo kto niby miałby się ekscytować w mieście Szczecinie Sylwią Chutnik? Czy nawet tym Janem Nowickim? A było znacznie gorzej muszę Wam powiedzieć. Jakiś pan, tłumacz poezji, przemawiał do pustych krzeseł, a inny do jednego tylko słuchacza, który zaraz zasnął. Wyglądało to dantejsko i dziwacznie. Z jednej strony Colleoni na szkapie, z drugiej ta scena, na scenie cztery rzędy krzeseł. W pierwszym rzędzie jeden śpiący gość, a naprzeciwko niego przy stoliku jakiś biedak opowiadający, z zastosowaniem modulacji głosu, o swoich osiągnięciach wydawniczych.

Promocja miasteczka literackiego w Szczecinie była gorzej niż zła. Zaproszono lokalną telewizję i lokalne radio. Telewizja nie pokazała ani jednego materiału z tych targów, pokazywała za to newsy z województwa Warmińsko-Mazurskiego. Nie wiem co z radiem, bo go nie słuchałem. No, ale jak przyszła do mnie pani z mikrofonem miała właściwie tylko jedną kwestię do omówienia – czy warto organizować takie imprezy w Szczecinie. I co? Miałem powiedzieć, że nie warto? Oczywiście, że warto, ale trzeba się dogadać z zamkiem, trzeba przyciągnąć trzy razy tyle wystawców, zapewnić im jakieś warunki, urządzić rzecz pod dachem, albo na zamkowym dziedzińcu właśnie, trzeba postawić na promocję bezpośrednią, a nie na te kulawe media, które nie są najwyraźniej zainteresowane niczym. No i trzeba dać szansę autorom innym niż Chutnik i Nowicki. Bo oni nie obchodzą nikogo. Nowickim z tego co zdążyłem zauważyć nie interesował się nikt poza wspomnianą tu już panią z radia.

Oczywiście pokusa, by ściągnąć z wystawców opłatę będzie przy takich zmianach wielka, bo powierzchnia w zamku pewnie coś kosztuje, ale może nie trzeba od razu zaczynać od jakichś zaporowych stawek, może najpierw trzeba wypromować tę imprezę?

Organizowanie targów książki pod namiotem, bez dostępu do bieżącej wody i łazienki uważam, za pomysł horrendalny. No i ta promocja....W Szczecinie okazało się, że media nie spełniają swojej funkcji promocyjnej. Być może nie spełniają już także funkcji propagandowej, ale o tym pogadamy kiedy indziej. Myślę, że o wiele lepiej byłoby gdyby organizatorzy kolportowali ulotki w mieści i na osiedlach niż zapraszali tych lokalnych redaktorów, bo to była po prostu klęska.

Opowiem teraz o kilku przygodach, które nam się zdarzyły. Oczywiście przyszło wielu stałych czytelników, ale byli też tacy klienci, którzy widzieli nasze książki po raz pierwszy. Przyszedł, na przykład pewien pan, który się bardzo zainteresował książką czeską. No i zaczęliśmy gadać. Okazało się, że jest on protestantem. Tłumaczył mi jak to było z tym Husem, jakie okropne były postępki Kościoła i jego hierarchów. Mówił o tym, że wraz z kolegą przygotowują wystawę pod tytułem „Hus w kulturze” czy też może „Luter w kulturze”, już dobrze nie pamiętam....gadał i gadał. Ja też gadałem i próbowałem przekonać go, żeby zrobili wystawę pod tytułem „Husytyzm a gospodarka rolna Czech do połowy XV wieku”. Potem opowiedziałem mu o tych stawach rybnych na południu zakładanych przez rodzinę Rożemberków. On zaś słuchał i kiwał głową. Na koniec znów wrócił do tego Husa i powiedział, że w tym roku obchodzą uroczyście rocznicę męczeństwa tego świętego męża. Ja na to, że dyplomatycznie nie umieściłem w mojej książce historii Jana Sarkandra. On kiedy to usłyszał, jakoś tak stężał w sobie, skrzywił się, powiedział – a to ja przepraszam i poszedł bez pożegnania. Miałem szczerą ochotę z nim porozmawiać i przedyskutować różne kwestie. Okazało się jednak, że o żadnej rozmowie mowy nie ma, dyskusja odbywa się w jedną tylko stronę i szans by tę tendencję odwrócić zdaje się nie widać. Jaki jest więc sen tego całego ekumenizmu, że spytam? Dlaczego mamy rozmawiać o Husie, a nie mamy rozmawiać o Sarkandrze, albo o katolikach pomordowanych z rozkazu Gustawa Wazy w Szwecji? Nie oczekuję rzecz jasna odpowiedzi na to pytanie, bo znam ją doskonale. Czekam teraz tylko na ten rok 2017 i bardzo się niepokoję.

Do Szczecina w przyszłym roku pewnie pojadę, bo droga jest dobra, właściwie cały czas jedzie się dwupasmówką, a jeśli akurat gdzieś nie drugiego pasa, to widać, że jest on w budowie i w przyszłym roku na pewno będzie.

Póki co zapraszam na stronę www.coryllus.pl i do sklepu FOTO MAG przy stacji metra Stokłosy w Warszawie.

 

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura