Domena publiczna
Domena publiczna
MonikaKrzysztof MonikaKrzysztof
174
BLOG

Za co mnie wsadzili?

MonikaKrzysztof MonikaKrzysztof Koronawirus Obserwuj temat Obserwuj notkę 11

Dzień 26. Dziś zrobiłem naleśniki nadziewane mięsnym farszem zapiekane pod pomidorowym sosem w stylu włoskim. Czemu tym się „chwale”? Bo nie było to danie, choć wykwintne, przygotowane na przyjęcie (urodziny, etc.), takie na które schodzi się wielu znajomych, dzielimy się ploteczkami, żartujemy, pijemy piwo. 

image

Niestety kontakty z innymi ograniczył mi Sanepid „skazując” na bezsensowną kwarantannę. Jestem osobą stanowiącą „zagrożenie epidemiologiczne” :) A może jednak jestem istotnie „kimś ważnym” ;) - skoro, jeśli nasze wiadomości są prawdziwe,  nasze osocza są badane, jako potencjalne lekarstwo w walce z koronawirusem? Przebywałem 24 godziny na dobę z osobą zarażoną COVID19  przez 21 dni i nie zachorowałem. Może, według Sanepidu, jestem „cudowną bronią” w walce z pandemią i dlatego chronią nie społeczeństwo przede mną a mnie przed społeczeństwem (trochę pisałem już o tym tutaj)? Jest w tym moim rozumowaniu jednak pewna luka: Monika, choć to on miała wirusa, już może poruszać się poza mieszkaniem, jechać do znajomych, spotykać „obcych” w środkach komunikacji zbiorowej, przynieść mi wirusa na kurtce. 

Oczywiście napisałem miłego maila do Sanepidu opisując bezsensowne stosowanie wobec mnie kwarantanny, ale Urząd jest zajęty „walką z pandemią” - dlatego nie pofatygowali się nawet, by mi odpowiedzieć. Więc nadal moja izolacja skończy się  dopiero 8 czerwca. Nadal dwa razy dziennie muszę robić selfie geolokalizujace, nadal mogę w każdej chwili spodziewać się kontroli ze strony policji, żandarmerii lub straży miejskiej. I nadal jeśli opuszczę miejsce izolacji grozi mi  kara administracyjna. To zresztą niezła maszynka do zarabiania pieniędzy: od początku pandemii nasze służby sanitarne z nakładania kar za naruszenie warunków kwarantanny zebrały już prawie 10 milionów złotych. To pieniądze, na które „złożyły” się zarówno osoby w rażący sposób łamiące zasady, np. ktoś ze zdiagnozowanym wirusem mimo to wychodzący po zakupy, ale także ludzie podobni do mnie - mimo negatywnych wyników testów (ja miałem dwa wymazowe negatywne) zmuszeni zostali do kwarantanny. Jedna z rodzin z Górnego Śląska, mimo negatywnych testów była przetrzymywana ponad 35 dni (osiem osób) we wspólnym domku. 

Prawdopodobnie „naruszający” tak, jak ja, w pewnym momencie zaczynali „nawalać” swoją nieobecnością w pracy, być może co bardziej nerwowi szefowie mogli ich zwolnić (samozatrudnionych świadczących usługi w takiej sytuacji nie chroni żadne prawo pracy). Dostarczający usługi zarabia na zleceniach, a gdy jest pozbawiony narzędzi pracy - tych usług nie może świadczyć zdalnie, nie przysługuje mu tez żadne „chorobowe” i nawet wieloletni klienci przerzucają zlecenia do innych firm. 

Moja firma już zaczyna „trzeszczeć” bo ile razy można przesuwać terminy realizacji - zlecenia, którego bez mojej skromnej osoby, nie da się zrobić. Nie każdemu przysługuje tez „postojowe”, z resztą nawet tym, którzy złożyli o nie podania - pieniądze jeszcze nie przyszły. 

Żyjemy z oszczędności (za czynsz, za prąd, za jedzenie trzeba zapłacić), które zastraszająco szybko się kurczą. 

A może ktoś naruszył kwarantannę bo chciał odwiedzić chorych najbliższych? 

I odpowiem na tytułowe pytanie: za co mnie wsadzili? 

Za postawę samarytańską - zawiozłem osobę chorą do szpitala ;) 

image

Blog powstał w maju 2020 r. w związku z 29-dniową kwarantanną spowodowaną zakażeniem koronawirusem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości