Horodniczy o strasznym słowie na “F”

Kwietniowy numer miesięcznika “Posłaniec” przynosi blok tematyczny poświęcony fundamentalizmowi, a w nim artykuł Marka Horodniczego, który pisze m.in.: ”Tradycyjna teoria informacji mówi, że człowiekowi do życia potrzebne są jedynie te informacje, które pomagają mu – jako osobie – godnie funkcjonować. Definicja ta najpełniej opisuje społeczeństwa sprzed ery mediów masowych. Znaczącej modyfikacji uległa ona za sprawą kultury masowej, w której jesteśmy zanurzeni. Zmieniła się definicja, ale natura człowieka – nie. Dzięki masowym komunikatorom zaczęliśmy żyć problemami, które w ogromniej mierze nas nie dotyczą, a już na pewno nie mają na nas istotnego wpływu. Po części dotyczy to również fundamentalizmów. Jesteśmy widzami spektaklu, który każe nam zamykać się w twierdzy i z wrzodami na żołądku oczekiwać rychłego nadejścia nieprzyjaciela. Przed oczami kłębią się nam płonące wieże WTC, homoseksualiści adoptujący dzieci, sklonowani ludzie i kościoły zamieniane w meczety. Nie chcę zostać opacznie zrozumiany: nie znaczy to wcale, że prędzej czy później również my z tymi problemami nie będziemy się mierzyć. Warto jednak zauważyć, że w pewien sposób sami sobie możemy być w przyszłości winni, ponieważ ślepo wierzymy mediom, przedstawiającym omawiane fundamentalizmy jako coś, od czego nie ma ucieczki. [...] Katolicy powołani są do świętości, Kościół zaprasza ich do tego, by się <nie lękali>. Upowszechnianie lęku przed fundamentalizmami powoduje natomiast, że, kiedy przyjdzie się z nimi spotkać w rzeczywistości, zabraknie nam odwagi, by dać im stosowny odpór. I nie chodzi tutaj tylko o najwyższe świadectwo męczeństwa. Chodzi także o sprzeciw kulturowy, który może być skuteczny tylko wtedy, jeśli nie ulega aksamitnemu fundamentalizmowi popkultury. I chociaż z dnia na dzień staje się to coraz trudniejsze, naszym zadaniem jest odważne stawanie naprzeciwko wyzwań <niemożliwych> do realizacji”.