Staraliśmy się podejść tego myszołowa: będziesz gwiazdą Facebooka, zamieścimy twoje zdjęcia na Instagramie, kliknięć będzie bez liku, będziesz miał mnóstwo polubień: mamrotałem pod nosem. Nic z tego - nadal siedział na beli słomy.
Siedział, patrzył, czasem wydał dźwięk: "Hije, hije"
Użyłem ostatniego argumentu, jaki miałem w zanadrzu: zamieszczę twe zdjęcia na S24. Ptaszysko popatrzyło na nas brązowymi oczami drapieżnika, ale jakby z rozbawieniem, i odleciało.
Pozostało nam fotografowanie bel słomy.
Komentarze