Właściwie nie przypuszczałem, że będę musiał poruszyć tę kwestię publicznie, niemniej jednak zostałem sprowokowany. Ostatki spędziłem w miłym miejscu, w krakowskim klubie „Studio” wraz z sympatią i dwójką znajomych. Impreza w stylu lat 20-tych, mili ludzie, organizatorzy porządni, bo Duszpasterstwo Akademickie, a więc klasa i bezpieczeństwo gwarantowane.
W tym duchu udałem się w sobotni wieczór do „Studia” i proszę wyobrazić sobie moje zdziwienie, gdy za konsolą dj-a zobaczyłem podejrzane towarzystwo a na parkiecie rozległo się zawodzenie „straciłam cnotę…” zaraz po dziwacznym utworze Franka Kimono „będę brał cię w aucie”.
Klimat apokalipsy udzielił mi się natychmiast, podobnie zresztą jak moim znajomym. Skończyłoby się na grzecznościowym e-mailu wysłanym do organizatorów, gdyby nie kolejny fakt. Parę dni później odebrałem w swojej skrzynce list elektroniczny następującej treści (cytuję in extenso):
„Z strony organizatorów przepraszamy za wszystkie niedociągnięcia i błędy, które mogły wam nieco popsuć tą imprezę. Przepraszamy też za techno, które pojawiło się na jakiś czas, ale to była własna inicjatywa DJ'a - już dostał za to pasem :P Na pewno za rok (lub może wcześniej) jeżeli odbędzie się tego typu impreza to jednym z haseł przewodnich będzie: NO MORE TECHNO :P (chyba, że na specjalne życzenie). Przepraszamy również za piosenki w stylu: "Straciłaś cnotę", czy "Będę brał cię - w aucie" - już nigdy więcej na tego typu imprezie ich nie będzie”,
a zaraz parę dni później „retractationes” następującej treści (ponownie cytuję in extenso):
„Najpierw bardzo ważne SPROSTOWANIE jeżeli chodzi o muzykę- DJ powiedział, że puszczał taką muzykę, przeróbki, techno bo przychodzili ludzie i go o to prosili, a było sporo ludzi spoza DA, stałych bywalców studio i chciał tez coś dla nich zagrać, a tym samym pokazać, że w duszpasterstwach też są normalni ludzie, którzy potrafią się do wszystkiego bawić. Do nas jako organizatorów również podchodzili ludzie pytając czemu leci techno, więc gusta są różne, a o gustach się nie dyskutuje :) Zatem przepraszamy DJ'a, bo w tej sytuacji miał prawo poczuć się urażony - jak zawsze na tego typu imprezach ciężko jest zaspokoić oczekiwania wszystkich. Jednak chcieliśmy podkreślić że uważamy i jesteśmy wdzięczni za świetną robotę jaką DJ wykonał. Nam jako organizatorom wypada przeprosić, za to że nie do końca dograliśmy szczegóły odnośnie muzyki” (pogrubienie własne).
Biedny Platon i św. Augustyn, gdyby zobaczyli, jaką odwagą wykazują się obecnie chrześcijanie wobec pogańskiej i obleśnej muzyki („o gustach się nie dyskutuje”, bawmy się jak „normalni ludzie”).
W Instytucie, w którym studiuje, widnieje w toalecie napis o następującej treści „Czy jest miarą zdrowia przystosowanie się do głęboko chorego społeczeństwa” (czy jakoś tak, proszę wybaczyć, nie pójdę sprawdzać). Mniej więcej taki jest mój komentarz do prób organizatorów podlizania się publiczności.
Sapere aude, Panowie i Panie!
PS: Organizatorzy za DA dali mi do zrozumienia, że nie zrozumiałem ich drugiego maila, ponieważ nie bronią oni muzyki wulgarnej, a jedynie techno. Niech będzie i tak, niemniej jednak podtrzymuję swoją tezę, chrześcijanie nie powinni uważać, że normalnością jest badziewna muzyka i wszystko, co temu towarzyszy, rozbierane zabawy na scenie, wulgarne teksty i transowy klimat. Trzeba się odważnie temu przeciwstawiać i wyśmiewać ową legendarną "normalność".
Marek Przychodzen
Utwórz swoją wizytówkę
Marek Przychodzeń - ur. 1978. Doktor filozofii. Opiekun merytoryczny organizowanych na WSE w Krakowie studiów podyplomowych "Filozofia polityki ONLINE". Członek redakcji "PRESSJI", czasopisma Klubu Jagiellońskiego. Tłumacz i publicysta. Członek Katedry Filozofii Klubu Jagiellońskiego i jej szef w roku akademickim 2007/08. W latach 2004-2008 współpracował z Przeglądem Politycznym.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka