Marek Przychodzeń Marek Przychodzeń
389
BLOG

Czy liberalizm niszczy wspólnotę?

Marek Przychodzeń Marek Przychodzeń Polityka Obserwuj notkę 36


 

Problem wpływu liberalizmu na społeczeństwo wydaje mi się obecnie jednym z najpoważniejszych, jeśli nie najpoważniejszym, problemem praktycznym. Niemal na każdym kroku spotykam się z nagminnym gwałceniem porządku społecznego i dobrych obyczajów. Coraz bardziej społeczeństwa Zachodu (włączając w to Polskę) zaczynają przypominać dom towarowy, by użyć znanej metafory profesora Legutki.[1] Państwo zamienia się w środek, mający realizować rozmaite cele, a w warunkach nowoczesnych państw liberalno-demokratycznych cele te mają charakter indywidualistyczny, zgodnie z indywidualistycznym i pragmatycznym nastawieniem jego sceptycznych i oświeconych mieszkańców.

         Znany filozof, Peter Simpson, co dość niezwykłe, uzasadnia swoją obronę skrajnej wersji liberalizmu między innymi argumentem wywiedzionym z Arystotelesa, którego zdaniem wspólnota powinna być rządzona przez ludzi praktycznie mądrych, tych zaś można rozpoznać jedynie w bezpośrednich kontaktach, których nie umożliwia masowa demokracja w wielomilionowych nowoczesnych państwach suwerennych. Należy zatem zrezygnować z uprawiania polityki na poziomie państwa, redukując je do czegoś w rodzaju sojuszu obronnego.[2]

Poważni myśliciele, podobnie jak Simpson czy Legutko, uważają problem możliwości współczesnego uprawiania polityki za niezwykle istotny, trudno bowiem wyobrazić sobie, by zwykli obywatele mieli uzyskać fachowe opinie dotyczące niezwykle skomplikowanych kwestii pojawiających się w milionowych państwach, czy też poszukiwać dobra wspólnego i uniknąć manipulacji w warunkach plebiscytowej polityki, opartej na iluzjach kreowanych zarówno przez polityków jak i ich wyspecjalizowane grupy interesów, mieniących się partiami politycznymi.[3]

        Wydaje się, że możliwe są dwa wyjścia, albo zrezygnować w jakiejś mierze z warunku bezpośredniej znajomości własnych przywódców politycznych, albo przesunąć ciężar polityki kulturalnej na wspólnoty, państwu pozostawiając jedynie kulturowo neutralne zadanie obrony przed krzywdą z zewnątrz i od wewnątrz. Simpson wybiera to drugie rozwiązanie, argumentując jednocześnie, że państwo liberalne nie musi negatywnie wpływać na stojące u jego podstaw wspólnoty, o ile samo będzie oparte na wspólnotach nieliberalnych (za empiryczną ilustrację swojej tezy uważa m.in. Holandię). Odrzuca on zatem indywidualistyczny Hobbesowski model uzasadnienia liberalizmu jako model generujący patologie opisywane przez Legutkę i przedstawia własne, alternatywne rozwiązanie,[4] przy czym twierdzi, że podobne rozwiązanie miał na myśli Arystoteles wprowadzając rozróżnienie na miasto (wspólnotę) i sojusz (państwo).[5]

 

        Spór pomiędzy Legutką a Simpsonem ma zatem charakter zasadniczy i interpretacyjny. Trudno mi osobiście zgodzić się z Simpsonem, iż Arystoteles pisząc o sojuszu wojskowym mógłby mieć na myśli współczesne państwo a nawet by rozważał możliwość tego rodzaju rozszerzenia swojego argumentu. Raczej jest to autorski pomysł Simpsona i jako taki powinien być traktowany. Do mnie osobiście przemawia argument, który wyraziście wyłożył Platon, a który przypomina Legutko. Wszelkie wspólnoty, które stanowią wspólnoty polityczne, a nie jedynie luźne porozumienia, uosabiają i wcielają w życie pewien dominujący światopogląd i towarzyszący mu sposób życia. Jeśli dominującym stylem życia na poziomie państwowych okaże się libertarianizm, w taki też sposób kształtowane będą wspólnoty na niższym poziomie, czego dosadny dowód widać w postaci postępującej erozji tradycyjnej kultury polskiej, atakowanej w imię wolności i tolerancji przez rozmaite „postępowe” media, autorytety i polityków.

 

 

Marek Przychodzeń

 

 

Artykuł oraz teksty Legutki i Simpsona ukazały się w najnowszych Pressjach, wydawanych przez Klub Jagielloński w Krakowie.

 

 


[1] Por. R. Legutko, Etyka absolutna i społeczeństwo otwarte. Kraków: Arcana. 1997, rozdz. „Społeczeństwo jako dom towarowy”.

[2] Por. Arystoteles, Polityka, 3,9.

[3] Por. R. Sokolowski, The Human Person and Political Life, The Thomist,65 (2001).

[4] Por. P. Simpson, Making the Citizens Good: Aristotle's City and its Contemporary Relevance, Philosophical Forum 22 (1990): 149-166.

[5] Arystoteles, Polityka,ks. III, r. 9, ks.II, r. 2. Por. P. Simpson, Vices, virtues, and consequences: essays in moral and political philosophy, Waszyngton, CUA Press, 2001, s. 196. 

Marek Przychodzen Utwórz swoją wizytówkę Marek Przychodzeń - ur. 1978. Doktor filozofii. Opiekun merytoryczny organizowanych na WSE w Krakowie studiów podyplomowych "Filozofia polityki ONLINE". Członek redakcji "PRESSJI", czasopisma Klubu Jagiellońskiego. Tłumacz i publicysta. Członek Katedry Filozofii Klubu Jagiellońskiego i jej szef w roku akademickim 2007/08. W latach 2004-2008 współpracował z Przeglądem Politycznym.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (36)

Inne tematy w dziale Polityka