Nie mogę dojść do siebie obserwując bierność ludzi w Polsce i gdzie indziej. Cukier, jeden z podstawowych produktów spożywczych, zdrożał dwukrotnie i … i nic (czy w restauracjach dodawać go bedą mniej? co z cukierniami?).
Przesadziłem, parę tysięcy osób ruszyło do hipermarketów robić zapasy, a sklepy zaczęły towar racjonować (jak słyszałem, limit wynosi 10kg na osobę). Mój szok poznawczy wywołuje podstawowa obserwacja. Rozumiem Francuzów, Niemców, ale czy Polakom niczego to nie przypomina? Racjonowanie, kolejki, niemożność zakupu podstawowych towarów, podczas gdy kraj nie przeżywa klęski żywiołowej?
Przepraszam, ja wyczuwam tu na odległość mentalność komunisty, socjalisty, jak wolicie, czyli kogoś, kto dekretami urzędniczymi zamierza zbawić świat. Być może jednak się mylę. Biorę pierwszy lepszy artykuł na ten temat w Internecie. Szukam, szukam, mniejsza podaż cukru na świecie, spekulacja (a jakże, niech ktoś mi wytłumaczy jak!), w końcu... jest!
W Unii Europejskiej cukru brakuje. Reforma tego rynku, przeprowadzana w latach 2006-2009, spowodowała zmniejszenie unijnej produkcji o 5,8 mln ton rocznie, choć możliwości wytwórcze krajów są dużo większe.Unia, która mogłaby produkować na własne potrzeby a nadwyżki eksportować, zmuszona jest do importu cukru z krajów trzecich.
Ograniczenia w produkcji cukru dotyczą także Polski; nasz limit - to ok. 1,4 mln ton, o 16 proc. mniej od limitu wynegocjowanego przed akcesją.W sezonie 2009/2010 cukrownie w Polsce wytworzyły 1,5 mln ton tego produktu, ale nadwyżkę (100 tys. ton) muszą wyeksportować,zaś na światowym rynku - kupić 200-250 tys. ton. (źródło: Wyborcza.biz)
Teraz mogę już myśleć spokojnie. Dzięki decyzjom polityków produkujemy mniej cukru, niż moglibyśmy. Pieniądze trafiają do „krajów trzecich”, a oszczędności, które w ten sposób tracimy, nie zostaną nigdy zainwestowane w krajową gospodarkę. Tak wygląda troska o dobro wspólne?
Ktoś powie: świat nie jest sprawiedliwy. Cóż, mnie tylko dziwi całkowita obojętność, prywatyzacja zachować obywatelskich. Być może otrzeźwienie przyjdzie, kiedy wszystko już będzie w rękach biurokratów i o chleb będziemy błagać Brukselę. Wtedy jednak moze być juz za późno.
Marek Przychodzeń
Marek Przychodzen
Utwórz swoją wizytówkę
Marek Przychodzeń - ur. 1978. Doktor filozofii. Opiekun merytoryczny organizowanych na WSE w Krakowie studiów podyplomowych "Filozofia polityki ONLINE". Członek redakcji "PRESSJI", czasopisma Klubu Jagiellońskiego. Tłumacz i publicysta. Członek Katedry Filozofii Klubu Jagiellońskiego i jej szef w roku akademickim 2007/08. W latach 2004-2008 współpracował z Przeglądem Politycznym.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka