danielik danielik
3579
BLOG

Kto stoi za Latkowskim? Z Durczokiem, białym proszkiem i dmuchaną lalą w tle...

danielik danielik Polityka Obserwuj notkę 76

Od kilku dni cała Polska żyje doniesieniami „Wprost” na temat prywatnych sfer życia szefa „Fatów TVN” pana Durczoka. Po tym, jak oskarżono go molestowanie podwładnych, wypłynęły kolejne oskarżenia, w tym o posiadanie narkotyków. Większość środowiska dziennikarskiego stoi murem, za kolegą po fachu, a pół Polski zastanawia się, czy pan Durczok jest rzeczywiście kobieciarzem, narkomanem i zboczeńcem. Moim zdaniem ta sytuacja wygląda na klasyczną ustawkę. Ktoś chcę zniszczyć gwiazdę  TVN-u. Pytanie w jakim celu chce to zrobić?

Nieważne, czy w podejrzanym mieszkaniu znaleziono kokainę, czy może był tam w odwiedzinach pan Chajzer i rozsypał mu się „Wizir”. Nieważne, czy pan Durczok bawi się z dmuchanymi lalkami, oglądając ludzi kopulujących z osłami, kozami, czy świnkami morskimi. Wyczyny pana Kamila, jeśli oczywiście, jest to prawda, były wśród ludzi, związanych z mediami głównego nurtu tajemnicą Poliszynela. Pewnie w środowisku dziennikarskim każdy doskonale wie, w jakie miejsca udają się po pracy koledzy po fachu, kto wciąga kilogramy kokainy, kto wypija hektolitry wódy,  a kto zadowala się buchem skręta z suszu z konopi indyjskiej. Kto ogląda filmy porno, kto jest kobieciarzem, kto woli nastoletnich chłopców, a kto lubi przebierać się w damskie ciuszki i temu podobne. Tak jest w każdym hermetycznym środowisku i nie wierzę, ze inaczej jest wśród dziennikarzy.

Ważne, że pan Latkowski przeprowadził zamach na jedną z najważniejszych gwiazd  TVN-u, czyli telewizji nad którą, od jej powstania czuwały tajemne moce i wydawało się, że nikomu tam pracującemu nie może spaść włos z głowy. Sytuacja ta spowodowała, że na dziennikarskie środowisko padł blady strach. Pan Kraśko zastanawia się, czy to już koniec, czy może on będzie ofiarą kolejnej publikacji? Oglądając minę pana Durczoka widać autentyczne przerażenie. Jak sam mówi ma na sumieniu jakieś tam grzeszki, jednak zapewne nigdy nie podejrzewał, że kiedykolwiek ujrzą one światło dzienne. A już na pewno nie spodziewał się, że ktoś obok listu z Urzędu Skarbowego adresowanego do niego znajdzie „biały proszek” i płytę z zoofilską pornografią.  Na marginesie należałoby zadać pytanie, czy rzeczywiście pan Durczok jest, aż takim imbecylem, żeby trzymać takie rzeczy razem w obcym mieszkaniu? On wie, że w tej chwili już nic nie zależy od niego, że decyzja należy do ważniejszych person, a on jest tylko pionkiem w tej grze. Wie, że nawet jeśli pokonał nowotwór, to z panem Latkowskim, a może bardziej z jego zwierzchnikami, którzy umieścili tego człowieka na tym stanowisku, nie ma najmniejszych szans.

Dlaczego pan Durczok w tym starciu jest skazany na porażkę? Żeby odpowiedzieć na to pytanie wystarczy pobieżnie prześledzić biografię pana Latkowskiego. Drobny przestępca, staje się reżyserem, a później redaktorem naczelnym „Wprost”. Doprawdy ciekawa kariera. Prawdziwy amerykański sen w polskiej wersji. Ile takich historii widzieliśmy w III RP? Zawsze, gdy człowiek przyjrzy się z bliska takiej postaci, dostrzeże, że nad takimi osobnikami , ktoś czuwał i na pewno nie był to Bóg. Szybciej był to „Anioł Stróż”, ale raczej nie taki, jakiego wizję widzimy na religijnych obrazkach. Pytanie, więc kto stał za panem Latkowskim? Kto odpowiada za jego przemianę, że z osadzonego stał się prawdziwym stróżem moralności, ikoną walki o wolność mediów, bohatersko broniącym dysków swojego komputera przed służbami rządowego reżimu? Nie mając parasola ochronnego redaktor naczelny „Wprost” nigdy nie opublikowałby taśm, które uderzają w najpoważniejsze figury polskiej polityki. Chyba, że byłby desperatem. Gdyż idę o zakład, że wówczas człowiek ten nie prowadziłby kolejnych dziennikarskich śledztw, a skończyłby z silną depresją kołysząc się na kablu od odkurzacza owiniętym wokół szyi po wizycie „seryjnego samobójcy”. A już w dniu zdarzenia dowiedzielibyśmy się o jego problemach rodzinnych, finansowych, uzależnieniu od hazardu i alkoholu, które  pchnęły go do tego desperackiego czynu. Moim zdaniem między bajki należy włożyć opowieści, o tym, że zaatakowanie pana Durczoka miało służyć jedynie zwiększeniu sprzedaży tego tygodnika.

Uważam, że jeśli teraz „Wprost” zaatakował Durczoka, to znaczy, że coś ważnego się dzieję, że być może stare układy przestają obowiązywać, albo, że w miejsce pana Kamila szykowany jest ktoś młodszy i jeszcze bardziej posłuszny. Może uderzenie w szefa „Faktów” jest ostrzeżeniem dla kogoś, kto stoi nad nim? Jaki była prawdziwa przyczyna tej nagonki prawdopodobnie dowiemy się już niedługo, jeśli pan Durczok znowu poprowadzi „Fakty” znaczy, że było to tylko ostrzeżenie? Jeśli nie, to sprawa była poważniejsza…

danielik
O mnie danielik

Otwarty na rozmowę i wymianę poglądów z innymi.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka