W Bhagawadgicie – najważniejszej części Mahabharaty. Kriszna ukazuje się Arjunie jako Pan Bóg. Udziela mu wyjaśnień na temat nieśmiertelności duszy i powinności człowieka. Czy ten tekst może być pouczający dla Chrześcijan? Dla nas Jezus jest jedynym i wystarczającym nauczycielem. Jednak nie korzystać z innych tradycji i przekazów kulturowych, gdy istnieje taka możliwość, jest rzeczą nierozważną. Nie warto palić Biblioteki Aleksandryjskiej w swojej duszy. Kriszna jest hinduistycznym odpowiednikiem Jezusa. Tak samo jak On posiada zarówno ludzką jak boską naturę, Podobnie jak Jezus, żył wśród ludzi, doświadczając ludzkich radości, smutków i dolegliwości, i tak samo manifestuje się w końcu swej ludzkiej historii, jako odwieczny, wszechmocny i wszechogarniający Bóg.
Arjuna i Kriszna najzupełniej po ludzku się lubią. Spędzają ze sobą czas, także całkiem beztroskie chwile. Arjuna z początku nie zdaje sobie sprawy z kim zawarł przyjaźń. To nie jest relacja mistrz-uczeń, taką stanie się z czasem, gdy Bóg poprowadzi jego rydwan bojowy i udzieli mu lekcji. Nie będzie to lekcja przyjemna. Jak ktoś powiedział; Pan Bóg to nie przytulanka, a my nie dla zabawy żyjemy. Pan Jezus przebywając z uczniami także miał wśród nich swoich ulubieńców, osoby które obdzielił nie tylko boską miłością ale także ludzką przyjaźnią. Można rzec zwyczajną przyjaźnią, gdyby przyjaźnie takie bywały.
Czytając strofy o Arjunie całkiem naturalną emocją jest poczucie zazdrości. Sytuacja tego wojownika z rodu Pandawów wydaje się nadzwyczaj komfortowa. Jeśli jesteś najbliższym kumplem Pana Boga to, jak może się zdawać, nie masz się czym martwić. A jednak jest inaczej. Arjuna, wraz z dobrą nowiną, dowiaduje się, że musi wziąć udział w bitwie, w której zginą niemal wszyscy, których kocha, Mało tego, ich śmierć będzie zależna od jego decyzji i mocy, choć z pewnością nie od jego woli. Ewangeliści również szybko pojmują drugą stronę swego położenia. Z jednej, mają niesłychane szczęście żyć u boku Pana Jezusa, z drugiej zaś strony słyszą: „Będziecie w nienawiści u wszystkich z powodu mego imienia” (Mt; 10, 22). I dla Tego Imienia pochowają najbliższych w swoich sercach. Będą musieli „opuścić dom, braci lub siostry, ojca lub matkę, dzieci lub pole” (Mt; 19, 29)
Zatem bliska przyjaźń z Panem Bogiem nie jest sielanką, ba z perspektywy ziemskiego życia, codziennych trosk bytowych tej strony dualizmu, właściwie nie ma sensu. Wiadomo bowiem, że ktokolwiek miał okazję tego doświadczyć tego los szybko uzyskiwał wymiar tragiczny. Wielki, na miarę teofanii i ludzkiej na nią odpowiedzi, ale przecież nikomu nie składamy takich życzeń. Ścieżka świętego, to cierpienie lub wyrzeczenie, żeby ją przyjąć trzeba mieć odwagę. Z drugiej strony, czy nie jest wynikiem braku poczucia strachu marnowanie swego jedynego życia na wypełnianie papierków i zapobiegliwe wykonywanie czynności z katalogu kołowrotka codzienności?
Inny Boży przyjaciel– Hiob dobrze poznał ciężar tej przyjaźni. Powiadasz Panie, byśmy nie wystawiali Cię na próbę, dlaczego jego wystawiłeś? Hiobowe pytanie „dlaczego?” odbija się od szarych murów mego miasta. Myślę i piszę o tym z miejsca hiobowego, należącego zarówno do dawnego Getta jak i warszawskiej Woli. Pod stopami mam kości spalonych i zagłodzonych. Czasem przychodzą do mnie w snach. Mówią, że modlą się za nas, żyjących. Zatem, to nie jest więc miejsce przeklęte. Tutaj, gdzie jestem, likwidowano żydowskie Getto, kilka przecznic stąd, „aryjską” Wolę. Tam była moja rodzina i jej los. Warszawa stała się zbiorowym bohaterem księgi Hioba, najtrudniejszych stronnic Biblii.
Przeczytaliśmy i przeżyliśmy wspólnie księgę. Przetrwaliśmy; niepełni, kalecy, z chorymi duszami. Przeszliśmy przez ogień i dwa pokolenia niewoli. Teraz błąkamy się po pustyni by zapomnieć, by pozbyć się cienia. Mamy popękane serca, depczemy ich odpryski, wśród kolczastych krzewów. Jedni, mniej od Hioba odporni, złorzeczą Bogu. Wszyscy złorzeczymy sobie nawzajem, okradamy się z ostatnich drobiazgów i pierwotnych marzeń. A przecież jesteśmy niedaleko domu. Z pewnością dojdziemy.
Na Adwent i Święta Bożego Narodzenia, życzę Państwu, pomimo wszystko i właśnie dlatego, Bożej Przyjaźni a także czułości dla i od innych wędrowców
Zeszłoroczna notka adwentowa:
Inne tematy w dziale Społeczeństwo