Od pierwszych dni pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę w lutym 2022 roku, Zachód odpowiedział bezprecedensową falą sankcji, zamrażając setki miliardów dolarów rosyjskich aktywów państwowych oraz majątki oligarchów. Ta finansowa kontrofensywa zrodziła jednak fundamentalne pytania: co dalej z tymi środkami, kto pociąga za sznurki w tym skomplikowanym procesie i jakie długofalowe konsekwencje mogą z tego wyniknąć? Analiza wskazuje na kluczową rolę wąskiego grona decydentów politycznych i finansowych z Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych, których działania, choć formalnie podejmowane w ramach instytucji, są również kształtowane przez sieć wzajemnych powiązań, nieformalnych dyskusji, a także obarczone ryzykiem stworzenia niebezpiecznych precedensów.
Szacuje się, że wartość zamrożonych rezerw Centralnego Banku Rosji sięga około $300-335 miliardów dolarów, z czego znacząca część (ponad $200 miliardów euro) znajduje się w Europie, głównie w belgijskim depozycie Euroclear. Dodatkowo, zamrożono miliardy należące do rosyjskich oligarchów i podmiotów objętych sankcjami. Jednak zamrożenie to nie konfiskata. Pełne przejęcie aktywów państwowych napotyka na poważne bariery prawne i polityczne, związane z zasadą suwerenności państw i obawami o stabilność globalnego systemu finansowego. Mimo to, Zachód intensywnie poszukuje sposobów, by rosyjski majątek posłużył wsparciu i odbudowie Ukrainy.
Na czele tych wysiłków stoją kluczowe postacie sceny międzynarodowej. W Unii Europejskiej ton nadaje Ursula von der Leyen, Przewodnicząca Komisji Europejskiej, która wielokrotnie podkreślała, że Rosja musi zapłacić za zniszczenia. Pod jej egidą KE forsowała kolejne pakiety sankcji i opracowała mechanizm przekazania Ukrainie zysków generowanych przez zamrożone rosyjskie aktywa – szacowanych na 2,5-3 miliardy euro rocznie. Wspiera ją Josep Borrell, Wysoki Przedstawiciel UE ds. Zagranicznych, kluczowy w koordynacji polityki sankcyjnej i przekierowywaniu środków, m.in. z Europejskiego Instrumentu na rzecz Pokoju, na pomoc militarną dla Kijowa. Decyzje te zapadają przy udziale Charlesa Michela, Przewodniczącego Rady Europejskiej, budującego konsensus wśród liderów państw członkowskich, oraz Didiera Reyndersa, Komisarza UE ds. Sprawiedliwości, kierującego grupą zadaniową "Freeze and Seize" i badającego prawne aspekty konfiskaty.
Po drugiej stronie Atlantyku równie aktywne są Stany Zjednoczone. Administracja prezydenta Joe Bidena przewodzi globalnej koalicji sankcyjnej. Kluczową rolę odgrywa Sekretarz Skarbu Janet Yellen, która nie tylko nadzoruje implementację amerykańskich sankcji, ale także była główną architektką planu G7 dotyczącego udzielenia Ukrainie pożyczki w wysokości około $50 miliardów dolarów, zabezpieczonej przyszłymi zyskami z rosyjskich aktywów. Szef amerykańskiej dyplomacji, Antony Blinken, zapewnia spójność działań z sojusznikami, podkreślając konieczność pociągnięcia Rosji do odpowiedzialności finansowej.
Te osobistości nie działają w próżni. Ich współpraca jest widoczna na forum G7, podczas szczytów UE-USA i spotkań ministerialnych. Jednak oprócz formalnych kanałów, istnieją również mniej oficjalne platformy wymiany myśli. Jedną z nich jest Grupa Bilderberg, coroczna, prywatna konferencja elit politycznych, biznesowych i akademickich. Warto zauważyć, że wielu z wymienionych decydentów ma na swoim koncie udział w tych spotkaniach. Ursula von der Leyen, Josep Borrell, Charles Michel, Didier Reynders, Janet Yellen, Antony Blinken, a także inni wpływowi liderzy jak kanclerz Niemiec Olaf Scholz, premier Kanady Justin Trudeau czy prezes EBC Christine Lagarde, bywali gośćmi tych dyskretnych obrad.
Uczestnictwo w spotkaniach Bilderberg samo w sobie nie dowodzi istnienia tajnych rządów. Grupa deklaruje, że jej celem jest promowanie dialogu, a dyskusje nie prowadzą do formalnych decyzji. Niemniej, takie spotkania stwarzają unikalną okazję do nieformalnych rozmów i budowania sieci kontaktów między osobami, które na co dzień kształtują globalną politykę. Możliwość swobodnej wymiany poglądów na tak delikatne kwestie, jak strategia wobec Rosji, mogła odgrywać pewną rolę w kształtowaniu wspólnego rozumienia problemu.
Obecnie, oprócz przekazywania zysków z aktywów (decyzja UE z maja 2024) i planu pożyczki G7, pewne nadzieje wiąże się z Rejestrem Szkód Rady Europy. Wyzwania pozostają jednak ogromne. Obok nadziei na sprawiedliwość, pojawiają się poważne obawy dotyczące długofalowych konsekwencji. Krytycy ostrzegają, że konfiskata suwerennych aktywów, nawet w odpowiedzi na tak rażące naruszenie prawa międzynarodowego, może stworzyć niebezpieczny precedens. Istnieje ryzyko, że w przyszłości inne państwa lub potężne bloki polityczno-ekonomiczne mogłyby powoływać się na ten przypadek, by uzasadniać przejmowanie majątków krajów, z którymi znajdują się w konflikcie – być może w sytuacjach mniej jednoznacznych. Takie działania mogłyby prowadzić do erozji zasady nietykalności aktywów państwowych, podważając zaufanie do międzynarodowego systemu finansowego. Pojawia się tu widmo sytuacji, w której podobne mechanizmy mogłyby być wykorzystywane przez wpływowe instytucje czy nieformalne sieci do wywierania presji lub karania państw działających wbrew interesom owych grup.
Wydarzenia ostatnich lat pokazały, że zamrożenie i potencjalne przejęcie rosyjskich aktywów to proces bezprecedensowy. Decyzje w tej sprawie podejmuje wąskie grono wpływowych postaci, których formalne działania instytucjonalne splatają się z siecią wzajemnych kontaktów. Utrzymanie równowagi między pociągnięciem agresora do odpowiedzialności a ochroną stabilności międzynarodowego porządku prawnego i uniknięciem otwarcia "puszki Pandory" w postaci arbitralnego przejmowania majątków państwowych, pozostaje jednym z najtrudniejszych wyzwań. Od jego rozwiązania zależeć będzie nie tylko los miliardów dla Ukrainy, ale także przyszły kształt globalnych finansów i stosunków międzynarodowych.
Inne tematy w dziale Polityka